- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2413
Dzieciaki i psiaki kontra upał
Gorące dni, choć wielu cieszą, bo są cechą rozpoznawczą udanych wakacji, to jednak nie każdemu służą. O ile dorośli są bardziej odporni na nagłe zmiany temperatury, szczęścia tego nie mają dzieci, których ciała są niezwykle podatne na tego typu wahania. Mniejszą wytrzymałość podczas upału można zaobserwować także u zwierząt – a zwłaszcza u psów. Co więc robić, kiedy w domu mamy i dziecko, i psa?
Klaudia Sadłyk, lekarz weterynarii, zwraca uwagę na to, że trudno określić konkretny przedział temperatur groźnych dla psa ze względu na to, że należy wziąć pod uwagę również wilgotność powietrza. – Patrząc na obecną pogodę, to temperatura w granicach 30 stopni może już być niebezpieczna. Wszystko zależy od tego, ile czasu zwierzę jest narażone na oddziaływanie takiej temperatury, czy bezpośrednio znajduje się na słońcu, czy ma dostęp do cienia i wody. To są elementy, które są bardzo ważne w trakcie upałów – mówi i dodaje, że przedstawiciele małych ras mogą szybciej ulec przegrzaniu.
Przede wszystkim zapobiegać
Dlaczego tak ważne jest unikanie wysokich temperatur? Okazuje się, że do 3. roku życia temperatura ciała malucha może wzrastać nawet do pięciu razy szybciej niż u dorosłego, ponieważ jego system termoregulacji nie jest jeszcze tak rozwinięty jak u dorosłego. Także psiaki mają większe trudności z utrzymaniem odpowiedniej temperatury ciała. Pomagają sobie m.in. przez dyszenie, stąd należy zadbać o możliwość swobodnego oddychania u pupila.
O tym, jak ważna jest odpowiednia ochrona przed słońcem zwierząt, przypomina weterynarz. – W swojej praktyce, na szczęście, nie spotkałam się z wieloma przypadkami udaru cieplnego. Przyczyną był tu zbyt długi czas narażenia na wysoką temperaturę i brak wystarczających możliwości schłodzenia się zwierzęcia. Na szczęście, każdy z pacjentów po interwencji doszedł do siebie.
Podczas upału ważne jest zapewnienie dostępu do zacienionego, ustronnego miejsca (zwłaszcza na dworze), by móc złapać chwilę oddechu. Nie należy także zapominać o stałym dostępie do chłodniejszej wody dla pupila (nie poimy go jednak na siłę). Klaudia Sadłyk doradza, że chcąc wspomóc psiaka można nawet dorzucić mu do picia kilka kostek lodu. – Są także przysmaki, które możemy mrozić i podawać psom, łączymy w tym przypadku przyjemne z pożytecznym – dodaje.
To jednak nie jedyny sposób na zapewnienie ulgi psiakowi. – Istnieją także specjalne maty chłodzące, które bardzo fajnie się sprawdzają. Niektóre psy także wykopują dziury w ziemi, żeby się ochłodzić. Wilgotny ręcznik na karku też pomoże naszym pupilom – wyjaśnia weterynarz.
W te gorące dni należy także zwrócić szczególną uwagę na nawodnienie organizmu dziecka, dlatego warto zachęcać je do picia różnych napojów, wybierając jednak te zdrowe propozycje, a nie te przesłodzone, sztuczne czy gazowane. Co istotne, nie powinny być one zanadto schłodzone, by uniknąć szoku termicznego. Niektóre pociechy mogą być zbyt zajęte własnymi rozrywkami, więc dobrze jest malcom przypominać o nawadnianiu. Cenne płyny można przemycić też chociażby w owocach – w arbuzach czy w truskawkach.
Co więcej, ochrona skóry podczas ruchu na świeżym powietrzu jest również ważnym elementem zapewniającym bezpieczeństwo i pociech, i pupili. Dzieci nie powinny się opalać. Należy zadbać u nich o przewiewne ubranie z naturalnych tkanin (bawełna, len). Powinny one zakrywać większą powierzchnię ciała (w miarę możliwości). Te odkryte części – zwłaszcza twarz, dobrze jest zabezpieczyć kremem ochronnym z wysokim filtrem UV (najlepiej 50+), ponieważ dziecięca skóra skora jest do podrażnień. Pożądane również jest nakrycie głowy np. kapelusz, czapka z daszkiem. U psa formę takiego ochronnego ubrania pełni sierść. Nie powinno się jej więc zbytnio skracać na okres letni – pomoże to uniknąć oparzeń. Niestety – trudno jest tu o odpowiednie zabezpieczenie łap przed słońcem, lepiej jest więc nie przesadzać z długością spaceru, gdy słońce przygrzewa. Co istotne, wybierając porę odpowiednią na spacery, należy się wystrzegać godzin najbardziej nasłonecznionych – dłuższe wyjścia najlepiej odbywać rano (do godz. 10), późnym popołudniem (po 16) lub wieczorem.
Nie tylko szklana pułapka
O odpowiednich środkach bezpieczeństwa dobrze jest pomyśleć także, planując jakikolwiek wypad samochodem – nawet ten najkrótszy. Mówiąc o zagrożeniach dla życia nie sposób nie wspomnieć tu o postojach i pozostawianiu pasażerów – dzieci, zwierząt w zamkniętym aucie. W czym tkwi problem?
– Samochód bardzo szybko się nagrzewa, a temperatura w jego wnętrzu może nawet o kilkanaście stopni przewyższać temperaturę na zewnątrz oraz doprowadzić do udaru cieplnego i zgonu – przestrzega lekarz weterynarii i dodaje, że jeżeli już dojdzie do nagłej, losowej sytuacji, gdzie konieczne okaże się opuszczenie samochodu, należy zaparkować w cieniu, zadbać o cyrkulację powietrza i zapewnić zwierzęciu dostęp do wody. – Niestety, nie ma bezpiecznego limitu czasu, każdy organizm reaguje inaczej. Dlatego świadomość jest tak ważna. Najlepiej po prostu tego nie robić.
Okazuje się, że mówiąc o cyrkulacji powietrza, otwarte okna na niewiele się zdadzą – w upale przecież ma ono także wysoką temperaturę. Co więcej, samochód w tej sytuacji porównuje się nawet do nagrzewającej się szklarni. Okazuje się, że wystarczy pięć minut w takim ukropie, aby zaszkodzić organizmowi. Już przy 30-stopniowym upale temperatura wewnątrz samochodu podczas postoju może wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt stopni! Od zaczerwienia i drobnych duszności, niedaleko do tragedii – urazów narządów wewnętrznych, udaru czy śmierci.
Także klimatyzacja może zaszkodzić, więc należy korzystać z niej rozważnie w otoczeniu dziecka, gdyż łatwo może nabawić się ono przeziębienia.
– Nawet krótkie zakupy planujmy rozważnie. Poprośmy, aby ktoś zaufany zaopiekował się naszym dzieckiem, a kiedy nie ma takiej możliwości, zabierzmy dziecko na zakupy ze sobą. Być może zajmie to trochę więcej czasu, mamy jednak wówczas pewność, że nasza pociecha jest bezpieczna – apeluje kom. Monika Kosiec, rzecznik prasowy KMP w Koszalinie.
Co mówi na ten temat prawo? Wystarczy zwrócić uwagę chociażby na art. 160 § 2 kodeksu karnego, który przestrzega, że opiekun, który narazi podopiecznego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. W przypadku pupila całe zdarzenie traktowane jest jako forma znęcania się nad zwierzęciem i postępowanie bazuje na przepisach ustawy o ochronie zwierząt. Tu przewiduje się karę grzywny lub karę ograniczenia albo pozbawienia wolności do lat trzech (w wariancie uwzględniającym szczególne okrucieństwo – do pięciu lat).
Jeśli jest się świadkiem pozostawienia dziecka czy zwierzęcia bez opieki w aucie, nie warto zwlekać. Przede wszystkim powinno się powiadomić odpowiednie służby pod numerem 112 – policję, a nawet pogotowie ratunkowe. – Nasza szybka reakcja i zdecydowane działanie może w konsekwencji uratować czyjeś życie – podkreśla rzecznik KMP w Koszalinie.
Jeśli sytuacja jest niestabilna, tzn. widzimy, że dziecko lub zwierzę ma problemy z oddychaniem, jest nieprzytomne – można wybić szybę w aucie w ramach udzielania pomocy. Jak zaznacza kom. Monika Kosiec, tego rodzaju działanie nie pociąga za sobą odpowiedzialności za zniszczenie mienia.
Choć pozostawianie dzieci i psów w autach stanowi ostatnio najpopularniejszy przykład zagrożeń, tak istnieją jeszcze inne, o których warto wspomnieć. I dotyczą psiaków. Jak się okazuje, choć jedni jeżdżą na zakupy autem, inni wybierają się na nie pieszo, a pupila zostawiają („z przymusu”) – przywiązanego na zewnątrz na ograniczonej przestrzeni, bez wody. Co więcej, nie zawsze jest to miejsce osłonięte, jednak niezależnie od tego, czy jest cień, czy też nie – nie jest to komfortowe rozwiązanie dla przestraszonego psa, gdzie wokół pełno jest nieznanych bodźców, przechodniów nie zawsze przychylnie do niego nastawionych. A zakupy, jak to zakupy, nie trwają słynnych pięciu minut...
Co natomiast, gdy znajdziemy porzucone zwierzę – czy to w lesie, czy w innym miejscu? Okazuje się, że tu również działa „Ustawa o ochronie zwierząt”. Zobowiązuje ona świadka takiego zdarzenia do udzielenia pomocy – powiadomienia o zajściu policji, straży miejskiej czy schroniska dla zwierząt.
Gdy ochrona zawiedzie...
Upał bywa podstępny. Choć promienie słońca powodują z początku przyjemne uczucie na skórze, zbyt długie wystawienie na nie może skończyć się źle. Wśród najpopularniejszych, tych groźniejszych przypadłości wywoływanych przez upał można wymienić chociażby: udar, oparzenie, omdlenie.
Do objawów, które powinny zaniepokoić rodziców, można zaliczyć m.in.: zapadnięte ciemiączko (przestrzeń pomiędzy kośćmi czaszki pokrytą skórą głowy, miękkie miejsce na główce niemowlaka czy noworodka), zaczerwienienia, piekącą skórę, ból głowy, pęcherza, mdłości lub wymioty, gorączkę. W przypadku wystąpienia jakichkolwiek objawów związanych z przebywaniem na słońcu pomoc polega zwykle na schłodzeniu organizmu (np. udanie się w chłodniejsze miejsce, zdjęcie ubranka, przetarcie wilgotnym ręcznikiem lub pieluszką, korzystanie z kompresów chłodzących). Warto też skorzystać z porady lekarskiej. W razie wystąpienia drgawek, nudności, wymiotów w połączeniu z przegrzaniem może być konieczne wezwanie karetki.
O ile zwykle nie trudno o uzyskanie pomocy czy informacji w przypadku dramatycznej sytuacji u dzieci (między innymi pod numerem ratunkowym 112), tak nie zawsze możemy zdążyć z rozpoznaniem sytuacji u pupila, który nie może liczyć na tak rozwinięty system pomocy, jak w przypadku ludzi. Jak więc można mu pomóc?
– W przypadku udaru cieplnego czy przegrzania, należy jak najszybciej zwierzę schłodzić, ale stopniowo (np. nie polewamy go nagle lodowatą wodą)! Ręczniki zmoczone w zimnej wodzie sprawdzą się idealnie – podkreśla weterynarz. – W przypadku odwodnienia jak najszybciej trzeba umożliwić zwierzęciu pobór wody. Jeśli chodzi o poparzenia, to najistotniejsze jest to, żeby zabezpieczyć ranę przed możliwością zanieczyszczenia czy wylizania przez psa. Wilgotny gazik i bandaż będą w sam raz. Oczywiście, w każdym z powyższych przypadków należy bezzwłocznie skontaktować się z lekarzem weterynarii bądź udać się do najbliższego gabinetu weterynaryjnego.
Alicja Tułnowska
Fot. Magda Pater