- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 1288
Nie warto zwlekać ze szczepieniem
W tym roku to grypa, a nie COVID-19 ma, według ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, stanowić główne zagrożenie epidemiczne w kraju. Co więcej, jako najskuteczniejszą formę ochrony wskazuje szczepionki – te jednak, mimo rekordowej liczby zachorowań, są płatne. Czy warto zatem się szczepić przeciw grypie? Jak wyglądają tu procedury? I czy szczepienia przeciw COVID-19 jeszcze mają sens przy zdecydowane niższym współczynniku zachorowań?
– To jeden z najgorszych okresów grypowych po roku 1989 – mówi Radosław Zając, koordynator punktu szczepień w Bezpiecznej Przychodni w Koszalinie, powołując się na statystyki. Rzeczywiście, liczby przerażają. Choćby w okresie 16-22 grudnia średnia liczba zachorowań na grypę i podejrzeń infekcji wyniosła 296.964 przypadki w Polsce, natomiast w zeszłym roku w tym samym okresie było to 79.861 zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę (dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego). Oznacza to ponadtrzykrotną przewagę tegorocznej fali. Czy jednak nie lepiej poczekać do następnego sezonu, skoro jesień za nami, a zima póki co jest łaskawa? – Zimy jeszcze trochę przed nami zostało, a wiosna też jest sezonem infekcyjnym, więc profilaktyka teraz może nas zabezpieczyć także na kolejne miesiące. Zwracam uwagę, że obecnie nie wiemy, kiedy fala zachorowań wyhamuje – zachęca Radosław Zając.
Rządowy plan szczepień a realia pacjenta
Niestety, mimo nieprzychylnych statystyk w tym roku Ministerstwo Zdrowia nie wprowadziło darmowych szczepień publicznych przeciw grypie, choć jest wciąż kilka uprzywilejowanych grup społecznych, które mogą liczyć na całkowitą lub częściową refundację kosztu szczepionki. Cały proces związany z przyjęciem preparatu przeciw grypie jest jednak dość chaotyczny, na co zwraca uwagę specjalista z Bezpiecznej Przychodni. – W tym momencie sytuacja jest bardzo skomplikowana. Apelujemy do rządu o jej uproszczenie. Apele takie zresztą płyną ze środowiska farmaceutycznego, lekarskiego, pielęgniarskiego od początku tegorocznej akcji szczepień. Obecnie część pacjentów otrzymuje szczepionkę za darmo w aptece, ale i tak musi pójść do lekarza po receptę. Część pacjentów otrzymuje szczepionkę z bonifikatą 50%, ale również musi pójść po receptę, a potem do apteki, potem właściwie przechowywać szczepionkę w lodówce i zaszczepić się w jednym ze wskazanych przez ministerstwo punktów szczepień – opowiada.
Jak podaje oficjalny portal rządowy szczepienia.pzh.gov.pl, bezpłatne szczepionki są dostępne dla uprawnionych świadczeniobiorców z tzw. wykazu leki 75+ i leki ciąża+, natomiast na refundację w wysokości 50% mogą liczyć seniorzy od 65. r. życia, osoby w wieku 18-65 lat z dodatkowymi chorobami czy dzieci powyżej 6. miesiąca życia. Ustawowy koszt szczepionki w sezonie 2022/2023 to około 52 zł (przy odpłatności 100%).
Radosław Zając zwraca uwagę, że w zeszłym roku to punkty szczepień dysponowały szczepionkami i bardzo dobrze sprawdziło się właśnie to rozwiązanie, jednak istnieje szansa, że na początku stycznia może ukazać się informacja, że tegoroczny system szczepień przeciw grypie zostanie uproszczony. – W tym roku pacjenci często szczepią się prywatnie, płacąc na miejscu za całą usługę. Zwracają oni uwagę na korzyść w postaci uniknięcia długiej procedury – dodaje.
Szczepienie przeciw grypie w praktyce
Wiele osób może wątpić, czy w przypadku płatnej szczepionki przeciw grypie i dość kłopotliwej procedury warto zabezpieczyć się w ten sposób przed wirusem. W końcu, co roku mutuje, więc wciąż pojawiają się preparaty o nowym składzie. Ponadto, okazuje się, że szczepienie choć ma stanowić najlepszą ochronę, nie chroni w pełni przed infekcją. – Żadne szczepienie nie uodparnia w 100 procentach, chociaż można powiedzieć, że chroni przed ciężkim przebiegiem grypy, który może skończyć się komplikacjami – wyjaśnia Radosław Zając. – Szczepiąc się, zmniejszamy też transmisję wirusa i odciążamy służbę zdrowia. W przypadku gdyby w społeczeństwie ten stopień wyszczepialności był znacznie wyższy, wszyscy mielibyśmy łatwiejszy dostęp do lekarza w sezonie infekcyjnym. Tymczasem przychodnie są zdominowane przez osoby z infekcjami – oczywiście nie tylko grypowymi, ale też wirusowymi, przed którymi szczepień nie ma – dodaje. Wśród powikłań pogrypowych wymienia się m.in. zapalenie płuc, ostre zapalenie ucha, a także zaostrzenie chorób przewlekłych (np. cukrzycy, astmy, choroby niedokrwiennej serca).
Koordynator punktu szczepień zwraca uwagę, że przede wszystkim zaszczepić powinni się seniorzy oraz dzieci, ponieważ są w najwyższej grupie ryzyka (wg ministra zdrowia najmłodsi stanowią 50% zachorowań). Mimo że szczepienie przeciw grypie stanowi najlepsze zabezpieczenie przed zachorowaniem, to jednak przed zgłoszeniem się do punktu szczepień, warto zwrócić uwagę na przeciwwskazania dotyczące przyjęcia preparatu. – Są to ciężkie reakcje na podobne szczepienie w przeszłości, bardzo mocne uczulenie na białko jaja kurzego, które czasem może ze względu na proces produkcji śladowo znaleźć się w szczepionce, a także infekcja – wirusowa, bakteryjna i inne choroby związane z podwyższoną temperaturą. Jeżeli jesteśmy zdrowi to po kilku dniach po infekcji, bez obaw można udać się na szczepienie – radzi.
Przy okazji szczepienia przeciw grypie warto także zwrócić uwagę na możliwe działania niepożądane, które mogą wystąpić. – Najczęściej zdarza się, że pacjent czuje się po prostu „jakby był chory” – czuje podwyższoną temperaturę, może czuć ból mięśni, osłabienie – i jak najbardziej można wtedy zastosować lek przeciwgorączkowy. Jest to normalne zjawisko – mówi specjalista i dodaje, że zaniepokoić nas powinny natomiast wysoka gorączka i osłabienie utrzymujące się ponad 3-5 dni, zwłaszcza narastające, a nie stopniowo ustępujące.
Mimo możliwych niedogodności, nie należy bać się szczepienia ani specjalnie przygotowywać się do niego. – Można je realizować o dowolnej porze, nie trzeba przy tym przerywać żadnego leczenia, które mamy. Warto jednak powiedzieć osobie szczepiącej, kwalifikującej, jeśli mamy jakieś obawy oraz jeśli boimy się igieł – np. w naszej przychodni staramy się zachęcić wtedy pacjenta do ćwiczeń oddechowych. Możemy też osobę, która boi się, że zemdleje od samej igły, zaszczepić na leżąco, więc warto się tego nie wstydzić i po prostu powiedzieć – najlepiej od razu – radzi koordynator punktu szczepień.
Ochrona przed koronawirusem
Choć w porównaniu do lat poprzednich liczba zachorowań na COVID-19 znacząco spadła, obecnie można dostrzec stopniowe zwiększanie się liczby chorych. Póki co jednak liczby te nie są tak niepokojące jak choćby zachorowania na grypę i infekcje grypopodobne. Czy zatem warto wciąż się szczepić przeciw COVID-19? – Warto się szczepić, ponieważ ta odporność z czasem spada. Koronawirus jest wirusem, który bardzo mutuje. Tego, jak potoczy się pandemia, tak naprawdę nie wie nikt. Faktycznie, jest już coraz bardziej prawdopodobne, że pandemia będzie wygasać, ale nie ma pewności. Widzimy też, że pewne zjawiska są zależne np. od polityki państw. W tym momencie mówi się o tym, że zmiana polityki zdrowotnej Chin może przełożyć się na lokalne wzrosty infekcji także w Europie – wyjaśnia Radosław Zając. – Szczególnie zachęcam do szczepienia osoby, które przyjęły już szczepionkę. Przyjęcie pełnego cyklu, czyli dwóch szczepień podstawowych i jednego przypominającego, oznacza, że jesteśmy właściwie zabezpieczeni przed zgonem, ciężkim przebiegiem, ale doszczepiając się, zwiększamy też aktualność szczepionki i bezpieczeństwo przed lekkim przechorowaniem, więc nawet dla własnego komfortu warto się zaszczepić.
Jedną z problematycznych kwestii związanych ze szczepieniem przeciw COVID-19 może jednak okazać się… nieświadomość pacjenta o wystawionym skierowaniu. W jaki sposób? Gdy pandemia szalała, wielu z nas (zwłaszcza seniorów) otrzymywało specjalne powiadomienia SMS-owe i mogło w określonym powszechnie terminie także umówić się na szczepienie telefonicznie (przez specjalną infolinię) czy np. zarejestrować się przez Internetowe Konto Pacjenta (IKP). Obecnie temat zdecydowanie przygasł i okazuje się, że wiele osób ma już od dawna automatycznie wystawione skierowanie na szczepienie na IKP, o którym nawet nie wie, co potwierdza koordynator punktu szczepień w Bezpiecznej Przychodni. – W ciągu tygodnia spotykam jeszcze kilku pacjentów, którzy są zdziwieni, że mogą się zaszczepić kolejną dawką. W tym momencie każda osoba na terenie RP ma prawo do czterech dawek (dwóch podstawowych i dwóch uzupełniających). Szczepimy też obecnie poprawioną wersją szczepień przeciwko wariantom BA4 – BA5 – mówi.
Grypa a COVID i…
Okazuje się, że osoby, które chciałyby się zaszczepić zarówno przeciw grypie, jak i przeciw koronawirusowi, czeka miła niespodzianka. – Eskperci, w tym Polskie Towarzystwo Wakcynologii, zalecają przyjąć szczepienia razem – mówi Radosław Zając i zwraca uwagę na to, że możliwe działania niepożądane przy tym nie sumują się, tylko równają do tej szczepionki, na którą zareagowalibyśmy gorzej, natomiast w przypadku, gdy chcielibyśmy przyjąć szczepienia osobno, należy zrobić tydzień przerwy. Co również istotne, szczepienia przeciw wspomnianym chorobom nie uchronią nas przed innymi infekcjami, nawet tymi o podobnych objawach. – Na każdą chorobę potrzeba celowego szczepienia, tudzież profilaktyki – wyjaśnia koordynator punktu szczepień.
Niestety, jak wiadomo nie można ochronić się przed wszystkimi chorobami sezonowymi za pomocą szczepionki, dlatego warto skorzystać z tej opcji, jeśli chodzi o grypę czy wciąż obecny COVID-19. W innym przypadku pozostaje jedynie przezorność.
Alicja Tułnowska
Fot. Magda Pater