- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 3128
Jaka przyszłość „związkowca”?
Zwycięstwa 137, czyli koszaliński drapacz chmur. Niezbyt piękny, ale ogólnie lubiany przez mieszkańców charakterystyczny „związkowiec”. Budynek ten czasy świetności ma za sobą. Dziś bardziej straszy i wydaje się opustoszały. Co dalej z tą budowlą?
Jak wspomina zajmujący się historią Koszalina Krzysztof Urbanowicz, w miejscu dzisiejszego Związkowca stała kiedyś urokliwa kamienica. Wyburzono ją, aby postawić konstrukcję Miastoprojektu. Był to najwyższy budynek w mieście, do którego przeniesiono głównie biura związków zawodowych, stąd nazwa „związkowiec”. Liczy on 13 kondygnacji i 42 metry wysokości. Co ciekawe, przez wiele lat na ostatnim piętrze znajdowała się kawiarnia z tarasem, z którego można było podziwiać piękną panoramę miasta. Pierwsza wzmianka o projekcie znalazła się w lokalnej prasie w roku 1968. Budynek oddano do użytku prawdopodobnie w 1972 roku.
Dziś jest on niemal opustoszały. Zdecydowana większość firm wynajmujących pomieszczenia się wyprowadziła. Obecny właściciel to warszawska spółka BS Invest, z którą nie jest łatwo się skontaktować. Przez długi czas, za pośrednictwem koszalińskiego biura nieruchomości, była do sprzedania działka, na której stoi budynek. Obecnie ta oferta jest jednak wstrzymana. Trwają bowiem dyskusje pomiędzy spółką a biurem nieruchomości na temat przyszłości tego miejsca. W grę wchodzą dwa rozwiązania – wyburzenie lub remont. Właściciel chce uzyskać za nieruchomość jak najwięcej i z naszych informacji wynika, że waży obecnie możliwości, które będą mu się najbardziej opłacały. Nasi rozmówcy z branży nieruchomości mówią, że nikt rozsądny nie kupi raczej działki z wieżowcem w takim stanie. Najlepiej, gdyby obecny właściciel go wyburzył i sprzedał tak „wyczyszczoną” niezwykle atrakcyjną działkę w świetnej lokalizacji. Takie wyburzenie to jednak ogromne koszty. Gęsta zabudowa nie pozwala na standardowe działania. Trzeba specjalistów, których na próżno szukać na lokalnym rynku. To tylko jeszcze bardziej podnosi koszty całej operacji.
Budynek więc stoi i czeka na decyzję właściciela, który z pewnością ma kłopot. Chciał zarobić na obrocie nieruchomością (kupił ją w ubiegłym roku), a teraz okazuje się, że kolejnych chętnych brak… chyba że wyburzy go. Z kolei remont może kosztować jeszcze więcej. Stoi więc „związkowiec” pusty i ciemny, ale sama konstrukcja nie zagraża bezpieczeństwu. Tak przynajmniej wyjaśnia Aleksandra Ziółkowska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Koszalinie. – Nie mamy żadnych sygnałów – mówi. – Nie przeprowadzaliśmy tam kontroli, ale też nie mieliśmy żadnych zgłoszeń. Z zewnątrz nie wygląda, jakby czemuś zagrażał. Kontrolowaliśmy tylko kilka lat temu escape room. Mamy za małą obsadę, żeby kontrolować wszystkie budynki – dodaje.
Okazuje się, że w sprawie nastąpił jednak przełom. Grzegorz Śliżewski, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Koszalinie mówi, że wpłynęło od właściciela pismo o pozwolenie na… tego niestety nie może powiedzieć. – To pismo jest prośbą właściciela, który ma plan na to miejsce – mówi Śliżewski. – Nie mogę mówić o szczegółach, ale wkrótce zbierze się Miejska Komisja Urbanistyczna, która będzie ten wniosek opiniowała.
Z naszych informacji wynika, że właściciel ma plan na wyburzenie obiektu i wybudowanie nowego. Nie wiemy jednak, w jakim kształcie, wysokości i przeznaczeniu. To będziemy wiedzieć po posiedzeniu komisji. Do sprawy wrócimy.
Mateusz Prus
Fot. Magda Pater