• Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2366

Edukacja seksualna? To przecież niepotrzebne!

Edukacja seksualna budzi wiele kontrowersji. Jedni uważają ją za potrzebną, obiektywną wiedzę, drudzy – za ideologię, która spowoduje, że nasze dzieci chętniej będą uprawiać seks. Jaka jest jednak rzeczywistość? Czy edukacja seksualna jest nam potrzebna? O tym opowie Katarzyna Stawczyk, edukatorka seksualna.

Czym w ogóle jest edukacja seksualna, skoro WHO określa ją jako ,,obiektywną wiedzę naukową”, jednak w Polsce można usłyszeć, że jest to ideologia? Kto ma rację?
– Ja bym zadała pytanie, po co ona nam jest, do czego ma nam służyć. Jeśli założymy, że seksualność człowieka jest częścią jego zdrowia, jego dobrego stanu psychofizycznego, tego, by on dobrze funkcjonował fizycznie, społecznie, no to odpowiedź sama się narzuca. Jeśli dbamy o zdrowie, to dbamy o nie na wielu poziomach. Dbamy o to, by wiedzieć, jak postępować, by być zdrowym. Korzystamy z pracy osób, które pomagają nam to zdrowie utrzymać. W moim odczuciu edukacja seksualna jest czymś takim – czymś, co pozwala nam funkcjonować zdrowo w naszym życiu. Poza tym, że daje nam wiedzę, która jest potrzebna, to pomaga nam budować dobre relacje, pomaga być bardziej otwartym na różnorodność w świecie. Pomaga nam cieszyć się z naszego ciała, seksualności. Pomaga zrozumieć, co się z nami dzieje, jak się zmieniamy, po co się zmieniamy i dlaczego.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2586

Co za upał...

Nie jest tajemnicą, że klimat nam się ociepla. Tegoroczne lato jest prawdziwą huśtawką pogodową, łączącą deszcz i chłód z upalnymi dniami. Wysokie tempratury nie służą nam, zwłaszcza gdy mieszkamy w mieście i otacza nas tak zwana betonoza, a do tego żar leje się z nieba.

Szukamy sposobu, jak poradzić sobie z upałem. Oczywiście, sięgamy po wodę mineralną, ruch ograniczamy do minimum, chłodząc przy wentylatorze. Aby spotęgować efekt, można wówczas umieścić przed tym urządzeniem pojemnik z lodem lub kilka plastikowych butelek z zamrożoną wodą. Ale jest to tylko jedna z możliwości.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 3553

Za ciepło zapłacimy więcej

Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził nową stawkę opłat za ciepło. Podwyżka ma wynieść średnio 79%. Więcej zapłacimy już od 1 sierpnia. Jak tłumaczą specjaliści – tak dotkliwa podwyżka cen ciepła jest uzależniona przede wszystkim od wzrostu cen surowców takich jak węgiel i gaz, a także opłat za emisję CO2. – Wzrost cen węgla wynosi ok. 60%. Dominują więc czynniki zewnętrzne i one są bardzo widoczne w tej podwyżce za ciepło. Przedtem za opał na cały sezon płaciliśmy 15 milionów złotych, teraz potrzebujemy 130 milionów. To jest też obciążenie dla przedsiębiorstwa i musimy szukać kredytów – przyznał Robert Mania, prezes MEC Koszalin.

Podwyżkę odczują wszyscy. Bardziej dotkliwa może się ona okazać dla lokatorów mieszkających w tzw. starym budownictwie. Wiele tego typu domów znajduje się w zasobach Zarządu Budynków Mieszkalnych, który odpowiada za wynajem mieszkań komunalnych. – Koszty, którymi obciąży nas MEC, przełożą się na opłaty wnoszone przez najemców naszych lokali. Skalkulujemy na nowo stawki zaliczkowe, które będą wysyłane do naszych lokatorów z takim namysłem, by mogli się przygotować do wyższych płatności – poinformowała Marzena Matwijcio, zastępczyni dyrektora ZBM w Koszalinie.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2858

Mamo, tato – to już czas

Wysłanie dziecka na kolonię może okazać się trudnym przedsięwzięciem. Pierwszy samodzielny wyjazd dziecka, to nie tylko test dla niego, ale i dla rodziców, którzy muszą nauczyć się odciąć pociechę od pępowiny. Kiedy wysłać dziecko na pierwszy samodzielny wyjazd i po czym poznać, że jest na to gotowe? To pytanie, które zwłaszcza w sezonie wakacyjnym, spędza sen z powiek wielu rodzicom. Na te i inne pytania odpowiada Joanna Gawrońska, pedagog ze Szkoły Podstawowej Integracyjnej nr 21 im. Kornela Makuszyńskiego.

Pierwszy dłuższy wyjazd na letni obóz, czy kolonie — bez rodziców, za to z rówieśnikami. Jak poznać, że to dobry czas? Czy można podać konkretny wiek świadczący o gotowości dziecka do samodzielnego wyjazdu?
– Trudno powiedzieć, kiedy można puścić dziecko na pierwszą samodzielną kolonię, bo każde dziecko będzie gotowe w innym wieku. Ważne jest, by obserwować nasze dziecko i go słuchać. Często samo może komunikować chęć pojechania na obóz. Prawda jest taka, że jest to kwestią indywidualną każdego dziecka, jedno będzie gotowe do samodzielnego wyjazdu już w wieku siedmiu lat, a drugie będzie gotowe dopiero mając na przykład lat 13.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 13005

Powrócili do kraju

Prezydent Piotr Jedliński wręczył dowody osobiste nowym mieszkańcom Koszalina. To pięć rodzin, 17 osób, w tym jedna urodzona już w Koszalinie, które w ostatnim czasie przybyły na stałe do nas z Kazachstanu.

Są to potomkowie Polaków przymusowo wywiezionych w 1936 r. z terenu dzisiejszej Ukrainy w stepy kazachskie. Repatrianci przyjeżdżający do Koszalina na zaproszenie samorządu mogą liczyć na mieszkanie komunalne, które jest im wynajmowane na czas nieokreślony, nie krótszy niż dwa lata. Jest ono wyposażone m.in. w centralne ogrzewanie, ciepłą wodę, łazienkę, kuchnię, sprzęt AGD, RTV, meble i w środki czystości. Miasto m.in. przez pierwsze trzy miesiące opłaca czynsz, pokrywa koszty związane z uzyskaniem polskich dokumentów, nauką języka polskiego, a także pomoże w załatwianiu spraw urzędowych i w uzyskaniu zatrudnienia. Zapewniając lokal mieszkalny imiennie wskazanym repatriantom, Koszalin może liczyć na dotację z budżetu państwa. Stosowne porozumienie podpisywane jest z wojewodą zachodniopomorskim. Uchwały o przyznaniu komunalnego lokum są też niezbędne w procedurze wydania wizy krajowej w celu repatriacji. – Jest to już kolejne pokolenie, które czuje, że ich dziadkowie byli Polakami, którzy zostali zesłani do Kazachstanu – mówi Piotr Jedliński, prezydent Koszalina. – Do Koszalina wracają całe rodziny, dzięki temu repatrianci łatwiej sobie radzą. Zaczynają nowe życie, w innych realiach i przepisach. Część repatriantów, którzy przyjechali na początku roku do Koszalina, już znalazła pracę. Pozostali muszą jeszcze poprawić język polski – dodaje prezydent.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2866

Śpiewy, tańce i hulance w nietypowym towarzystwie

We wtorek, 5 lipca, dzieci z zespołu ludowego TPD ,,Zaciszaki” miały niezwykłą okazję wystąpić dla podopiecznych z Warsztatów Terapii Zajęciowej i dla alpak. Nie zabrakło dobrej zabawy, śpiewu, wspólnych tańców i pysznego, domowego jedzenia przygotowanego przez właścicielkę ekologicznego gospodarstwa.

Przebywanie ze zwierzętami ma dobroczynny wpływ na człowieka. Doskonale działa przede wszystkim na osoby chore, z niepełnosprawnościami oraz starsze. Czworonożni przyjaciele nie oceniają nas po wyglądzie, lecz akceptują takimi, jakimi jesteśmy. Zachowują się naturalnie i dzięki temu ludzie w ich otoczeniu również reagują spontanicznie. Sympatyczne zwierzęta o miękkim futerku wywołują uśmiech, pozwalają się zrelaksować i dostarczają wytchnienia. O tym, jak pomocna może być alpakoterapia połączona z muzykoterapią, przekonać się mogły dzieci z TPD oraz podopieczni Warsztatów Terapii Zajęciowej. – Dzisiaj przyjechaliśmy na Sosnowe Wzgórza do Sierakowa Sławieńskiego. Ten dzień spędzamy pod hasłem integracja, nasze dzieci z TPD miały okazję spotkać się z osobami z Warsztatów Terapii Zajęciowej – opowiada Beata Gidaszewska z ,,Zacisza”. – W otoczeniu pięknego lasu, daliśmy koncert naszego zespołu ludowego. To, co bardzo mnie cieszy, to fakt, że nasze dzieci z TPD są otwarte na inność ludzi. Wszyscy tutaj byliśmy na równi. Każdy dobrze się bawił, śpiewał i tańczył, bez stereotypów. Myślę, że rodzice powinni wziąć przykład z nas i wybierać się w różne miejsca, gdzie można spotkać różnych ludzi, czy to są ludzie z innego kraju, chorzy, z niepełnosprawnościami, ludzie inni trochę od nas, myślę, że to jest bardzo ważne, bo wtedy dzieci będą otwarte na inność i na wszystkich dookoła – dodaje.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 3019

Pamiętamy o Henryce…

30 czerwca, w 101. rocznicę urodzin Henryki Rodkiewicz, Teatr Propozycji „Dialog” zaprosił na nostalgiczny, pełen wspomnień wieczór poświęcony legendarnej założycielce koszalińskiej sceny rapsodycznej. Nastrojowe spotkanie, prowadzone przez wiceprezesa STP „Dialog” Waldemara Miszczora, zostało zwieńczone artystyczną niespodzianką – premierą zrealizowanego przez „Dialog” filmu dokumentalnego „Pustka i światło. O nieistniejących synagogach na Pomorzu”.

Pełną wzruszeń wyprawę do czasów dawno już minionych rozpoczęła prezentacja fragmentów programów – „Z Muzami na ty” i „Aktualności kulturalne, czyli radiowy koszaliński Pegaz”, odnalezionych w archiwum Polskiego Radia Koszalin. A był to czerwiec 1964 roku. Wówczas młodziutka koszalinianka Kasia Sobczyk święciła triumfy na opolskiej scenie, a nieco starsza, charyzmatyczna dama z Koszalina podsumowała sześć lat istnienia powołanego przez siebie Teatru Propozycji „Dialog”. Była więc niepowtarzalna okazja, by posłuchać głosu Henryki Rodkiewicz: – Minione lata prowokują do zadumy – powiedziała. – Myślę, że „zrosiliśmy” się już z Koszalinem i z ziemią koszalińską. Staramy się uczestniczyć w życiu kulturalnym naszego miasta, i w ubiegłym, 1963, roku zaproponowaliśmy koszalińskiej publiczności aż 32 teatralne wieczory. Nasz najnowszy program, którego premiera odbędzie się 12 czerwca, oparty jest na wypracowaniach dzieci i młodzieży szkół podstawowych i ogólnokształcących z Koszalina i województwa, Uczniowie napisali wypracowania na temat „Rośliśmy razem ziemią koszalińską”. To są bardzo ciekawe materiały, więc przeniesiemy je na scenę, Oprawę plastyczną spektaklu stanowią prace dzieci z koszalińskiego Ogniska Plastycznego.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2524

Wakacje z głową

Wakacje to czas swobody i wolności. Niestety, najczęściej latem zapominamy o bezpieczeństwie. Uważamy, że skoro jesteśmy na wakacjach, to należy nam się wszystko od życia. Bardzo łatwo wtedy o tragedię. O tym, jak bezpiecznie spędzać wakacje, opowiada Dominik Cichosz z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej ,,GryfMed”.

Do jakich wezwań latem są najczęściej wzywani ratownicy medyczni?
– Najczęściej turyści wzywają nas do odwodnień, bóli głowy. Wyjazdy pogotowia w sezonie są trzykrotnie częstsze niż w ciągu roku. Miejscowości nadmorskie są oblegane przez turystów. Ci, niestety, nie są dostatecznie wyedukowani na temat tego, co mogą zrobić podczas np. bólu brzucha czy głowy. W sezonie wakacyjnym zaczyna się również jeżdżenie do ludzi podtopionych. To też taka czarna plaga wakacji. U nas w miejscowości Darłówko trochę się to uspokoiło, po tej nieszczęsnej tragedii, kiedy utopiła się trójka dzieci. Mam wrażenie, że ludzie zaczęli myśleć. Jednak mimo wszystko zdarzają się nadal podtopienia tym, którzy nie przestrzegają regulaminu korzystania z kąpieliska.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 7587

Marsz Żółtej Wstążki

Mamy szczęście – można powiedzieć. W Koszalinie istnieje jedno z 41 centrów zdrowia psychicznego. To oznacza, że ludzie doświadczający kryzysu psychicznego mogą otrzymać pomoc niejako „z marszu”. Ale jest też łyżka dziegciu – program pilotażowy, który prowadzi w naszym mieście Środkowopomorskie Centrum Zdrowia Psychicznego „Medison”, wkrótce dobiegnie końca. A to oznacza, że jest konieczne wprowadzenie takich działań systemowych, które zapewnią każdemu potrzebującemu odpowiednią opiekę. Wyrazem solidarności z tymi, którzy borykają się z psychicznym kryzysem, w kilku miastach kraju, także w Koszalinie, był Marsz Żółtej Wstążki.

Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie przy udziale kilku innych instytucji przeprowadził ogólnopolskie badanie stanu zdrowia psychicznego społeczeństwa. Wzięło w nim udział 15 tysięcy losowo wybranych mieszkańców Polski. Wynik? Co czwarty z nich doświadczał, doświadcza lub doświadczy niebawem psychicznego kryzysu. – Ta liczba to wynik badań sprzed pandemii, w tej chwili prowadzone są kolejne i wszyscy podejrzewamy, że tych osób będzie dużo, dużo więcej i z powodu pandemii, i z powodu obecnego kryzysu wojennego – mówi Izabela Ciuńczyk, dyrektor Centrum Zdrowia Psychicznego.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2808

Wszystkie dzieci nasze są!

Już od 75 lat Oddział Okręgowy Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Koszalinie, należący do najlepszych i najbardziej aktywnych w Polsce, dba o to, by dzieciństwo każdego małego człowieka było uśmiechnięte, szczęśliwe, pełne miłości. Swój wielki jubileusz TPD uświetniło uroczystą galą, która odbyła się w Filharmonii Koszalińskiej 1 czerwca, w Dzień Dziecka. I warto dodać, że w ustanowieniu tego święta TPD także miało swój udział.

Trudno przecenić, jak wiele Towarzystwo Przyjaciół Dzieci – organizacja doceniana, podziwiana i bardzo w historii Polski zasłużona, wnosi w rozwój i edukację dzieci i młodzieży, przez dziesięciolecia wspierając tych najmłodszych, najbardziej bezradnych i najbardziej potrzebujących miłości, opieki i troski. Działacze TPD, ludzie wielkich, otwartych serc, są w pełni oddani swojej misji. Tak jest również w Koszalinie, gdzie prezes Henryk Zabrocki wraz ze swoją niezastąpioną Drużyną Marzeń zapisali na swoim koncie wiele wyjątkowych dokonań. I chociaż trudno wymienić je wszystkie, warto podkreślić, że powołali Urząd Społecznego Rzecznika Praw Dziecka, zorganizowali 6 teatralnych przedstawień „Przyjaciele dzieciom”, prowadzili Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy, przygotowali również Olimpiady Sportowe i warsztaty artystyczne dla swoich podopiecznych. Prowadzą ponad 30 placówek, w tym żłobki, przedszkola, świetlice i ogniska pracy pozaszkolnej, gdzie młodzi ludzie rozwijają swe artystyczne talenty. Codziennie pod opieką tych wspaniałych ludzi z misją i z pasją przebywa ok. dwa tysiące dzieci i nastolatków.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2834

Eksplozja energii

Niedawno koszalińska Szkoła Tańca „King Dance” zaprosiła entuzjastów sztuki tanecznej na pełen elegancji Turniej Tańca Towarzyskiego, a w minioną sobotę, 4 czerwca, zaproponowała radykalną zmianę konwencji, organizując trzecią edycję energetycznego Turnieju Tańca Ulicznego „Koszalińskie Yo!”. Ta inicjatywa okazała się strzałem w dziesiątkę.

Przez całą sobotę przestronne pomieszczenia Event Center G39 wypełniał tłum miłośników street dance'u, nurtu łączącego młodzieńczy luz z wysublimowaną techniką kroków. Ten styl ciągle się rozwija, czerpiąc wciąż nowe elementy z innych tańców nowoczesnych, a także z klasyki street dance'u obecnej na ulicach amerykańskich miast w latach 70., 80.i 90. ub. wieku. Jednocześnie taniec uliczny zachowuje unikalność. W efekcie powstała mieszanka wybuchowa, zdobywająca wciąż nowe rzesze fanów.

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.