• Kategoria: News
  • Odsłony: 2233

Na wsi lepiej niż w mieście

Mieszkańcy Kretomina w popołudniowym szczycie blokowali przejście dla pieszych przy głównym skrzyżowaniu drogi krajowej nr 11 w Kretominie. To forma protestu wobec planów Koszalina o włączeniu tego sołectwa w swoje granice. Ich zdaniem tylko w ten uciążliwy sposób wywrą presję na tych, którzy mogą podjąć decyzję o zmianach administracyjnych.

„My się nigdy nie poddamy, Kretomina nie oddamy”, „Przepraszamy za utrudnienia, mamy granice gminy do obronienia”, „ Nie dla rozbioru gminy” – takie hasła widniały na transparentach, przyniesionych przez mieszkańców. Uczestnicy protestu argumentują, że dobrze im się żyje w Kretominie, mają blisko do władz gminy Manowo. Podkreślają, że Kretomino to rolnicza wieś i włączenie jej do Koszalina oznaczałoby nie tylko fizyczne zubożenie, ale i likwidację gospodarstw. Dodają, że w ratuszu nie ma specjalistów od rolnictwa, a i zwykłym mieszkańcom prędko zaczęłyby przeszkadzać typowo wiejskie zapachy czy hałas związany z rolniczymi pracami.

Na proteście nie zabrakło Romana Kłosowskiego, wójta gminy Manowo, do której należy Kretomino. – Cieszę się, że mieszkańcy Kretomina utożsamiają się tak bardzo z gminą – nie kryje. – Taka jest prawda, że gmina Manowo to również Kretomino, a Kretomino to gmina Manowo. Jesteśmy bardzo zintegrowani. Przypominam, że Koszalin już w latach 90. chciał oderwać Kretomino od naszej gminy, ale wtedy się to nie udało. Mam nadzieję, że i teraz będzie tak samo. Jednak dopóty, dopóki nie poznam decyzji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, wstrzymuję się z rozpoczęciem zaplanowanych na ten rok inwestycji w Kretominie. To remonty i przebudowy ulic Kościelnej, Boczniaków i Rolnej, Śliwkowej i Zielonej. Łączny koszt ich budowy to prawie trzy miliony złotych. Na tę moją propozycję zgodziła się rada gminy, która w marcu na sesji podejmie uchwałę o sprzeciwie wobec przyłączenia Kretomina do Koszalina.
– Gmina zrobiła nam drogi, kanalizację, oświetlenie, ciągle trwają jakieś inwestycje – wymienia Marzena Ziubrowska, sołtys Kretomina. – A co zrobił Koszalin na Raduszce czy na Lubiatowie, które należą od kilkudziesięciu lat do miasta? Nic, ani dróg, ani kanalizacji. Poza tym teraz nasze dzieci autobus gminny zabiera nasze dzieci do szkoły i po południu przywozi z powrotem. Jeśli znajdziemy się w obrębie Koszalina, to rodzice będą musieli dzieci dowozić do szkół w innych częściach miasta. Poza tym nadal wiele osób u nas zajmuje się rolnictwem. W mieście to nie będzie możliwe, bo przecież nie może po nim jeździć kombajn czy traktor. Do tego zacznie innym przeszkadzać zapach gnoju i dojdzie do sąsiedzkich kłótni.
– W ciągu lat powstały boisko, świetlica, nowe drogi, ulice zyskały nazwy, czyli zrobiliśmy dużo – dodaje Konstanty Dańczak, który był sołtysem Kretomina przez 40 lat. – I teraz, kiedy mamy tak piękną infrastrukturę, wykonaną za wiele milionów złotych, to nagle Koszalin wyciąga rękę po nas, po gotowe? Miasto nie rozumie ludzi ze wsi. Co taki rolnik z Kretomina będzie mógł załatwić w ratuszu? Nie chcemy iść do Koszalina. Nam jest dobrze w gminie Manowo.
– Podoba nam się to, że mamy blisko do urzędu gminy, że zawsze możemy umówić się na rozmowę do wójta i przekazać mu nasze sprawy – wyjaśnia Dariusz Kozłowski, współorganizator protestu. – W Koszalinie będziemy pewnie długo czekać na audiencję u pana prezydenta. Będziemy dla niego anonimowymi osobami, a tutaj wójt nas zna po imieniu. Poza tym wpływy z podatków z Kretomina zasilają budżet gminy i mamy z tego wymierne korzyści. Koszalin ma długi, musi ratować się obligacjami. W przyszłym roku pan prezydent, jeśli chce być dobrym gospodarzem, będzie musiał podnieść podatki, żeby chociaż trochę zmniejszyć te długi. Nie wierzymy więc, że będziemy płacili niższe podatki, niż płacimy obecnie. Robimy protest, żeby nas zobaczyli i usłyszeli, bo wierzymy, że w ten sposób możemy zmienić decyzje, które już gdzieś zapadły. Kretomino to nasz dom, tworzymy wspólnotę z innymi mieszkańcami gminy i nie chcemy, żeby to się zmieniło. Ci, którzy chcą nas zagarnąć, robią to dla własnych interesów, a nie dla naszego dobra.
– Mieszkam tu ponad pół wieku i widzę, jak ta wieś się zmieniła – przyznaje Józefa Czekaj, mieszkanka Kretomina. – Mamy nowe drogi, oświetlenie. Zawdzięczamy to wójtowi, bo o nas bardzo dba. A co nam może dać Koszalin? Nic!

Ewa Marczak

Fot. Magda Pater

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.