• Kategoria: News
  • Odsłony: 1527

Przed pierwszym dzwonkiem

Już niedługo początek roku szkolnego i pierwsze zajęcia w szkolnych ławkach, dlatego też trwają ostatnie przygotowania, w tym kompletowanie wyprawki szkolnej. Co się zmieniło? Jakie gadżety będą królować na przerwach oraz ile wydadzą w tym roku rodziny na wyposażenie dzieci?

Temat wyprawki szkolnej co roku stawia rodziców przed niełatwym wyborem. Oszczędność czy jakość? Moda czy praktyczność? I jak się odnaleźć w tak różnorodnej ofercie? Nie bez znaczenia pozostają też osobiste preferencje dziecka, bo w końcu w szkole, o dziwo, wyprawka może w pewnym stopniu przyczynić się do nawiązania lub pogorszenia relacji społecznych ze znajomymi, i to zwłaszcza wśród pierwszaków…

Zwróćmy więc uwagę na listę potrzeb uczniów. – Dla młodszego tradycyjnie: plecak usztywniony lub tornister, worek, piórnik wyposażony na trzy zamki, na dwie klapy, bidon, śniadaniówka, wszystkie przybory do rysowania, czyli różne kredki świecowe, ołówkowe, pastele, farby, bloki rysunkowe, techniczne – białe i kolorowe, kubek na wodę, pędzle, wycinanki, nożyczki, zeszyty… – wymienia część produktów Małgorzata Artych z koszalińskiego sklepu papierniczego. – A dla starszego to plecak, piórnik – już taki mniej skomplikowany, grubsze zeszyty, bloki niekoniecznie – zależy, która klasa, jakieś zakreślacze, korektor, długopis np. zmazywalny, ekierki, linijki – takie drobniejsze rzeczy.

Tegoroczne trendy i nowości
Okazuje się, że kotorożce nie cieszą się już powodzeniem. Jak informuje pani Małgorzata, w tym roku dziewczynki wybierają często jednorożce, kotki (co jednak nie dziwi) oraz pandy. Co więcej, poza typową różową kolorystyką, w modzie jest też szary. Dziewczynki sięgają też chętnie po produkty bez obrazków, ale np. w figury geometryczne. U chłopców najpopularniejszym motywem jest Minecraft, od kilku lat pojawiający się zresztą jako jeden z ulubionych wzorów. Wciąż na topie są też kosmiczne motywy np. NASA. Małgorzata Artych dodaje, że niektórzy pytają też o produkty nawiązujące do serii Star Wars. Powodzeniem cieszą się także dinozaury.
Oczywiście, zdecydowanie inny gust mają uczniowie ze starszych klas. Tu jednak nie ma niespodzianek. – Oni już raczej nie szukają obrazków. Wolą bardziej jednolite wzory, żeby za dużo się nie działo. Patrzą na to, żeby wszystko się pomieściło i na liczbę komór. Zwracają też uwagę na sztywniejsze plecy.
W szkolnej wyprawce nie może też zabraknąć nowości. O ile w zeszłym roku popularnością cieszyły się m.in. długopisy ombre, tak w tym mamy choćby futrzane plecaki i piórniki. To jednak zaledwie początek. – Mamy pastelowe kredki, i to dwustronne na dodatek. Do tego można też dobrać farby plakatowe w kolorach pastelowych, cienkopisy, zakreślacze. Są długopisy brokatowe, nawet i pachnące, metaliczne, plastelina pachnąca, zeszyty z okładką pachnącą... – opowiada pani Małgorzata.
Zmiany mamy także w strefie szkolnych gadżetów. Okazuje się, że zingsy zostały zdetronizowane przede wszystkim przez… pokemony, o których po raz pierwszy w Polsce było głośno jakieś 20 lat temu. – Mamy maskotki i karty. Przychodzą zbieracze i kupują sobie saszetki w puszkach – informuje Małgorzata Artych. – Są też wszelkiego rodzaju maskotki np. koty pluszowe, które mogą służyć jako poduszka. Mają bardzo miły materiał. Są też duże psy i baletnice. Każdy coś dla siebie znajdzie.

Zakupowe nawyki
Tradycyjnie, pod koniec sierpnia w sklepie papierniczym panuje spory ruch, jednak jak zauważa pani Małgorzata, dla młodszych dzieci rodzice kupują potrzebne rzeczy wcześniej. – Nie czekają na ostatnią chwilę. Myślę, że klasy 1-3 w większości mają już wyprawki kupione i tylko dokupują brakujące rzeczy. Mają listy i wiedzą, czego potrzebują, a starszaki to albo już kupiły, albo sobie jeszcze czekają…
Pan Piotr ma już skompletowaną wyprawkę dla córki, która we wrześniu rozpocznie naukę w klasie drugiej szkoły podstawowej. Rodzic przyznaje, że jest mu trochę łatwiej, ponieważ z zeszłego roku szkolnego pozostało trochę artykułów plastycznych, w tym kilka zestawów kredek. które jego pociecha będzie mogła jeszcze wykorzystać. Musiał jednak kupić nowy plecak. – Córka idzie za trendami. W pierwszej klasie miała tornister w kwiatki i w misie, a teraz chciała mieć plecak jak nastolatka, czyli markowy, utrzymany w jakiejś jednolitej kolorystyce, ale już nie różowy – mówi i dodaje, że poza tym musiał kupić nowy strój na WF, trochę podstawowych przyborów i kilka zeszytów, a także podręcznik do języka obcego czy do religii. Zakupy zrobił „przy okazji”. – Teraz jest taka wygoda, że idzie się na zakupy do marketu i od razu kupuje się zeszyty, ołówki, długopisy, farbki itd. – wyjaśnia.
Pani Barbara, która jest mamą piątoklasisty i uczennicy ogólniaka, natomiast przyznaje, że jeszcze nie zajęła się kompletowaniem wyprawki, choć już wcześniej sprawdziła, czego potrzebują jej dzieci. Pomoże synowi w dokonaniu odpowiednich zakupów, jednak w kwestii wyprawki do pierwszej klasy szkoły średniej zaufa nastoletniej córce.
Jak zatem będą wyglądać zakupy dla piątoklasisty? Tu pani Barbara jest w komfortowej sytuacji, ponieważ pozostało mu dość sporo przyborów z zeszłego roku – to m.in. ołówki, długopisy, kredki, gumki czy temperówki. – Trzeba uzupełnić tylko bloki, kleje, takie plastyczne rzeczy oraz zeszyty czy okładki – opowiada. – Szykuje się zakup nowego plecaka, bo ten stary jest już trochę za mały, zresztą syn miał już go dwa-trzy lata. Jest z czego wybierać, więc nie ma problemu. Syn woli plecaki klasyczne, bardziej ciemne. Te, które oglądaliśmy są powyżej 100 zł – tak 120 zł, 150 zł.

Rodzicielskie dylematy
W trakcie kompletowania wyprawki nierzadko rodzice stoją przed dylematem, gdzie dokonać zakupu – w internecie czy na miejscu (np. w sklepie papierniczym, w sieciówce albo w markecie)? Wabikiem zakupów w sieci mogą być niższe ceny. Jednak istnieje też spore ryzyko, bo nie możemy sprawdzić produktu na żywo. Jak więc radzą sobie z tym problemem rodzice?
– Są rzeczy, które można kupić przez internet, jak np. plecak kupiłem, i można było zaoszczędzić parę złotych, ale to nie jest dużo w stosunku do sklepu stacjonarnego – mówi pan Piotr i dodaje, że z kolei strój na WF wolał kupić na miejscu, ponieważ uważa, że to rzeczy, które dziecko musi przymierzyć, by czuło się komfortowo. Inne artykuły z wyprawkowej listy, jak choćby przybory do pisania, zeszyty, także wolał kupować stacjonarnie.
Pani Barbara również woli zakupy na miejscu, choć w jednej kwestii ma wciąż dylemat. – Plecaki mierzyliśmy już z synem w sklepie, ale gdzie ostatecznie kupimy ten wybrany, to nie wiem. Trzeba sprawdzić, może być taniej przez internet – opowiada.

Koszt wyprawki
W tym roku bardziej niż zwykle dla wielu rodziców duże znaczenie mogą mieć ceny produktów, nawet mimo rządowego wsparcia w wysokości 300 zł na wyprawkę. Przez wysoką inflację koszt zakupów wzrósł. Jak bardzo sytuacja się zmieniła? – Jest trochę drożej, ale nie ma tragedii – ocenia Małgorzata Artych. – Dla pierwszaka, gdyby wszystko miał kupić, to wyjdzie tak powyżej 300 zł.
To minimum. Przy podanych wyliczeniach należy jednak jeszcze wziąć pod uwagę nawyki kupujących, które kwotę tę mogą znacznie podbić. Już w przypadku zeszytów na cenę ma przecież wpływ wiele czynników – przede wszystkim ich grubość, rodzaj okładki, format, typ (np. kołozeszyt), a nawet motyw. Koszt wyprawki podbija też zamiłowanie do gadżeciarstwa – np. długopis zwykły a taki ze zwierzakiem. Poza tym, cieszące się dużą popularnością w szkołach długopisy zmywalne także znacząco zwiększają cenę w zakresie jednego produktu (kosztować mogą nawet kilkanaście zł za sztukę). Nietypowe, trójkątne kredki i ołówki, których nie znają starsze pokolenia, polecane są dla najmłodszych, aby ułatwić im naukę pisania i ćwiczyć prawidłowy chwyt ręki – one także będą więc nieco droższe. Tradycyjnie jednak najdroższą pozycją pozostaje plecak. Porządnie wykonany produkt zwykle kosztuje co najmniej 100 zł, nie mówiąc już o firmowym. Na szczęście, odpowiedni wybór sprawi, że powinien służyć uczniowi przez dobrych kilka lat, co następnym razem odciąży budżet przeznaczony na wydatki szkolne.
Warto jeszcze w kalkulacjach pozostawić miejsce na dodatkowe zakupy – tu strój na WF i obuwie sportowe (minie sporo lat nim problemem będzie zużycie a nie to, że uczeń rośnie) czy podręczniki (nie wszystkie są przecież wypożyczane). W rzeczywistości więc 300 zł to zaledwie początek naszej wyprawy zakupowej. Jak poradzili sobie nasi rozmówcy? Jakie są ich spostrzeżenia?
– Jeśli chodzi o zeszyty, to nie ma ich dużo, więc to zawsze są sprawy złotowe, natomiast to, co poszło najbardziej w górę to artykuły plastyczne np. zestawy kredek, farbek. Tak wzrost o około 20-30% – mniej więcej tyle, ile inflacja. Podrożał też strój na WF – wcześniej kupowaliśmy tenisówki za nieco ponad 30 zł w promocji, w tej chwili za 70 zł. Plecaki w sumie zostały cenowo w miejscu – twierdzi pan Piotr, tata drugoklasistki. – Najwięcej poszło na plecak i ubiór, bo dziecko rośnie.
Nie licząc podręczników, na wyprawkę wydał około 400 zł.
Pani Barbara ma podobne spostrzeżenia co pan Piotr i również twierdzi, że ceny artykułów szkolnych wzrosły o 20-30%. Nie podliczała jeszcze, ile będzie potrzebować na wyprawkę dla syna, ale wydaje jej się, że zmieści się w 300 zł. – Nie wywalam rzeczy, tylko dlatego że syn korzystał z nich w zeszłym roku, więc jest ich trochę.
W przypadku córki pani Barbara wie, że wyprawka wyjdzie znacznie drożej, bo dochodzi koszt zakupu wielu podręczników. – Tu już trzeba wszystko kupić. Na pewno będzie więcej niż 300 zł – twierdzi i dodaje, że ze wstępnych wyliczeń na książki przyjdzie jej wydać conajmniej 600 zł (w przypadku nowych egzemplarzy). Na szczęście, prawdopodobnie w tym roku nastolatka nie będzie potrzebować nowego plecaka. Na liście zostają jednak wciąż zeszyty i różne przybory...

Alicja Tułnowska

Fot. Magda Pater

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.