• Kategoria: News
  • Odsłony: 5707

W świecie urzędnika

Mogłoby nam się wydawać, że praca urzędnika jest monotonna, a każdy dzień, zaczynający się o 7.15 i trwający do 15.15, wygląda tak samo. Jednak nic bardziej mylnego. O pracy w Urzędzie Stanu Cywilnego i o zaskakujących wnioskach składanych przez klientów opowie Katarzyna Bassel – kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Koszalinie.

Jakiś czas temu „Rzeczpospolita” w jednym ze swoich artykułów pisała, że ,,co trzeci młody człowiek, choć chce trwałego związku, to jednak nie zamierza brać ślubu, ani kościelnego, ani świeckiego”. Czy zauważa pani taki właśnie trend?
– Od jakiegoś czasu rzeczywiście widać tendencję spadkową. Może to być podyktowane wieloma czynnikami, zmieniającymi się na przestrzeni lat. Nowe, inne podejście do tradycji spowodowało, że młodzi ludzie nie podejmują tak ważnej decyzji, jaką jest małżeństwo, aby uniknąć konsekwencji prawnych, jakie ono powoduje. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że od kilku sezonów dostrzegam wzrost liczby ślubów w lipcu. Kiedy 18 lat temu zaczynałam pracę w USC, lipiec nie był tak oblegany, jak teraz. Wtedy było to pięć, góra sześć ślubów miesięcznie. Teraz mamy tyle w ciągu jednej soboty, a w tym roku w lipcu odbyło się ponad 50 uroczystości zaślubin. Prawdziwy boom na śluby odczuliśmy w czerwcu 2021, tuż po zniesieniu ograniczeń związanych z pandemią wywołaną koronawirusem COVID-19. Kiedy okazało się, że nie ma już ograniczeń związanych z liczbą zapraszanych gości, pary młode – można rzec – masowo odwiedzały USC w celu rejestracji związku małżeńskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że rocznie ślubów odbywa się mniej niż jeszcze kilka lat temu.

Wspomniała pani o pandemii. Spowodowała ona wiele ograniczeń społecznych, również w zakresie ślubów udzielanych przez urzędy stanu cywilnego. Jak wyglądały ceremonie ślubne podczas pandemii i czy mimo restrykcji śluby się odbywały?
– Tak, ceremonie ślubne odbywały się, ale niestety w bardzo zmniejszonym gronie. Liczba osób zależała od restrykcji nałożonych przez państwo, więc czasem na sali ślubów mógł się znajdować tylko kierownik, para młoda i świadkowie, czasem kilkoro lub kilkanaścioro gości. Często ślub był przekazywany na żywo przez wybrane medium społeczne, aby reszta rodziny i goście również mogli wziąć w nim udział. Był to wyjątkowo trudny czas dla nowożeńców. W tym trudnym dla nas czasie zauważyłam także spadek liczby ślubów konkordatowych. Czym jest taki ślub? W 1998 r. pojawiła się możliwość wzięcia ślubu konkordatowego, czyli ceremonii kościelnej połączonej z aktem prawnym. Ślub konkordatowy to ślub wyznaniowy, który wywołuje identyczne skutki prawne jak ślub cywilny. Dzięki połączeniu formalności ze sfery świeckiej i duchowej w jednej ceremonii, nie trzeba już brać osobno dwóch ślubów. Jednak mimo wszelkich restrykcji pary młode szukały sposobu na wzięcie ślubu, a my pomagaliśmy im na tyle, na ile pozwalała nam sytuacja.

Od lutego 2022 mamy w Polsce wielu obywateli Ukrainy, którzy ze względu na sytuację polityczną, masowo przybywają do Polski. Czy przyczyniło się to do zwiększonej ilości ślubów par polsko-ukraińskich?
– Myślę, że ślubów par mieszanych lub par obcokrajowców, z których jedna ze stron to obywatel Ukrainy, będzie przybywało. Uchodźcy przychodzą do nas, interesują się tym tematem. Póki co procedura złożenia dokumentów do ślubu przez obywatela Ukrainy jest długa. Ukraina nie wydaje zaświadczeń do ślubu w Polsce wymaganych naszymi przepisami, tj. zaświadczenia o możności prawnej do zawarcia związku małżeńskiego. A ponieważ Ukraina tego nie wydaje, zaświadczenie na zwolnienie z obowiązku przedłużenia tego dokumentu wydaje sąd. Obywatel Ukrainy zgłasza się do sądu rejonowego, według miejsca swojego zamieszkania, o wydanie takiej zgody. Uzyskanie jej wydłuża cały proces. Do tej pory nie powstał żaden projekt ustawy zmieniający te zasady, a urząd działa zgodnie z polskim ustawodawstwem.

Nasuwa się jeszcze jedno pytanie dotyczące samej ceremonii ślubnej – czy każda wygląda tak samo?
– U nas każda ceremonia wygląda bardzo podobnie, dlatego że przepisy narzucają nam styl i sposób, w jaki należy złożyć oświadczenie o wstąpieniu w związek małżeński. Scenariusz prowadzenia danej uroczystości zależy od kierownika, natomiast powtórzenie oświadczeń, musi być zgodne z obowiązującymi przepisami. Zatem w tym zakresie niewiele się w scenariuszach zmienia. Jest to zawsze stały, kulminacyjny punkt każdej uroczystości. Punktem zmiennym jest muzyka zależna od upodobań danej pary. Najczęściej jest grana na żywo przez naszego muzyka. Jest to usługa dodatkowo płatna, więc nie wszystkie pary się na to decydują. Skoro mówimy o kosztach, to stała opłata skarbowa za udzielenie ślubu wynosi 84 zł, a koszty dodatkowe związane z muzyką czy tłumaczem są wyborem pary młodej. Koszt ślubu udzielonego poza murami urzędu, a jest taka możliwość, wynosi 1000 zł.

Mówi się o tym, że liczba dzieci urodzonych w Polsce, chociaż ta tendencja również dotyczy innych państwa zachodnich, drastycznie spada. Z roku na rok przychodzi na świat coraz mniej dzieci. Czy w Koszalinie również jest to zauważalne?
– Tak. To prawda. Różnica w liczbie urodzeń jest zauważalna i nie jest to różnica znikoma. Jeszcze nie tak dawno miesięcznie zgłoszeń i sporządzonych aktów mieliśmy ok. 160, maksymalnie do 180. Od kilku miesięcy jest ich w granicach 100. Patrząc z perspektywy miesięcy, to naprawdę ogromny spadek. Do zwiększenia liczby urodzeń nie przyczyniło się ani rządowe wsparcie, ani zwiększenie tzw. pandemicznych ciąż. W ciągu roku w Koszalinie rejestrujemy więcej zgonów niż urodzeń. Jestem pewna, że większość z nas zastanawia się nad przyszłością i nad tym, jak będzie ona wyglądać. Patrząc na liczbę sporządzonych aktów, to ta tendencja jest spadkowa, a nie rosnąca.

A czy sytuacja polityczna wpłynęła na zwiększenie narodzin większej liczby dzieci ze związków polsko-ukraińskich?
– Niestety, nie prowadzimy odpowiednich statystyk, by móc powiedzieć, czy rzeczywiście dzieci par mieszanych rodzi się więcej, ale mogę powiedzieć, że w urzędzie rejestrujemy dzieci z tych związków. Robimy również uznania ojcostwa, jeśli rodzice nie posiadają ślubu. Przyznam, że rejestracja urodzenia i uznanie ojcostwa zależy od posiadanego przez rodziców statusu i jest regulowana przez nasze polskie przepisy.

Ostatnio w internecie znalazłam informacje o ruchu tzw. czerwonych długopisów. Pomyślałam, że to okrutny żart, ale okazało się, że ruch naprawdę istnieje. Czym zatem są ,,czerwone długopisy”?
– Fenomen „czerwonych długopisów” dotyczy wszystkich USC w Polsce i jest to ogromny problem. Ludzie należący do tego nurtu uważają, że żyją w sztucznie stworzonym systemie, tzw. prawie morskim. Państwa są tam korporacjami, a ludzie nie są ludźmi, ale osobami. Twierdzą, że są fikcją, która powstała w dniu zarejestrowania ich narodzin przez urzędnika i wraz z nadaniem im numeru PESEL. Przykład: ,,Anna, córka Jana, jest prezesem i generalnym dyrektorem Kowalska Anna. Żywa istota reprezentuje firmę/akt urodzenia”. Nazwisko jest firmą do reprezentowania przez człowieka tylko z imieniem. Uważają, że fikcją są ich dokumenty np. dowód osobisty, akta zbiorowe urodzenia, itp.
Często konsultuję się z innymi kierownikami USC w Polsce, żeby znaleźć wspólne rozwiązanie tej sytuacji. Niestety, nadal nie wiemy, jak to urzędowo rozwiązać. Osoby z tego nurtu kwestionują istnienie naszego państwa, nasze przepisy prawne i istotne fakty dotyczące ich narodzin, małżeństw czy narodzin ich dzieci. Żądają od nas wymazania ich aktu z księgi, oddania im wszystkich dokumentów. A jest to niemożliwe, ponieważ niezgodne z obowiązującym nas prawem polskim. Wydaje się, że nurt nie przyjmuje do wiadomości, że akt urodzenia potwierdza, że człowiek urodził się w danym miejscu, danego dnia, o danej godzinie i ma konkretnych rodziców. To jest moment, w którym rozpoczyna się funkcjonowanie człowieka w społeczeństwie jako osoby prawnej.

Jak urząd radzi sobie z tą nową sytuacją? W jaki sposób reagujecie, czy rozmawiacie z tymi ludźmi i jakie dokumenty w takim razie urząd może im wydać?
– Niewiele w tej sytuacji możemy zrobić. Ustawa resortowa pozwala nam wydać płatne kserokopie z akt zbiorowych, czyli te dokumenty, które stanowią podstawę stworzenia aktu, tj. zgłoszenie urodzenia dziecka dostarczane przez szpital oraz inne znajdujące się tam dokumenty dotyczące tej konkretnej osoby. Udostępniamy księgę urodzeń, z której mają prawo wykonać bezpłatnie fotokopię pierwotnego aktu urodzenia. Wydajemy również płatne odpisy zupełne lub skrócone wnioskowanych aktów stanu cywilnego. Każde wpływające do nas pismo traktujemy indywidualnie i w oparciu o obowiązujące nas prawo tłumaczymy najczęściej pisemnie, że nie wszystkie ich żądania jesteśmy w stanie spełnić, ponieważ musielibyśmy działać niezgodnie z prawem.

Jaka jest reakcja tych osób, kiedy okazuje się, że nie mogą w całości otrzymać tego, o co proszą?
– Reagują różnie. Zwykle składają kolejne wnioski. Akurat w naszym mieście nie spotkaliśmy się z agresją. Z opowieści innych kierowników wiem, że bywało z tym różnie. Słyszałam o sytuacji, w której próbowano wyrwać kartkę z księgi urodzeń. Z drugiej strony tej kartki znajduje się akt urodzenia innej osoby. Dało nam to dużo do myślenia i w czasie udostępniania takich danych kierownik czy pracownik powinien mieć obok siebie innego pracownika urzędu, a sama księga powinna być zabezpieczona w taki sposób, aby nie doszło do próby jej zniszczenia.

Kiedy zauważyła pani aktywność tego nurtu w Polsce?
– Pierwszy raz usłyszałam o nim ponad rok temu na szkoleniu. Nie mieliśmy wówczas w Koszalinie takich wniosków, ale szybko zaczęły się pojawiać. Obecnie mamy ich ok. 50. W innych urzędach wpływa o wiele więcej. W jednym z największych miast w Polsce wpłynęło 600 i sparaliżowało pracę urzędu, ponieważ na każdy wniosek należy odpowiedzieć w czasie zgodnym z obowiązującym nas kodeksem prawa administracyjnego, a jak już wspomniałam, każdy wniosek jest inny i wymaga od urzędnika dłuższego czasu na jego załatwienie. To jest dla urzędów bardzo trudna sytuacja, ponieważ nurt kwestionuje prawne zasady funkcjonowania Rzeczpospolitej Polskiej.

Czy ten nurt może okazać się groźny dla naszego społeczeństwa?
– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie posiadam takich kompetencji, nie prowadzi się pod tym kątem badań. Mogę jedynie przypuszczać, że ruch ten może zacząć działać aktywniej i sparaliżuje pracę w urzędach na wiele miesięcy. Jak wspomniałam, zdarzają się osoby agresywne, zależy to od charakteru osoby, która składa taki wniosek. Jedni składają wniosek i wychodzą, czekają na odpowiedź i nie negują tego, co dostają. Ale są też tacy, którzy nie zgadzają się z naszą odpowiedzią i wtedy zaczyna się cała procedura od nowa. Pierwotnie wnioski przez nich wypełnianie podpisywane były czerwonym długopisem i stąd wzięła się nazwa – „czerwone długopisy”. Potem jednak zaczęli podpisywać wnioski własną krwią przez zostawianie na wnioskach odcisków palca. Sądzę, że nurt tzw. „czerwonych długopisów” wprowadza społeczeństwie w niepotrzebny chaos.

Rozmawiała Monika Kwaśniewska

Fot. Magda Pater

 

 

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.