- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2010
Czysta wdzięczność za okazane wsparcie
Dla Polaków sobotnie sprzątanie to znana, ale niezbyt lubiana tradycja. Ukraińcy natomiast porządkują nie tylko swoje domy i posesje, lecz także przestrzeń wspólną. Stąd pomysł wojennych uchodźców z tego kraju, żeby uprzątnąć centrum Koszalina w ramach podziękowania za gościnę otrzymaną w naszym mieście.
Ukraińcy chcą się odwdzięczyć za pomoc, jaką otrzymali w Polsce, dlatego ci, którzy przyjechali wcześniej, udzielają się jako wolontariusze przy przyjmowaniu kolejnych uchodźców. Tłumaczą, pomagają w rozdawaniu żywności i innych darów.
Pani Diana w Koszalinie mieszka w Koszalinie już pięć lat. Przyjechała tu z mężem i synkiem. Teraz pomaga rodakom, którzy przybyli do naszego miasta po wybuchu wojny.
– Po agresji Rosji na Ukrainie żyjemy w niepewności, co będzie dalej, kiedy i jak ta wojna się skończy – podkreśla. – Mam dużo współczucia dla ludzi, którzy uciekli przed wojną, dlatego chcę im pomóc. Robię to, tłumacząc im na ukraiński, co i gdzie mogą załatwić.
– Pomagamy koszalinianom, bo oni nam pomogli – wyznaje Marika Bezpestowa. – Dla nas to zobowiązanie. Chcemy się odwdzięczyć za to, co sami otrzymaliśmy. To nie tylko mieszkanie i wyżywienie, ale także wsparcie moralne.
Chcą być pożyteczni
Ukraińcy wyszli też z inicjatywą posprzątania parku w centrum Koszalina. To dla nich okazja do spędzenia wolnego czasu na świeżym powietrzu i do integracji.
– Widzimy w Ukraińcach olbrzymią chęć, by odwdzięczyć się mieszkańcom Koszalina za ich dobroć – podkreśla Monika Widocka, prezeska Pracowni Pozarządowej. – Korzystają u nas z noclegów, posiłków, ubrań. W ramach podziękowań wymyślili akcję sprzątania naszego parku. Pytają też nas, wolontariuszy, co trzeba zrobić, aby się do nas przyłączyć. Chcą pomagać innym jak my. Dajemy im taką możliwość. W przedświąteczny weekend Ukraińcy brali udział w zbiórkach żywności w centrach handlowych, pomagają uchodźcom, którzy przebywają na hali Gwardia.
Akcję „Ukraińcy dla Koszalina” wsparły organizacje pomagające uchodźcom: Stowarzyszenie „Majsternia”, Pracownia Pozarządowa, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Fundacja „Zdążyć z miłością”.
– Obecnie w naszym mieszkaniu chronionym gościmy siedem pań i 17 dzieci – informuje Małgorzata Kaweńska-Ślęzak, prezeska Fundacji „Zdążyć z miłością”. – Nasza fundacja jako jedna z pierwszych zaopiekowała się uchodźcami z Ukrainy. Panie bardzo tęsknią za swoją ojczyzną, swoimi domami, rodzinami. Ich mężowie musieli zostać w Ukrainie, żeby walczyć w obronie kraju.
Zabrakło rękawiczek
Masowy udział w sprzątaniu miasta przerósł oczekiwania koordynatorów akcji. Na Rynku Staromiejskim stawiło się 200 Ukraińców, żeby wziąć udział w akcji „Sobotnik”. Wielu z nich przyniosło ze sobą narodowe flagi swojego kraju. Przed przystąpieniem do akcji społecznicy z Ukrainy odśpiewali ukraińską pieśń.
– Ta frekwencja nas bardzo zaskoczyła, chociaż z drugiej strony wiedziałam, że moi rodacy nie zawiodą, bez względu na pogodę – przyznaje Daria Antoszko, prezeska Stowarzyszenia „Majsternia”. – Dowodem na to jest fakt, że zabrakło nam rękawiczek jednorazowych do sprzątania. Worki dostaliśmy od Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Ten sposób na odwdzięczenie się Polakom za okazaną pomoc jest bardzo prosty. Wystarczą tylko ręce i chęci. Chcemy w duchu integracji, w przyjaznej atmosferze zapomnieć o tym, co się dzieje w naszej ojczyźnie.
Wspólne sprzątanie to nic nowego
Uczestnicy akcji do zadania podeszli bardzo sumiennie. Segregując małe gałązki, schodzili nawet nad sam brzeg stawu i rzeki, aby je zebrać i ułożyć razem, żeby poczekały na zebranie przez pracowników PGK. Podnosili każdy, nawet najmniejszy śmieć, wyciągali z ziemi wbite w nią kapsle od butelek.
– W Ukrainie to znany obyczaj, że w sobotę wspólnie sprzątamy podwórka, parki, tereny szkolne – wyjaśnia pani Oksana, mieszkająca w Koszalinie kilka lat. – Dlatego skrzyknęliśmy się w Koszalinie, żeby tu też posprzątać. Ale nie wiedziałam, że przyjdzie aż tyle osób. To bardzo wzruszające. Dzieci się świetnie bawią. Dla nich to rozrywka.
– Przyjechałam do Koszalina z dwójką dzieci – opowiada pani Ludmiła. – Biorąc udział w tej akcji, chcę wyrazić swoją wielką wdzięczność zarówno władzom Koszalina, jego mieszkańcom, jak i polskiemu rządowi za to, że przyjmują nas z taką otwartością i ciepłem. Dają nam schronienie, wyżywienie, niedługo dostaniemy pomoc finansową. Podczas tego sprzątania mamy świetną okazję odpoczynku na świeżym powietrzu, a nasi synowie mogą znaleźć kolegów wśród rówieśników. My, dorosłe kobiety, też możemy poszukać nowych koleżanek.
Barszcz i pampuszki dla każdego
Po dwóch godzinach zostawili do zabrania kilkadziesiąt wielkich worków. Za taką pracę należała się wszystkim nagroda i coś ciepłego do jedzenia, bo na dworze w sobotnie południe było dość chłodno. Dlatego po zakończonym sprzątaniu przedstawiciele parafii greckokatolickiej przygotowali wielki piknik dla całych rodzin, polskich i ukraińskich, na terenie przy cerkwi. Dzieci zajadały się watą cukrową i nadstawiały buzie pod wesołe i kolorowe malunki. Brały udział w warsztatach rękodzieła i animacjach. Dorośli piekli kiełbaski na ognisku, a wszyscy próbowali pysznego barszczu z pampuszkami i innych ukraińskich potraw. Mieli okazję bliżej się poznać i oderwać myśli od trwającej w ich ojczyźnie tragedii wojny.
– Przyjechałam tu z dziećmi z Żytomierza – przyznaje pani Natalia Huczenko. – Mieszkam na osiedlu Jamno, u Polaka, który oddał cały dom Ukraińcom. Jesteśmy bardzo zadowoleni z warunków, które dostaliśmy. Na razie szukam pracy, a znajomi pomagają w opiece nad dziećmi. Bardzo mi się podoba na tym pikniku. Jest dużo zabaw dla dzieci.
Ewa Marczak
Fot. Magda Pater