- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 3770
Sprzątanie planety nie tylko dla dzieci
Szklane i plastikowe opakowania po napojach, stare ubrania i inne śmieci można znaleźć... niemal wszędzie. Na trawnikach, w parkach, w lasach. Rozrzucone niedbale pojedynczo między krzakami i drzewami lub składowane w workach nie tylko szpecą krajobraz. Są także zagrożeniem dla roślin, zwierząt i ludzi.
Przed pandemią w ramach akcji „Sprzątanie świata” przedszkolaki i uczniowie wychodzili ze swych placówek i zbierali odpadki, pozostawione niefrasobliwie przez innych poza odpowiednimi pojemnikami. Dorośli mogli mieć satysfakcję, że uczą młode pokolenie dbania o przyrodę, wyrabiają w nich nawyk sprzątania po sobie. Mijają lata, ale śmieci w miejscach nieprzeznaczonych do ich wyrzucania nie ubywa. Z czasem zapominamy, że sprzątanie naszej planety to zadanie nie tylko najmłodszych, ale dla wszystkich mieszkańców Ziemi.
Już dziesięć lat temu hasło wrześniowej akcji „Sprzątanie świata” brzmiało „Lasy to życie - chrońmy je”. Oznacza to nie tylko, aby nie płoszyć leśnej zwierzyny, nie kłusować, nie wycinać drzew (robić to mogą pracownicy leśni), ale także, żeby nie śmiecić. Jednak każdy, kto wybierze się tam na spacer, łatwo zauważy, że las stał się wielkim wysypiskiem każdego rodzaju odpadów.
Straże gminne i miejskie, dzięki montowaniu kamer w różnych miejscach, coraz częściej wiedzą, kto wywozi odpady do lasu. Przeważnie tacy śmieciarze zostawiają je na skraju, nie chcąc przedzierać się przez gęstwinę i wąskie leśne dróżki. Jednak w głębi lasu odpadów też jest sporo. Wiele z nich to opakowania po żywności i napojach. Często po logo firmy na opakowaniu można się dowiedzieć, z jakiej restauracji pochodzą. Czy to efekt niemożności zjedzenia posiłku wewnątrz lokali, czy też chęć spędzenia wolnego czasu na powietrzu?
Ochotnicy przy pracy
Na szczęście nie brakuje takich, którzy przywracają to, co inni zniszczyli, czyli czystość i porządek leśnych ostępów. Należą do nich podopieczni Ochotniczych Hufców Pracy. Koszalińska jednostka, działająca przy Zachodniopomorskiej Wojewódzkiej Komendzie OHP w Szczecinie, dostała pieniądze na sprzątanie lasu.
Dofinansowanie w wysokości 13,5 tys. zł pochodzi z Europejskiego Korpusu Solidarności. Za te pieniądze na Górze Chełmskiej w Dzień Ziemi pojawili się Mobilni Eko-Szukacze.
– W ramach Europejskiego Korpusu Solidarności organizacje pozarządowe dostały pieniądze na rozwiązywanie lokalnych problemów – informuje Leszek Ślepowroński, specjalista ds. programów Zachodniopomorskiej Wojewódzkiej Komendy OHP w Szczecinie. – Uznaliśmy, że takim problemem, nie tylko w naszym województwie, ale całej Polsce, są nielegalne wysypiska śmieci. Dlatego postanowiliśmy naszą młodzież, ale także dorosłych mieszkańców, zachęcić do wyszukiwania takich miejsc i ich zlikwidowania. Kupiliśmy duże worki, rękawice, chwytaki do podnoszenia śmieci z ziemi. Koniec kwietnia to najlepszy czas na takie akcje, bo później, kiedy krzewy i drzewa się zazielenią, trudniej będzie znaleźć te wszystkie śmieci. Najwięcej jest ich tam, gdzie ludzie rzadko trafiają albo gdzie są ukryte przed ludzkim wzrokiem. Dlatego zabraliśmy naszą młodzież do mało uczęszczanych miejsc, aby zebrać to, co inni zostawili, myśląc, że nikt tego nie znajdzie.
Opakowania, ubrania, środki higieny
Ilość śmieci za każdym razem przeraża, ale i tym razem młodzi ludzie dali radę. W ciągu godziny zebrali dziesięć wielkich worków śmieci. Najcięższy z nich ważył 20 kg.
– Znalazło się w nich dużo szklanych i plastikowych butelek, maseczek, rękawiczek, a także stare ubrania, jak kurtki, bluzy – wylicza Monika Nnaka, wychowawca OHP Koszalin. – Nie brakuje opakowań po żywności. Młodzież lubi takie akcje, bo może poprzebywać w lesie, a jednocześnie zrobić coś pożytecznego. Staramy się przywrócić lasom ich świetność. Nasze działania zaczęły się w marcu i już możemy stwierdzić, że wiele osób nie dba zupełnie o środowisko naturalne.
OHP zaprosiło do współpracy Nadleśnictwo Karnieszewice, do którego należą lasy, którymi porośnięta jest Góra Chełmska. Młodzież planuje odwiedziny w Arboretum w Karnieszewicach, gdzie zbuduje domki dla ptaków i specjalne hotele dla owadów.
– Dzięki tej współpracy mamy nieograniczony dostęp do lasów – dodaje Monika Nnaka. – Weźmiemy też udział w zajęciach w centrum edukacyjnym w Karnieszewicach. Planujemy też akcję sprzątania brzegów lokalnych jezior i rzek oraz obrzeży naszego miasta. Chcemy poza tym przygotować happening dla mieszkańców Koszalina o potrzebie dbania o nasze lasy.
Wiktor Harkowiec, uczestnik akcji, przyznaje, że ludzie wyrzucają bardzo dużo śmieci do lasu: – To jest bardzo przykre, bo często tymi śmieciami żywią się zwierzęta, a to im szkodzi i zdychają – zauważa. – Dla mnie wyrzucanie śmieci w lesie jest niezrozumiałe. Przecież papierki można zabrać ze sobą lub wyrzucić do przydrożnych koszy na śmieci, ale pewnie wielu osobom po prostu się nie chce.
Mateusz Marczak zauważa, że poza szklanymi i plastikowymi butelkami jest jedna grupa śmieci, która ich zaskoczyła swoją liczebnością: – To zużyte prezerwatywy – przyznaje nastolatek. – Ale znaleźliśmy też opony i widły. Moim zdaniem ludzie wyrzucają śmieci do lasu, bo nie chcą płacić za segregację i wywóz śmieci. Przez to mamy więcej pracy. Jednak nie narzekam, bo oczyszczanie lasu z opadów daje mi dużą satysfakcję. Czuję lekkość na duchu, a poza tym dzięki tej akcji mam kontakt z naturą.
Przedszkolaki lubią sprzątać
Sprzątanie po sobie to kwestia nie tylko wychowania czy kultury, wyniesionej z domu, ale i odpowiedniej edukacji, która zaczyna się już w przedszkolu.
– Dzieci bardzo lubią akcje sprzątania świata – nie kryje Jolanta Piątkowska, nauczycielka przyrody w Szkole Podstawowej nr 18, lider szkolnego zespołu ds. ekologii. – Podobnie jest z dziećmi z młodszych klas szkoły podstawowej. Za to te starsze już się buntują, często pod wpływem rodziców, którzy pytają: dlaczego moje dziecko ma po kimś sprzątać?
Kiedyś łatwiej było dostać środki niezbędne do sprzątania: worki, rękawice od instytucji zajmujących się dbaniem o przyrodę, np. Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego. Miały one także materiały edukacyjne, które przedszkola i szkoły przekazywały swoim podopiecznym. Według nauczycielki od kilku lat nie jest z tym tak dobrze, bo instytucje nie mają pieniędzy na edukację ekologiczną. Z kolei szkoły nie mają czasu- z powodu przeładowanego programu nauczania- na rozbudowaną naukę dbania o planetę. Zasady ekologii są niejako przemycane w takich przedmiotach jak przyroda.
Brak odpowiednich pojemników
Wszechobecność śmieci w przestrzeni publicznej ma wiele przyczyn. Nie zawsze są nimi lenistwo czy zwyczajny brak myślenia, że skoro nie rzucamy śmieci w domu gdzie popadnie, to nie wolno tego robić poza nim. Często osiedlowe pojemniki na różne rodzaje odpadów są przepełnione. Na niektóre śmieci, typu przepalona żarówka, zużyta bateria, uszkodzona płyta CD takich pojemników w pobliżu nie ma. Trzeba je zanieść do Punktu Selektywnego Zbioru Odpadów Komunalnych przy ul. Komunalnej 5 i ul. Władysława IV 149. Oba znajdują się z dala od przysmaków autobusowych, dlatego niezmotoryzowanym mieszkańcom trudno do nich dotrzeć.
Do niedawna taki sprzęt można było zostawić w specjalnych pudełkach, ustawionych w supermarketach, przedszkolach lub szkołach. Jednak sklepy się wycofały z tej formy bezpiecznego pozbywania się śmieci, a do placówek oświatowych wstęp z powodu pandemii jest bardzo ograniczony.
– Trudno, żebym z dwiema płytami CD jechała na drugi koniec miasta – zauważa Jolanta Piątkowska. – Poza tym w mieście brakuje koszy na śmieci, a te, które są, bardzo szybko się zapełniają. To samo jest z pojemnikami na psie odchody, które ostatnio właściwie zniknęły z Koszalina. Widziałam, że ludzie często niosą worek w poszukiwaniu odpowiedniego kosza. Nawet duże pojemniki na odpady segregowane mają często za małe otwory, aby można w nie było wcisnąć wypełniony worek.
Śmiecenie słabo karane
Mamy też problemy z wyrzuceniem starych, przeterminowanych leków, bo tylko w niektórych aptekach można znaleźć pojemniki na nie. Trzeba jeździć po Koszalinie i szukać apteki ze specjalnym pojemnikiem.
Zdaniem nauczycielki powszechne śmiecenie wynika też z faktu, że osoba śmiecąca nie ponosi za to żadnej kary, a jeśli już, to jest ona niewielka. Jeśli straż miejska przyłapie kogoś na wyrzucaniu śmieci w lesie, to nakłada mandat, który nie jest zbyt dotkliwy dla śmieciarza.
– Zdarza się, że policja nie reaguje na osoby, które zostawiają odpadki wokół ławek, bo uważają, że są poważniejsze wykroczenia – twierdzi Jolanta Piątkowska.
Mimo wszystko warto od najmłodszych lat uczyć każdego, że śmieci nie pojawiają się znikąd i same się nie sprzątną. To nie „inni” śmiecą, tylko my. Jeśli nie wstydzimy się śmiecić, to tym bardziej nie wstydźmy się sprzątać, nie tylko po sobie. Skoro już produkujemy odpady, to mamy obowiązek je wyrzucić tam, gdzie nie zaszkodzą ani nam, ani zwierzętom. Nikt nie lubi przebywać w miejscu pełnym pustych puszek i butelek czy niedopałków papierosów. Dlatego warto wziąć ze sobą worek na odpadki podczas wiosennych wycieczek, nie tylko do lasu.
Ewa Marczak
Fot. Magda Pater