- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2618
Kwiaty we włosach i na talerzach
To, że pomarańczowa aksamitka może być wykorzystywana w kuchni jak szafran, a herbata z chryzantem jest idealna na upalne dni ze względu na właściwości wychładzające organizm, natomiast płatki róży mogą być z powodzeniem smażone w cieście jak ryba, to zaledwie kilka z wielu ciekawostek kulinarnych i zdrowotnych o tradycyjnych odmianach kwiatów, które czekały na odwiedzających tegoroczny Kulinarny Festiwal Kwiatów Jadalnych w Ogrodach Hortulus Scectabillis w Dobrzycy.
Była to ósma edycja imprezy, która prezentuje zupełnie inne, nie tylko estetyczne oblicze kwiatów. Przez dwa dni odwiedzający mogli m.in. spróbować dań opartych na kwiatach, a także poznać właściwości upiększające np. lawendy czy róży. Ponadto naukowcy z całego kraju podczas prelekcji przedstawiali zdrowotne walory roślin, które od lat towarzyszą człowiekowi w przydomowych ogródkach i na balkonach. – Kwiaty są zdrowotnym bogactwem – tłumaczyła podczas prelekcji dr biochemii Małgorzata Kalemba-Drożdż. – Kwiaty nie tylko pachną, ale mają ogromne właściwości antyoksydacyjne. Stanowią pomoc w walce z wolnymi rodnikami, dzięki czemu zatrzymują procesy utleniania w organizmie. Takie właściwości ma np. begonia. Kwiaty begonii słyną z właściwości chroniących wątrobę, poza tym pobudzają krążenie krwi i oczyszczają organizm z toksyn. Można je jeść na surowo, w sałatkach. Natomiast liliowiec jest wykorzystywany przy gorączce czy przeziębieniu. Aksamitka i napar z niej ma genialne właściwości regenerujące naszą wątrobę, a takich ukrytych właściwości jest więcej. Wiedzą o tym od wieków mieszkańcy krainy zachodzącego i wschodzącego słońca i od wieków wykorzystują je w swojej kuchni, np. płatki róży w Japonii jada się smażone w cieście i podawane z sosem sojowym.
Sercem festiwalu była kwiatowa kuchnia, w której na oczach widzów powstawały potrawy z wykorzystaniem jadalnych kwiatów. Kuchnia serwowała nie tylko sałatki, ale i zupy oraz drugie dania, w których kwiaty nie były tylko ozdobą talerza. Każdy z uczestników mógł także spróbować surowych kwiatów np. pysznogłówki, z której napar pachnie i smakuje podobnie do herbaty earl grey, a przy okazji wykazuje właściwości przeciwzapalne. Szefem kwiatowej kuchni był uznany i ceniony szczeciński kucharz Mariusz Siwak. – Pokazujemy, że te kwiaty, które często mamy na balkonach, możemy przenieść do kuchni i to spotyka się z dużym zdziwieniem i ciekawością ludzi. Zaczynając od dobrze nam już znanego bratka, który pięknie na talerzu wygląda, poprzez słodką jeżówkę, czy kwaśną w smaku begonię. Każdy z tych kwiatów wnosi do potrawy niepowtarzalny smak, teksturę, aromat. Aksamitki możemy używać jak szafranu, bo tak samo będzie barwić ryż, ale przy okazji także jako przyprawy, jest bardzo podobna do majeranku. Są też kwiaty, jak kwiaty cukinii, z których możemy stworzyć pełnowartościowe danie na ciepło, smażąc kwiaty w cieście i w głębokim tłuszczu. To znany przysmak kuchni włoskiej – opowiadał ekspert. – Podczas festiwalu ugotowałem zupę z kurczakiem i curry, na mleku kokosowym. Danie zostało przyprawione kwiatami.
Nieopodal otwartej, plenerowej kwiatowej kuchni znalazły się stoiska kosmetyczne, gdzie można było nie tylko kupić naturalne kosmetyki oparte na olejkach lawendy, nagietka, kwiatów pomarańczy czy modnej ostatnio konopi. Odwiedzający mogli także dowiedzieć się, jak sami mogą zrobić kosmetyki naturalne w domowym zaciszu. Do wykonania toniku do twarzy wystarczy schłodzić napar np. z rumianku, pachnotki czy właśnie z konopi. Takie kosmetyki nie tylko są łatwe w wykonaniu czy tanie, ale i hipoalergiczne.
Nieodłącznym elementem festiwalu są także warsztaty plecenia wianków oraz konkursy florystyczne, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem wśród dorosłych oraz dzieci. Nie zabrakło także pokazów kulinarnych, jak również ozdabiania stołów, altan i balkonów, a także z carvingu, czyli w tworzeniu jadalnych rzeźb z owoców, warzyw. Pokazy prowadził Paweł Sztanderski, mistrz świata w carvingu oraz porad eksperckich dotyczących siania i pielęgnacji kwiatów jadalnych. Ponadto swoje produkty prezentowali regionalni producenci. Wśród nich można było znaleźć m.in. autorskie produkty oparte na róży oraz pomidorach. – Roża pomarszczona, którą hodujemy z żoną jest cudowną, ale i wymagającą rośliną – tłumaczył pan Ryszard. – Kiedy zaczynaliśmy, to sadzonki róży pomagało nam przygotować nadleśnictwo, bo właśnie w lesie napotkaliśmy piękne krzaki dzikiej róży, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Obecnie nasze róże wykorzystujemy wszechstronnie, robimy z niej konfitury, zarówno z całych płatków, jak i według starej, klasztornej receptury. Robimy syropy, wino, nalewki, zdobywamy nagrody. Uprawiamy także pomidory – dodał lokalny producent. – Wszystko opiera się na szacunku do produktu, róża to bardzo delikatny kwiat, ale jego zapach i aromat jest niepowtarzalny.
Stoiska podczas festiwalu były chętnie odwiedzane. – Przyjechaliśmy z rodziną z Dolnego Śląska – powiedziała pani Krystyna. – Wypoczywamy nad morzem. W ubiegłym roku nie udało nam się tutaj przyjechać i bardzo żałowaliśmy, dlatego w tym roku jesteśmy. Nie ukrywam, że to dla mnie duże zaskoczenie, szczególnie kwiatowa kuchnia. Jadłam begonię na surowo, mam ją na balkonie od lat, bo jest piękna, a teraz wykorzystam ją w kuchni. Naprawdę można dowiedzieć się ciekawych rzeczy, a przy okazji rozszerzyć swoją wyobraźnię na coś nowego w kuchni.
Jednym z ważniejszych punktów festiwalu był także nowo powstały ogród, w którym – zgodnie z hasłem tegorocznej edycji „Jadalne kwiaty w barwie słońca i smaku pomarańczy” – można podziwiać kolory słońca i pomarańczy. Aksamitki, begonie, liliowce, słoneczniki, nagietki i nasturcje tworzą piękną i kolorową kompozycję roślin. Ogród ten, będący częścią ogrodów New Design, wzbogacony został również o nowoczesne rzeźby. Trzy okręgi, z których dwa obsadzone są kwiatami, a jeden wypełniony wodą, tworzą harmonijną całość. Na końcu ogrodu znajduje się lustrzane odbicie, które nadaje mu dodatkowego uroku. Ogród można podziwiać przez cały sezon w ogrodach Hortulus Spectabillis w Dobrzycy.
Marcelina Marciniak
Fot. Magda Pater