Po ponad trzech latach od zamknięcia mosty im. Powstańców Warszawskich w ciągu alei Monte Cassino w końcu został otwarte. W poniedziałkowy wieczór mieszkańcy tłumnie przyszli uczcić wznowienie ruchu w tym miejscu.
Wydarzenie poprzedził bieg uliczny po moście, który przy współpracy z miastem zorganizowało Stowarzyszenie ,,SFX”. – Pomysł na zorganizowanie biegu zrodził się rok temu. Miasto zgodziło się na to i przez wiele miesięcy pracowaliśmy nad tym, żeby otworzyć ten most podczas biegu. Jak widać, udało się, a ludzie dopisali. Ponad 350 osób na starcie głównego biegu i ponad 100 dzieci. Jest to fantastyczne otwarcie – opowiadał Michał Bieliński ze Stowarzyszenia ,,SFX” Rozbiegany Koszalin. Biegacze mieli do pokonania pięć kilometrów. Stowarzyszenie przygotowało również cztery dystanse dla najmłodszych. Na mecie na wszystkich uczestników czekały pamiątkowe medale. – Myślę, że ten bieg to świetna inicjatywa i niepowtarzalna okazja do tego, żeby przebiec po moście, który już dziś jest otwarty. Za 20 lat będę mógł opowiadać o tym swoim wnukom, bo to wyjątkowa chwila – mówił Jarek Stawiszyński, uczestnik.
Ponad siedem tysięcy kilometrów w 14 dni. 391 litrów benzyny, niezliczone ilości awarii – tak w wielkim skrócie można podsumować niesamowitą wyprawę „maluchem” Andrzeja Liśniewskiego, pasjonata podróży i posiadacza fiata 126p, który 10 czerwca wyruszył w niezwykłą wyprawę wokół Morza Bałtyckiego i Zatoki Bartnickiej. Jego trasa prowadziła przez Niemcy, Danię, Szwecję, Finlandię, Estonię, Łotwę, Litwę i Norwegię. Andrzej wrócił już do Koszalina i podzielił się swoimi wrażeniami z tej niezapomnianej przygody.
Nie tak dawno rozmawialiśmy przed twoją wyprawą. Opowiadałeś wtedy, że nie możesz zasnąć z tych emocji i stresu. A teraz jesteś już po. Co czujesz teraz, kiedy jesteś po wszystkim? – Teraz już mogę zasnąć bez najmniejszego problemu. Po powrocie spałem ok. 12 godzin, bo okazało się, że moja wyprawa była bardzo męcząca. Średnio co drugi dzień musiałem mierzyć się z awarią „malucha”. Oczywiście, też sama jazda i spanie w aucie do najprzyjemniejszych nie należały. Jednak mimo tego wszystkiego niczego nie żałuję. Czuję się spełniony. Całe to zmęczenie jest nieważne, bo odwiedziłem tyle pięknych miejsc, że ich widok był wart całego mojego zmęczenia i nerwów.
Od pierwszych dni istnienia Dom Pomocy Społecznej „Zielony Taras” w Koszalinie stał się miejscem, gdzie troska, wsparcie i radość stają się codziennością dla seniorów. 5 lipca DPS w Koszalinie obchodził ośmiolecie. Mieszkańcy wraz z pracownikami zebrali się w ogrodzie, by wspólnie uczcić ten wyjątkowy dzień. Nie zabrakło pysznego jedzenia, tańców, muzyki i konkursów. Uśmiech seniorom nie schodził z twarzy. Tego dnia nikt nie myślał o ograniczeniach wieku czy o trudnościach zdrowotnych, bo wszyscy połączeni byli wspólną radością, integracją i pozytywną energią.
Dom Pomocy Społecznej „Zielony Taras” w Koszalinie jest miejscem, w którym codziennie personel dba o to, żeby każdy mieszkaniec miał godne warunki do życia. Dzięki pracownikom seniorzy czują się bezpieczni i zaopiekowani. – Już osiem lat minęło od roku 2015, kiedy w tym urokliwym zakątku miasta powstał Dom Pomocy Społecznej „Zielony Taras”. To prawdziwe święto dla naszej społeczności i podopiecznych domu. A jest ich sporo, bo aż 170 seniorów z Koszalina, w tym 90 w podopiecznych i 80 osób w dziennych domach – mówił Przemysław Krzyżanowski, zastępca prezydenta. – Dzisiaj jest szczególny dzień, pełen radości i uśmiechu, ponieważ obchodzimy 8-lecie Domu Pomocy Społecznej „Zielony Taras”. To okazja do wspólnego śpiewania i zabaw. Jestem przekonany, że ten dzień spędzimy w sympatycznym nastroju, celebrując wyjątkowy jubileusz – dodał.
Jak dawniej wyglądała reklama? Dzięki Archiwum Państwowemu w Łodzi i w Koszalinie mieszkańcy naszego miasta mają możliwość przyjrzenia się temu, jak reklama wyglądała w przeszłości. Otwarcie wystawy plenerowej, które miało miejsce 30 czerwca, przeniosło zainteresowanych w świat druków firmowych przedsiębiorstw, stanowiących przykłady reklamy sprzed XIX i XX wieku.
W ramach wystawy autorstwa Anny Kaniewskiej, starszej kustosz z Archiwum Państwowego w Łodzi, pt. „XIX- i XX-wieczny marketing: Druki firmowe jako przykład reklamy”, prezentowanych jest blisko 60 winiet, ukazujących zarówno fabryki włókiennicze, które uczyniły Łódź znaną na całym świecie, jak i te związane z przemysłem metalowym, elektrycznym, meblowym oraz drukarniami. W tamtym czasie winiety odgrywały rolę współczesnej reklamy, która przyciągała uwagę odbiorców. Dzięki prezentowanej wystawie można przenieść się w czasie i odkryć, jak dawniej wyglądał marketing. – W tym roku obchodzimy 600-lecie nadania praw miejskich naszemu miastu i jako Archiwum Państwowe w Łodzi chcieliśmy szerzej przedstawić nasze miasto na podstawie materiałów archiwalnych. Wystawa, którą prezentujemy w Koszalinie, opowiada o XIX i XX wieku w Łodzi, skupiając się na historii rozwoju przemysłu w tym mieście. To jest bardzo interesujące, ponieważ winiety, które są częścią wystawy, są niezwykle cenne z perspektywy grafiki. Większość z tych winiet zawiera obrazy lub ich fragmenty przedstawiające różne fabryki i miejsca. To jest również ważne dla współczesnych badaczy, ponieważ niektóre z tych miejsc, które zostały uwiecznione na tych grafikach, już nie istnieją. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak Łódź wyglądała w przeszłości – opowiadał Bartosz Górecki, dyrektor Archiwum Państwowego w Łodzi. – Na niektórych winietach możemy dostrzec szczegóły dotyczące wystroju sklepów, począwszy od rozmieszczenia towarów, a skończywszy na stroju osób obsługujących klientów. Zatem prezentujemy różnorodne fragmenty i elementy tej historii, nie tylko te związane z architekturą, ale także z codziennym życiem – dodał.
Ponad 69 tysięcy złotych i 12 zwycięskich projektów – to efekt 13. edycji konkursu „Działaj Lokalnie” Fundacji „Nauka dla Środowiska”. Do organizacji wpłynęły 22 wnioski o dofinansowanie, z których komisja wybrała 12 zwycięskich. Te będą realizowane m.in. w Białym Borze, w Bobolicach czy w Będzinie.
Już po raz 13. Fundacja „Nauka dla Środowiska” realizuje program „Działaj Lokalnie”, w ramach którego lokalne społeczności na wsiach i małych miastach, poprzez realizację projektów obywatelskich poprawiają jakość życia, pobudzają aspiracje rozwojowe i przyczyniają się do budowania dóbr wspólnych. – „Działaj Lokalnie” to program, który ma podgrzewać do działania społeczności, aby definiowały one swoje potrzeby i problemy, które się pojawiają. W naszym projekcie chodzi o to, by razem skupić się na dobru wspólnym i na zmianie naszej miejscowości – tłumaczyła Marta Czerwińska z Fundacji „Nauka dla Środowiska”. – W tym roku zauważyliśmy ogromną potrzebę rewitalizacji miejscowości. Mieszkańcy w projektach wskazywali na przestrzenie publiczne, które wymagają zmiany. Zostały zgłoszone również takie projekty, które są innowacyjne, jak np. w Ustroniu Morskim, gdzie będziemy mieć bibliotekę, ale trochę inną niż zazwyczaj. Główną rolę odgrywać będą nasiona, a nie książki. Mieszkańcy Ustronia Morskiego będą mogli dowiedzieć się, w jaki sposób siać nasiona, co z nimi robić. Są również projekty kulinarne, sportowe i integracyjne. My jako fundacja dajemy mieszkańcom narzędzia, które później wykorzystują do zmiany ich miejscowości – dodała Marta.
Bicie rekordu Polski we wspólnym tańczeniu salsy, bieg po zakupy, konkursy z cennymi nagrodami o łącznej wartości ponad 1.000 złotych – to tylko część atrakcji, które czekały na odwiedzających Galerię Emka w miniony weekend (24-25 czerwca). Koszalińska galeria przez dwa dni hucznie świętowała swoje 21. urodziny.
Oficjalne świętowanie rozpoczęło się w sobotę, już od godziny 10. Na odwiedzających koszalińską Emkę czekała specjalna strefa z atrakcjami. Nie dało się jej nie zauważyć, bo tuż przy bocznym wejściu rozłożona została scena, a także dmuchańce dla najmłodszych. Z dużych dmuchanych elementów został ułożony także tor przeszkód „Emka Run”, który był symbolicznym „Biegiem po zakupy”. Z atrakcji mógł skorzystać każdy, kto wcześniej zrobił zakupy w galerii. Tor przeszkód cieszył się największym powodzeniem wśród najmłodszych, ale i wśród dorosłych nie brakowało śmiałków. – Nie wiedziałam, że Emka świętuje już 21. urodziny, to bardzo długo. W sumie to pamiętam jej otwarcie, chodziłam wtedy do szkoły podstawowej – komentuje pani Katarzyna, którą spotykamy z dziećmi przy dmuchanych atrakcjach. – Cieszę się, że zorganizowali w tym czasie coś dla mieszkańców, że dzieci mogą przyjść i się pobawić – podsumowuje.
W końcu zaczęły się długo wyczekiwane wakacje. Piękna słoneczna pogoda sprzyja wylegiwaniu się na plaży. Tylko jak to zrobić, by nie skończyło się tragicznie? O tym opowie Marek Głuch, pomysłodawca akcji skierowanej do przedszkolaków „Bezpieczni nad wodą”, organizowanej przez szkółkę pływacką z Koszalina i wspomaganej przez Koszalin Centrum Pomorza.
W poniedziałek zakończyła się akcja „Bezpieczni nad wodą”, której jest pan pomysłodawcą. Skąd pomysł na zorganizowanie takiej akcji profilaktycznej dla przedszkolaków? – Jest to związane z inicjatywą „Lato – Bezpieczne Wakacje”, która idealnie wpisuje się w moje 20-letnie doświadczenie jako ratownika na plaży w Mielnie, a także moją przeszłość jako zawodowego pływaka i obecnego trenera w pływaniu, koordynującego jedną z większych szkółek pływackich w Koszalinie. Czuję się zobowiązany i zobligowany do budowania świadomości wśród młodych ludzi, zwłaszcza jeśli chodzi o bezpieczne zachowanie nad wodą. To już druga akcja, którą przeprowadziłem. Przed pandemią odwiedziłem przedszkola z podobną inicjatywą, którą nazwałem „Mali ratownicy”. Jednak okazało się, że już istniała ogólnopolska akcja Jurka Owsiaka. Postanowiłem więc odróżnić moją akcję od tej już istniejącej. Skupiłem się na istocie spraw, koncentruję się na tym, co jest najważniejsze dla dzieci w ich codziennym otoczeniu. Szczerze mówiąc, uważam, że największa robota, jaką doświadczeni ratownicy mogą wykonać, polega na uświadamianiu i budowaniu świadomości bezpieczeństwa, zamiast reagować bezpośrednio na sytuacje awaryjne. Jest to trudniejsze i bardziej niebezpieczne. Warto poświęcić czas, siły i środki na edukację dzieci, aby wiedziały, jakie niebezpieczeństwa mogą czekać nad wodą – zarówno bezpośrednio na plaży, jak i w zatłoczonych miejscach. Informacje na ten temat nigdy nie są zbyteczne. Dlatego jestem tutaj i promuję także najlepszy sport dla młodych ludzi, jakim jest nauka pływania. Podczas warsztatów z przedszkolakami wyświetlam film, w którym zawarte są esencjonalne zasady bezpieczeństwa, a następnie rozdaję opaski tzw. niezgubki, na których można zapisać numer opiekuna i imię dziecka. Warsztaty trwają około 10-15 minut. Uważam, że taka szybka i intensywna dawka informacji, przeprowadzana corocznie we współpracy z miastem, które wspiera akcję finansowo w zakupie opasek, ma sens i powinna być prowadzona cyklicznie. Na czym mi zależy i do czego będę dążył.
Od 30 lat Rotary Club Koszalin zrzesza osoby o różnych zawodach i profesjach, które łączą siły, by realizować projekty służące dobru społeczeństwa. 25 czerwca odbyła się uroczystość 30-lecia klubu, połączona z przekazaniem służby prezydenta klubu oraz gubernatora dystryktu 2231. Jubileusz był również świetną okazją do podsumowania dotychczasowej działalności, jak również wręczenia odznaczeń dla zasłużonych członków.
Rotary Club Koszalin istnieje już 30 lat i od tego czasu przyczynia się do wielu pozytywnych inicjatyw i działań w społeczności lokalnej. Jednym z ważnych obszarów działalności klubu jest edukacja. Rotary Club Koszalin przyczynia się do rozwoju młodych osób i daje im szansę na lepszą przyszłość przez regularnie organizowane konkursy, stypendia i wsparcie dla młodych ludzi w celu rozwijania ich talentów i umiejętności.
Ponad 17 tysięcy dzieci i młodzieży z koszalińskich szkół podstawowych, ponadpodstawowych i przedszkoli po 10 trudnych miesiącach w końcu udało się na zasłużony wypoczynek. 23 czerwca w całej Polsce odbyło się zakończenie roku szkolnego 2022/2023. To był również dobry czas na podsumowanie tego, co działo się w koszalińskiej oświacie.
Koszalińska oświata w tym roku stała przed niemałym wyzwaniem. W związku z napaścią Rosji na Ukrainę do Koszalina przybyło 850 dzieci uchodźców, którym trzeba było zapewnić dostęp do edukacji. – W Koszalinie można powiedzieć, że powstała jedna oddzielna szkoła tylko z dziećmi uchodźców z Ukrainy. To jest 850 dzieci w przedszkolach i szkołach, które trzeba było przygotować. Robiliśmy to już w ubiegłym roku szkolnym, jak również i w tym. Musieliśmy pomóc w adaptacji dzieci do warunków w naszych szkołach, również trzeba było nauczyć ich języka polskiego. Myślę, że to się udało. Dzieci już się zasymilowały z naszą koszalińską społecznością, nie ma kłopotów, jeśli chodzi o funkcjonowanie tych dzieci w szkołach i przedszkolach. Proces asymilacji został bardzo dobrze przeprowadzony, a to dlatego, że wykorzystywaliśmy osoby pochodzenia ukraińskiego, które od wielu lat już w Koszalinie mieszkały i pomagały, jako pomoce nauczycieli, a także jako obsługa w wydziale edukacji. Myślę, że zarówno ze strony urzędniczej, jak i szkolnej proces został przeprowadzony bez problemów – tłumaczył Przemysław Krzyżanowski, zastępca prezydenta.
Po raz 11. festiwal dobrych muzycznych wibracji rozpoczął się w Koszalinie. Na kilku scenach w różnych punktach miasta do końca wakacji będą grać młodzi, ciekawi i oryginalni przedstawiciele polskiego jazzu, funku, soulu, elektroniki i hip-hopu. W tym roku festiwal wszczepił się w przestrzeń miejską jeszcze bardziej niż dotychczas.
- Podczas tegorocznej edycji koncerty zaplanowane są wyłącznie w plenerze. Świadomie zrezygnowaliśmy z zamkniętych sal, aby eksplorować ciekawe zakamarki Koszalina. Jak co roku wystąpią młode składy z kręgu takich gatunków muzycznych, jak: jazz, soul, elektronika. Wybraliśmy tajemnicze miejsca, tak, by stworzyć w nich klimat letniej atmosfery i dobrych wibracji – tłumaczył podczas otwarcia festiwalu Mateusz Prus, jego pomysłodawca. Pierwszy koncert odbył się na podwórku remontowanej siedziby Pracowni Pozarządowej przy ulicy Podgórnej 16, w tym samym miejscu, gdzie kilka tygodni wcześniej zorganizowano Festiwal Organizacji Pozarządowych. Na scenie zagrali Jazxing (live band) oraz Tropiki. – Good Vibe to znany nam festiwal – mówią Mateusz Filipiuk i Jakub Sautycz z gdańskiego Jazxing. – Nasi znajomi grywali na tym festiwalu i potwierdza się ich zdanie, że jest tutaj niepowtarzalna atmosfera, jest klimatycznie i z dobrym właśnie vibe. My gramy ze sobą już od 13 lat, wydaliśmy kilka płyt, także na winylu, udało nam się nagrywać w studiu w Wielkiej Brytanii. Muzyka, którą tworzymy, z pogranicza jazzu, disco, elektro ma się dobrze, ludzi rusza nasze granie, a to jest najważniejsze. Takie festiwale są na to dowodem – podsumowuje duet.
Niezależność kobiet zmieniała się na przestrzeni lat i nadal ewoluuje. Ruchy społeczne, zmieniające się normy społeczne, postępy w dziedzinie praw kobiet i ekonomiczne czynniki wpływają na stopniowe zwiększanie niezależności kobiet. W przeszłości kobiety były często ograniczane przez społeczne i kulturowe oczekiwania, które narzucały im tradycyjne role i odpowiedzialności. Były zazwyczaj ograniczone do domowych obowiązków i opieki nad rodziną, a ich dostęp do edukacji i możliwości kariery był często ograniczony. Dziś na szczęście sytuacja wygląda trochę lepiej. No właśnie tylko trochę… Dlaczego? O tym opowie Anna Kamińska, właścicielka jednej z koszalińskich agencji nieruchomości, która również zajmuje się edukacją kobiet z zakresu niezależności.
Choć domyślam się odpowiedzi na to pytanie, to i tak je zadam, bo może nie wszyscy mają tą świadomość. Po co w ogóle kobietom niezależność? – Kiedy kobiety są niezależne, mają większą kontrolę nad swoim życiem, swoimi wyborami i decyzjami. To pozwala im równie aktywnie uczestniczyć we wszystkich sferach życia, takich jak edukacja, kariera zawodowa, polityka i życie osobiste. Co więcej, kobiety mają prawo do indywidualnego rozwoju i realizacji swoich pasji, celów i marzeń. Niezależność daje im możliwość podejmowania decyzji zgodnie z własnymi wartościami i aspiracjami, niezależnie od oczekiwań społecznych czy tradycji. Pozwala im także na eksplorację różnych dziedzin życia, zdobywanie wiedzy i umiejętności oraz rozwijanie swojego potencjału. Kiedy kobiety są w stanie utrzymać się same, mają większą kontrolę nad swoim życiem i nie muszą polegać na innych w kwestiach materialnych. To także zwiększa ich pewność siebie i umożliwia podejmowanie decyzji niezależnie od czynników finansowych. Niezależność może również wpływać na poczucie bezpieczeństwa kobiet. Kiedy są w stanie polegać na sobie i są niezależne w zakresie zarabiania, podejmowania decyzji i radzenia sobie z życiowymi wyzwaniami, mają większą kontrolę nad swoją sytuacją i mogą uniknąć lub wyjść z toksycznych związków czy sytuacji. Mogą też lepiej bronić swoich praw i interesów. Niezależność jest zatem ważna dla równouprawnienia, samorealizacji, finansowej odpowiedzialności, poczucia bezpieczeństwa oraz inspiracji dla innych kobiet. Jest to fundamentalne dla budowania bardziej sprawiedliwego i równego społeczeństwa. Pamiętajmy też, że niezależność często wiąże się ze zmianami w życiu, takimi jak rozstanie, zmiana pracy, przeprowadzka do innego miasta czy kraju. Niektóre kobiety mogą czuć się niepewne lub przerażone perspektywą takich zmian. Obawy o utratę stabilności, komfortu i poczucia bezpieczeństwa mogą hamować chęć do podjęcia ryzyka i dążenia do niezależności.
Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.