• Kategoria: News
  • Odsłony: 2176

W obronie wolnych mediów

Ponad 150 osób zebrało się we wtorek, 10 sierpnia, na Rynku Staromiejskim, żeby zaprotestować przeciwko odebraniu koncesji na nadawanie telewizji TVN. W całym kraju na ulice wyszli mieszkańcy ponad 90 miast. Protestujących w Koszalinie nie odstraszyła deszczowa pogoda. Przeszli ulicą Zwycięstwa przed biuro PiS. Byli oburzeni, ale emocje znacząco wzrosły w środowy wieczór.

Trudno się dziwić emocjonalnym wpisom w mediach społecznościowych w środę wieczorem, kiedy trwały w sejmie głosowania. Już sam projekt nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji wzbudził głosy sprzeciwu, ale kroplą, która przelała czarę goryczy, była decyzja marszałek sejmu. Po przegłosowanym wniosku Władysława Kosiniaka-Kamysza, dotyczącego przeniesienia obrad sejmu na wrzesień, Elżbieta Witek zarządziła 15-minutową przerwę. Ta trwała znacznie dłużej, a gdy obrady wznowiono, pani marszałek zarządziła… reasumpcję głosowania. Ta decyzja wzbudziła oburzenie wśród posłów.

Koniec końców projekt nowelizacji ustawy nazywanej „lex TVN” przyjęto. Stało się to za sprawą zmiany zdania posłów Kukiz’15. Tłumaczyli, że w poprzednich trzech (!) głosowaniach po prostu się pomylili. Cała sytuacja nie mogła przejść bez echa.

– Niezależne wolne media są podstawowym prawem każdego obywatela, są niezbędnym elementem demokracji. Im więcej niezależnych od polityki źródeł informacji, tym większą mamy szansę na wyrobienie własnego zdania. Ograniczanie wolnego przepływu informacji jest przemocą. Śmiejemy się z Korei, która przy ostatnich mistrzostwach świata w piłce nożnej tak sfabrykowała wiadomości, że wg nich je wygrała i nie miał znaczenia fakt, że w ogóle nie brała w nich udziału... Obecnie jesteśmy świadkami przekształcenia TVP w tubę polityczną, naginania prawdy, przemilczania faktów. Ta nachalna indoktrynacja to mechanizmy znane nam z PRL-u. Nie bez przyczyny media określane są jako czwarta władza, bo to właśnie one sprawują dodatkową kontrolę nad tym, co się dzieje w parlamencie, w sądach czy w rządzie. Informacja to władza i dlatego nie powinna być w jednych rękach. W środę w sejmie byliśmy świadkami zwyczajnego oszustwa, kombinowania, przekupywania stanowiskami polityków innych partii po to, aby poprawić niekorzystny wynik głosowania. Wiemy o tym, ponieważ oglądaliśmy na żywo relację transmitowaną przez jeszcze niezależne media. Niestety, osoby oglądające tylko telewizję publiczną nie mogą o tym wiedzieć, bo w TVP pokazywano jedynie wycinki całej sytuacji. Nie zmuszam do oglądania TVN24, ważne jest jednak to, aby nie ograniczać możliwości oglądania innym, aby uszanować prawo wyboru – mówi pani Katarzyna.

– W mojej opinii przyjęcie nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji jest atakiem na wolne media w Polsce. Dążymy do dyktatury, gdzie jedyny istniejący przekaz medialny zachwala wszystkie działania rządu i nikt nie jest w stanie patrzeć mu na ręce. Do tego dochodzą relacje naszego kraju ze Stanami Zjednoczonymi. To już nie jest atak na TVN, to atak na obywateli, na nasze prawo do dostępu do rzetelnej informacji, na naszą wolność. Zaczyna się dyktatura, bo ustawy jak nie przejdą, to i tak przejdą, przecież głosować można kilka razy. Teraz punktem zapalnym są media, strach się bać, co będzie jutro – to zdanie pani Aleksandry.
Pani Agnieszka komentuje krótko: – 4 czerwca 1989 skończył się w Polsce komunizm. 11 sierpnia 2021 skończyla się demokracja.

Nieco satyrycznie sejmowe wydarzenia skomentował Andrzej Rudnik, dziennikarz: – Przed środowymi głosowaniami „fama” głosiła, że kilku, a może nawet kilkunastu posłów z różnych ugrupowań, otrzymało od rządzących propozycje nie do odrzucenia. Może nie całkiem jak w gangsterskim filmie, ale podobnie: jesteś z nami – dostaniesz dużo a może więcej, jesteś przeciwko – pożałujesz! I odbyło się to głosowanie. Okazało się jednak, że nie wszystko było dogadane i
kilku posłów spodziewających się profitów zagłosowało przeciwko „jedynie słusznemu projektowi”. Zdenerwowało to najważniejszego posła, a gwoździem do trumny było przegłosowanie wniosku o odroczenie tej sesji sejmu do września. Marszałkini ogłosiła przerwę, która zamiast kilkunastu minut trwała kilkadziesiąt. W kuluarach poprawiono niedociągnięcia. Ci, którzy mieli „coś” dostać za poparcie projektu, zostali usatysfakcjonowani. Zarządzono reasumpcję. I już głosowano „jak trzeba”. Jeden z posłów gapowiczów popisał się elokwencją rzadko spotykaną. Oznajmił, że nic się nie stało, bo nikt nie umarł. Rzeczywiście, nie umarł w sejmie żaden poseł, ale wątła już demokracja znalazła się w stanie agonii. Stajemy się pośmiewiskiem całego świata, nikt racjonalnie myślący nie ma złudzeń: w Polsce stało się coś strasznego. Można zmienić każdą decyzję, która się nie spodoba. Nie na tym polega demokracja. Środa była dniem smutnym dla ludzi uczciwych. Decyzje sejmu stały się powodem rechotu tych, którzy za nic ją mają. Oni będą nagrodzeni.

Dr Piotr Szarszewski, medioznawca (Wydział Humanistyczny Politechniki Koszalińskiej), komentuje: – Od 2015 roku, czyli ponownego przejęcia władzy w Polsce przez PiS, wspierane przez dwa koalicyjne ugrupowania, na naszych oczach rozgrywa się permanentny bój o utrzymanie przynajmniej zrębów demokratycznego państwa prawa. Po desancie na sądownictwo, na szczęście desancie tylko częściowo udanym, zawłaszczeniu mediów publicznych i stworzeniu z nich tuby propagandowej partii rządzących, Zjednoczona Prawica próbuje zdobyć przewagę w krajowej mediasferze. W tym celu w marcu tego roku zależny od rządu polski koncern naftowy Orlen przejął Polska Press, wydawcę 20 dzienników regionalnych, w tym „Głosu Pomorza” („Głos Szczeciński”, „Głos Koszaliński”). Teraz przeforsowano przez sejm projekt nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji określany mianem „lex TVN”. Jej głównym celem, co zostało zresztą wyartykułowane wprost przez Marka Suskiego, posła, który pod projektem się podpisał, jest uzyskanie wpływu na to, co w tej stacji się dzieje (cytat: „będziemy mieli jakiś tam wpływ na to, co dzieje się w tej telewizji”). Cała reszta uzasadnienia tej zmiany, mówiąca o tym, że nowelizacja ta zabezpieczy polskich nadawców przed przejęciem przez spółki z krajów wrogich, np. Chin czy Rosji, jest zwykłą bajką stworzoną po to, aby przekonać do tego posunięcia przynajmniej części społeczeństwa spoza stałego elektoratu partii rządzących. Elektoratu, który delikatnie mówiąc nie przepada za telewizją TVN i nie miałby nic przeciwko, gdyby ta zwyczajnie zniknęła ze sceny medialnej. Takim niebezpiecznym przejęciom przeciwdziała bowiem skutecznie przyjęte w 2015 roku ustawodawstwo, określane mianem „bezpieczeństwa korporacyjnego państwa”. Podobnie, czyli jak bajkę, należy traktować słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości, że nowela zabezpieczy nadawców w Polsce przez wpływem baronów narkotykowych, chociażby z Kolumbii. Ci bowiem mają szereg innych, bardziej skutecznych i efektywnych form zarabiania pieniędzy niż kupowanie i prowadzenie telewizji. Na dodatek metod takich, które nie będą stawiały ich w blasku fleszy. Ale, jak swego czasu powiedział propagandowy mistrz tego ugrupowania, a obecny prezes zarządu Telewizji Polskiej Jacek Kurski: „ciemny lud to kupi”. I pewnie przynajmniej w części kupuje. Odnośnie zaś wczorajszych wydarzeń w sejmie: to, co widzieliśmy, jest dowodem na to, że politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski dostali od prezesa ugrupowania rozkaz „ani kroku w tył odnośnie TVN”. I potraktowali te słowa literalnie, nie wahając się, jak to wiedzieliśmy w przypadku działań marszałek sejmu Elżbiety Witek, przynajmniej naruszać przyjętych zasad odnośnie tego, co może być powodem reasumpcji głosowania. A dzieje się tak z jednego powodu – Jarosław Kaczyński wie, że dopóki w Polsce będą istnieć silne, niezależne media, patrzące władzy na ręce (inaczej mówiąc wypełniające funkcję kontrolną), utrzymanie przez niego władzy będzie bardzo trudne. I robi wszystko, aby stan ten zmienić.


Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawiła Północna Izba Gospodarcza. Media otrzymały je na piśmie: „Północna Izba Gospodarcza z zaniepokojeniem przyjęła decyzję Rządu RP o przyjęciu nowelizacji ustawy o radiofonii (…). Byliśmy świadkiem parlamentarnego spektaklu (…). Jestem głęboko poruszona całą sytuacją, bo jest to jawne podniesienie ręki na wolność mediów. Silne, niezależne i obiektywne media to podstawa demokracji, ale i silny wskaźnik potrzebny gospodarce do rozwoju. Media to także biznes, na który nie można podnosić ręki z powodu politycznego kaprysu. To, co wydarzyło się w sejmie, jest zamachem na wolność mediów i wolność prowadzenia w Polsce działalności gospodarczej – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. – Apelujemy do polityków: opamiętajcie się. I pytamy zaniepokojeni: kto będzie następny? Firmy z sektora energetycznego? Kolejne media? Firmy handlowe?
(…) Nie daję wiary zapewnieniom, że ustawa ma zabezpieczyć interesy Polski przed wpływem potencjalnych, niebezpiecznych inwestorów z zagranicy. To działanie , które ma zakryć, że politycy chcą unicestwić media będące krytyczne do działań obozu władzy. (...) Kto będzie następny? Może spółki paliwowe? Może firmy energetyczne? A może za chwilę trzeba będzie wywłaszczać dyskonty, które będą konkurencją dla Polskiego Holdingu Spożywczego? Nie chcę kreślić takich scenariuszy, ale od środowego wieczoru żaden przedsiębiorca nie może być już spokojny – mówi Hanna Mojsiuk. (…) – Spełnienie doczesnych, politycznych interesów będzie mieć wymiar bardzo realny gospodarczo: nie jesteśmy już wiarygodnym partnerem dla inwestorów zagranicznych, bo dla naszej władzy prawo własności i prawo do prowadzenia działalności gospodarczej nie jest świętością. Dla Amerykanów jest. Wyobrażam sobie, że inwestycje zagraniczne będą teraz poważnie zagrożone. Obawiam się również, że inne kraje będą się dwa razy zastanawiać zanim podejmą decyzje o inwestowaniu w Polsce. Martwi mnie to i przyznam szczerze, że liczę jeszcze na jakieś opamiętanie w tej sprawie – dodaje Hanna Mojsiuk”.

Joanna Wyrzykowska

Fot. Magda Pater

 

 

 

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.