- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2423
Czterdzieści festiwali minęło…
Gdy wielu koszalinian odliczało minuty do meczu Polski z Hiszpanią na Euro 2020, w Centrum Kultury 105 trwały ostatnie przygotowania do gali kończącej festiwal „Młodzi i Film”. Była to wyjątkowa uroczystość, bowiem statuetki i wyróżnienia wręczono po raz czterdziesty.
– Uff, jak gorąco – tak poproszony o podsumowanie tegorocznego wydarzenia odpowiedział dyrektor programowy festiwalu, Janusz Kijowski. - Mówię nie tylko o afrykańskich upałach, ale także o temperaturze spotkań i debat z twórcami. Przygotowaliśmy tak bogaty program, że momentami miałem wrażenie, że festiwalowa publiczność i goście nie wytrzymują tego tempa.
Na nadmiar wolnego czasu nie mogli z pewnością narzekać jurorzy oceniający debiuty krótko i pełnometrażowe. Na tegoroczną edycję nadesłano 220 propozycji, z czego do konkursu zakwalifikowano 68 produkcji. Manuela Gretkowska, pisarka, felietonistka i scenarzystka filmowa przyznała, że była pod dużym wrażeniem każdego z seansów. – Jeżeli tak wyglądają debiuty to polskie kino czeka potęga – stwierdziła członkini jury konkursu pełnometrażowego. – Może patrzę na to wszystko zbyt entuzjastycznie, ale jako widz odczuwam absolutną ekscytację.
Agnieszka Smoczyńska, reżyserka filmowa i teatralna oraz przewodnicząca jury konkursu krótkometrażowego podkreśliła, że w tym roku najciekawsze były filmy dokumentalne.
– Wydawało nam się, że szybko wybierzemy laureata, a tymczasem dyskusja była najdłuższa, bo obejrzeliśmy kilka świetnych propozycji i były one dla nas duże ciekawsze, niż fabuły – wyjaśniła.
Podwójny Jantar
Z okazji jubileuszu organizatorzy postanowili wręczyć jednemu z twórców specjalną nagrodę – Jantara 40-lecia. Statuetka powędrowała do Magdaleny Łazarkiewicz za film „Ostatni dzwonek”, który po raz pierwszy wyróżniony został w Koszalinie w 1989 roku. Wręczyła ją reżyserce Bożena Dykiel, która klękając przed artystką powiedziała: Wszystkiego najdłuższego!
– Nie spodziewałam się, że spotka mnie tak miła niespodzianka – mówiła wzruszona reżyserka. – Czuję się tu trochę jak dinozaur, ale duchem jestem młoda i mam nadzieję, że ten film okaże się też ważny dla kolejnych pokoleń.
Swoją nagrodę przyznało również Stowarzyszenie Kobiet Filmowców i Player.pl. Wyróżnienie trafiło do Grażyny Misiorowskiej za rolę w filmie „Maryjki”. Debiut Darii Woszek otrzymał także nagrodę specjalną Stowarzyszenia Kin Studyjnych.
Dziennikarze wyróżnienia przyznali filmom „Skowyt” (krótki metraż), „Opus Magnum” (dokument) i „Pewnego razu w Izraelu” (animacja). Głos miała także publiczność, która zdecydowała, że najciekawszym debiutem był komedia omyłek „Biały Potok” w reżyserii Michała Grzybowskiego, a grającego w filmie Marcina Dorocińskiego jury konkursu pełnometrażowego nagrodziło za główną rolę męską.
Najlepsi z najlepszych
Jantara za najlepszy film animowany jury przyznało Julii Orlik za „Jestem tu”, poruszającą opowieść o samotności w obliczu śmierci. – Animacja ma to do siebie, że kusi możliwością samodzielnej pracy i ja bardzo długo ulegałam tej pokusie. Dopiero podczas pracy nad tym filmem dowiedziałam się, ile może wnieść montaż, dźwięk oraz konsultacje z opiekunami artystycznymi – stwierdziła z uśmiechem młoda reżyserka, studentka Szkoły Filmowej w Łodzi, która była autorką spotu ubiegłorocznego festiwalu.
Wśród twórców dokumentów równych sobie nie miała Paulina Sikora i jej debiut „Blisko ziemi”, a za najlepszy krótki metraż jury uznało „Dog Days” Zuzanny Grajcewicz.
Aż trzykrotnie podczas sobotniej gali na scenę wychodzili twórcy filmu „Amatorzy”. Debiut Iwony Siekierzyńskiej otrzymał nagrody – dziennikarzy i za scenariusz, a grający w nim członkowie Teatru Społecznego Biuro Rzeczy Osobistych uznani zostali za odkrycie aktorskie festiwalu i nagrodzeni kilkuminutowymi owacjami. – Praca na planie była przyjemna, a film bardzo mi się podoba, bo gramy samych siebie – mówiła Renata Klinkosz. W powodzenie projektu od początku wierzył założyciel teatru, Zbigniew Biegajło (w filmie zagrał go Wojciech Solarz). – Mam nadzieję, że tę produkcję obejrzy wielu widzów, którzy będą mogli w końcu zobaczyć, że osoby z niepełnosprawnościami mają talent, są twórcze i czynnie uczestniczą w kulturze – zaznaczył pedagog i reżyser.
Iwona Siekierzyńska dodała, że choć filmu nie robiła z myślą o nagrodach, to statuetki są istotnym elementem, który pomaga m.in. w promocji. – Ten film potrzebuje takiego wsparcia, bo myślę, że ludziom ten temat może kojarzyć się trudno, a ta produkcja ma świetną energię i naprawdę warto ją obejrzeć – podkreśliła.
Metryka nie ma znaczenia
Jury zdecydowało, że nagrodę za najlepszą rolę kobiecą zagraną w filmie „Maryjki” przyznaje Grażynie Misiorowskiej. Dla aktorki, która trzydzieści lat spędziła na scenie teatru w Opolu był to debiut w filmie pełnometrażowym. – Jestem wzruszona, ale przy okazji chciałabym zwrócić uwagę na coś, co nas aktorki dojrzałe bardzo dotyka, czyli na stygmatyzację ze względu na wiek – zaznaczyła. – Nie patrzy się na nas przez pryzmat doświadczenia i umiejętności, ale rozlicza przez PESEL, a na to sobie po prostu nie zasłużyłyśmy.
Główną nagrodę festiwalu, czyli Wielkiego Jantara za najlepszy debiut otrzymał 57-letni Mariusz Wilczyński. Była to kolejna statuetka dla filmu animowanego „Zabij to i wyjedź z tego miasta”, ale reżyser cieszy się z każdej tak samo. - Mam poczucie, że mój film przeciera trochę szlaki innym twórcom animacji, bo wygrywa duże festiwale na całym świecie, mimo że konkurencja wśród filmów fabularnych jest duża i mam w sobie radość dziecka, za każdym razem, kiedy wywoływany jestem na scenę – mówił twórca.
Jantara za reżyserię przyznano Tomaszowi Jurkiewiczowi za „Każdy ma swoje lato”. Kameralna opowieść o małej społeczności kręcona była w rodzinnym mieście artysty – w Trzebini. - Mój debiut udał się w dużej mierze dzięki wsparciu mieszkańców – wyjaśnił reżyser. – Co ważne, ludzie po premierze uznali film za swój. Chodzili na seanse, rozmawiali o tym, co obejrzeli i cieszyli się, a ja razem z nimi.
Na gali zamknięcia nie zabrakło gwiazdy muzycznej. Na scenie kina Kryterium wystąpił duet Karaś/Rogucki.
Aleksandra Barcikowska
Fot. Magda Pater