• Kategoria: News
  • Odsłony: 2082

Czy kobiety nie chcą rodzić dzieci?

Kryzys demograficzny w Polsce od kilku lat się nasila. Mimo zapewnień młodych ludzi o chęci posiadania rodziny, dzietność w Polsce stopniowo maleje. O tym, dlaczego tak się dzieje i co ma wpływ na obecną sytuację demograficzną w Polsce, opowie Agnieszka Krzyżak-Pitura, która jest założycielką i prezeską fundacji "Rodzic w Mieście". Prywatnie – mama trójki dzieci, feministka, aktywistka. Z zamiłowania jest socjolożką. Pracowała w organizacjach pozarządowych i instytucjach państwowych.

Ostatnio głośnym echem odbiły się słowa prezesa PIS-u, Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że „jeżeli utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie”, jak pani, jako kobieta, matka, feministka zareagowała na te słowa?
– Roześmiałam się. Tak naprawdę wydaje mi się, że tych słów nie da się poważnie traktować, dlatego też ta wypowiedź mnie nie oburzyła, a rozbawiła. Po całej rozmowie o prawach kobiet, którą Polska przeszła i rozwoju feminizmu, w takim kontekście, że kobiety coraz częściej głośno mówią o tym, co im się nie podoba w przestrzeni publicznej i głośno mówią o tym, że nie podoba im się to, że na tematy kobiet wypowiadają się starsi panowie, to w tym kontekście mnie to rozbawiło. Jest to kolejny głos starszego pana, który ani nie jest reprezentantem kobiet, ani w żaden sposób nie mogę go utożsamić ze środowiskiem matek. Nie jestem w stanie umieścić go w kontekście znajomości wyzwań i potrzeb rodzicielskich. Dlatego jedyną sensowną dla mnie opcją był śmiech.

Czy o problemie bezdzietności w Polsce i jego przyczynach mówi się wystarczająco?
– Niestety nie mam poczucia, że o prawach matek i problemach związanych z rodzicielstwem mówi się więcej. Wydaje mi się, że poważna debata na temat powodów, dla których w Polsce ludzie nie chcą mieć dzieci bądź mają je rzadziej, na poważnie się nie odbyła. To jest o tyle zadziwiające, że równolegle, w rządzie, toczy się praca nad Strategią Demograficzną 2040, którą my, jako fundacja "Rodzic w Mieście", konsultowaliśmy na różnych etapach jej powstawania. W tej strategii wskazano powody, dla których Polacy chcą bądź nie chcą mieć dzieci. Dodatkowo wskazane są w niej wyzwania bądź trudności, które są bardzo dobrze zbadane i zdiagnozowane. Z jednej strony jest tak, że jakaś komórka rządowa w postaci ministerstwa pracy i rodziny pracuje nad strategią demograficzną, bada ten wątek bardzo dokładnie, podchodzi do niego systemowo, ale z drugiej strony ta rozmowa, dyskusja, nie przedostaje się do debaty publicznej, ponieważ zwyczajnie nie jest atrakcyjna. Mówienie na poważnie o problemach i wyzwaniach demograficznych to jest coś, co w mediach się po prostu nie sprzedaje.

Więc w czym tkwi problem? Dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci bądź chcą mieć ich mniej i nierzadko później niż jeszcze nasi rodzice?
– To jest skomplikowany temat. Myślę, że nie da się po prostu powiedzieć, jaka jest główna przyczyna, ale na pewno da się wymienić kilka podstawowych powodów. Część kobiet po prostu nie chce mieć dzieci. I trzeba powiedzieć to głośno. Wreszcie kobieta może ich nie chcieć i może ich nie mieć. To na pewno wpływa na poziom dzietności w Polsce. Obecnie również sytuacja zawodowa kobiet, sytuacja na rynku pracy jest trudniejsza niż dla mężczyzn. Niezależnie od tego, czy kobieta chce mieć dziecko, czy nie, to i tak przez pracodawcę jest oceniana pod kątem tego, że może je mieć i co to dla niego (pracodawcy) znaczy. Wynika to z tego, że w Polsce nadal dziecko się „zdarza kobiecie”, a nie pojawia się w rodzinie. W związku z tym, nawet jeśli kobieta nie ma dzieci, nawet jeżeli jest młodą kobietą i podejmuje pierwszą, drugą pracę w swoim życiu, to okazuje się, że na rynku pracy jest oceniania przez pryzmat potencjalnego macierzyństwa. Fakt, że kobiety później decydują się na dzieci, wynika m.in. z tego, że chcą w jakiś sposób zbudować swoją pozycję zawodową, aby po potencjalnym urlopie macierzyńskim, mieć inny, lepszy punkt powrotu do pracy. Obecnie młodzi ludzie mają coraz większą świadomość, że posiadanie dzieci wiąże się z kosztami finansowymi. Dlatego też decydują się na późniejsze rodzicielstwo, ponieważ najpierw chcieliby zbudować odpowiednie zaplecze dla niego, czyli mieć mieszkanie, stabilną sytuację finansową, odłożone pieniądze na trudniejsze czasy. Tych problemów i wątków jest naprawdę dużo. Ostatnio coraz częściej mówi się, co zostało wskazane właśnie w strategii demograficznej o problemie migracji wewnętrznych. Problem ten mocno wybrzmiał przy ostatnich spisach powszechnych. Ponieważ w Polsce większość osób z wyższym wykształceniem to kobiety, a uczelnie wyższe zazwyczaj ulokowane są w dużych ośrodkach miejskich, to tam kobiety przenoszą się, by studiować i najczęściej zostają już w tym mieście. Później okazuje się, że w tych dużych miastach nie spotykają mężczyzn, których uznaliby za dobrych kandydatów na ojców, czyli takich, których oceniają jako podobnych do siebie, pod kątem edukacji czy statusu społecznego, ponieważ mężczyźni rzadziej decydują się na uczelnie wyższe, podejmują inne zawody i często pozostają w mniejszych miejscowościach. Pojawia się dysproporcja, o której coraz częściej się mówi w kontekście powodów niezakładania rodziny.

A czy młodzi ludzie chcą w ogóle mieć dzieci i zakładać rodziny?
– Jako fundacja "Rodzic w Mieście" staramy się mówić o różnicy, jaka jest między deklaratywnością a rzeczywistością wśród młodych ludzi. My, jako młodzi Polacy, nadal bardzo chcemy zakładać rodziny. Ponad 80% mężczyzn i kobiet mówi, że chcieliby mieć dzieci. Ich upragniony model rodziny to przeważnie dwójka lub trójka dzieci. Natomiast ta deklaratywność co do posiadania kolejnego dziecka spada, kiedy pytamy rodziców posiadających już jedno dziecko. Ponad 40% kobiet, które mają jedno dziecko, nie chce mieć kolejnego. To jest ten obszar, nad którym my, jako fundacja, pracujemy bardzo mocno. Potencjał w młodych ludziach, chęć do posiadania dzieci jest, natomiast rzeczywistość z dzieckiem okazuje się tak trudna, że chęć posiadania kolejnego bardzo spada. Zdecydowanie spada u kobiet, co związane jest z tym, że kobiecie trudniej jest wrócić na rynek pracy, są gorzej traktowane jako pracowniczki, są gorzej wynagradzane, okazuje się również, że podział obowiązków w domu nie zawsze jest partnerski i cały ciężar związany z wychowaniem dziecka spada na barki matki. Dlatego też kobiety, jeśli już zdecydowały się na jedno dziecko, często na nim kończą. Jako fundacja "Rodzic w Mieście" prowadzimy taki projekt „Klub Przedsiębiorczych Mam”, który wspiera kobiety w powrocie na rynek pracy, w zakładaniu swoich firm i rozwijaniu swoich pasji.

Jakiś czas temu mogliśmy usłyszeć o kobietach, które zmarły podczas porodu, ponieważ według ich bliskich nie otrzymały należytej opieki zdrowotnej. Czy to wpływa na strach przed ciążą?
– Badania opinii publicznej pokazują, że tak. Obawa, strach, lęk o własne zdrowie i bezpieczeństwo pojawia się jako druga albo trzecia przyczyna tego, że kobiety nie chcą i boją się rodzić dzieci. Według mnie nie ma się co dziwić. Obserwujemy teraz protest matek, opiekunów dzieci z niepełnosprawnościami, które walczą o godne życie dla siebie i dla swoich dzieci. Pieniądze, które teraz można otrzymać na opiekę nad dzieckiem z niepełnosprawnością są naprawdę niewielkie, bo to jest 2119 zł, co w obecnych czasach pozwala na naprawdę niewiele, Są to przecież pieniądze i na opiekuna, i na dziecko. Bo, co warto dodać, opiekun, zgodnie z prawem, musi zrezygnować z pracy, aby ten zasiłek otrzymywać, co jest kolejnym absurdem, który wywala kobiety z rynku pracy. Kobiety, które są szczególnie w trudnej sytuacji, czyli matki dzieci z niepełnosprawnościami. Więc gdy przyglądamy się temu, jak cały system wsparcia rodzin, zarówno tych co mają problemy zdrowotne, jak i tych które ich nie mają, jest skonstruowany, to nie jest to wizja szczęśliwego i łatwego życia. Dlatego te wszystkie dodatkowe elementy, o których wspomniałam wcześniej: strach związany z ciążą, jej przebiegiem, powodują, że kobiety albo wcale nie decydują się mieć dzieci albo odkładają tę decyzję.

Co musiałoby się zmienić żeby poziom dzietności w Polsce zaczął pomału wzrastać?
– Według mnie powinniśmy rozpatrzyć zmianę w trzech głównych obszarach. Przede wszystkim wsparcie instytucjonalne, usługi publiczne powinny być na znacznie wyższym poziomie, dopasowane do potrzeb rodziców, do tego w jaki sposób obecnie pracujemy i żyjemy. Mam na myśli zarówno opiekę zdrowotną, ale również edukację. Rodzice powinni czuć się spokojni o to, że kiedy zdecydują się na dzieci to będą mieć wsparcie w tym, żeby bez dodatkowych kosztów w ramach świadczeń, które dostarcza im państwo lub samorząd zarówno w kwestii zdrowotnej, jak i edukacyjnej. Drugim obszarem jest pozycja kobiet na rynku pracy. Myślę tutaj zarówno o wspieraniu polityki dzielenia się urlopem rodzicielskim pomiędzy ojca a matkę. Już jakiś czas jako fundacja toczymy bitwę o to, by dyrektywa work-life-balance, która miała zostać zaimplementowana w Polsce do 2 sierpnia br., wprowadziła przepisy, które spowodują, że ten ciężar opieki nad dzieckiem, pomiędzy matką a ojcem rozłoży się po równo. Proponowane przez ministerstwo dodatkowe dziewięć tygodni urlopu rodzicielskiego dla ojców to dobra zmiana, aczkolwiek nie rewolucyjna. Sam fakt tego, że ministerstwo za ten czas proponuje wynagrodzenie dla ojców mniejsze niż dla kobiet, powoduje, że dokładając do tego lukę płacową, czyli to, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni, realnie niczego nie zmieni. To nadal kobiety będę głównymi opiekunami przez 12 pierwszych miesięcy życia dziecka. To powoduje, że kobiety nadal będą uznane przez pracodawcę za tego bardziej problemowego pracownika. Trzeci obszar jest trudny do zmierzenia ale mocno odczuwalny – postrzeganie rodziny. Od czasu 500+ mam wrażenie, że nasze społeczeństwo bardzo się spolaryzowało na tych, którzy dzieci mają i na tych, którzy nie mają. Brakuje mi takiej rzetelnej, merytorycznej debaty, na temat tego, czy nasze państwo prowadzi politykę prodemograficzną i z czym ona się wiąże, dlaczego to jest ważne i dlaczego posiadanie dzieci nie jest tylko indywidualnym interesem jednostki – tylko jest interesem całego społeczeństwa.

Rozmawiała Monika Kwaśniewska

Fot. Big Little Moments

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.