- Alicja Tułnowska
- Kategoria: News
- Odsłony: 55
Kiedy „Sto lat” to za mało
Jest dumną prababcią dla jedenaściorga prawnucząt, lubi dyskutować o polityce oraz czytać książki (bez okularów!), a w jej kuchni nigdy nie może zabraknąć tradycyjnej kaszubskiej okrasy na gęsinie. To wszystko i wiele, wiele więcej można powiedzieć o Annie Kluk, która 15 stycznia br. obchodziła swoje setne urodziny. W tym dniu nie zabrakło życzeń i serdeczności od najbliższych oraz władz miasta.
Historia pani Ani dla niejednej osoby może stać się przykładem wytrwałości oraz siły, jaka drzemie w człowieku. Urodzona 15 stycznia 1923 r. w Nakli koło Bytowa, dzieciństwo i wczesną młodość spędziła na wsi z rodziną. Razem z rodzicami i dziesięciorgiem rodzeństwa pracowała w gospodarstwie. U progu dorosłości pani Ani wybuchła II wojna światowa. To właśnie wojna była przeżyciem, które ukształtowało ją i jej charakter w największym stopniu, a także splątało rodzinne drogi. Pani Ania pochodzi z Kaszub, w czasie wojny były to tereny okupowane przez Niemców, żeby przeżyć musiała fizycznie pracować u niemieckiego gospodarza. Rok po zakończeniu wojny wyszła za mąż za Augustyna Kluka. Urodziła czwórkę dzieci. Doczekała się też siedmiorga wnucząt i jedenaściorga prawnucząt. W czerwcu 1987 została wdową. Później kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania, aby ostatecznie w 2012 r. zamieszkać w Koszalinie razem z córką .