- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2976
Rodzinnie, ale nie integracyjnie
Plac zabaw „Jacek i Agatka”, znajdujący się między ulicami Piłsudskiego a Matejki, to popularne miejsce spędzania czasu nie tylko przez dzieci. Dzięki zamontowanym kilka lat temu urządzeniom do ćwiczeń dla starszych, kondycję mogą poprawiać także dorośli. Jest także huśtawka dla dziecka na wózku inwalidzkim, ale stoi niewykorzystywana. Powodów tego jest kilka...
Ogólnodostępny plac zabaw powstał jako ogródek jordanowski przy Przedszkolu nr 7, najstarszej tego typu placówce w Koszalinie. Z huśtawek, zjeżdżalni, karuzel, które początkowo się na nim znajdowały, korzystali obecni 40-latkowie. Oni z sentymentem wspominają urządzenia, które nie spełniałyby dzisiejszych norm bezpieczeństwa, dawały wiele radości. Współczesne huśtawki, bujaczki i karuzele są kolorowe, a niektóre pomyślane z myślą o dzieciach na wózkach inwalidzkich.
Unowocześnienie placu zabaw i przystosowanie go do potrzeb osób w różnym wieku i z różnymi niepełnosprawnościami to zasługa mieszkańców osiedla Wspólny Dom. Zgłosili go razem z Radą Seniora i Grupą Street Workout do Koszalińskiego Budżetu Obywatelskiego na rok 2016. Modernizacja i doposażenie placu zabaw kosztowały łącznie 500 tys. zł.
Na huśtawkę tylko do 15
– Kiedy opracowywaliśmy koncepcję rozbudowy tego miejsca, rozmawiałam z rodzicami dzieci na wózkach, którzy uznali, że taka huśtawka na ogólnodostępnym placu zabaw bardzo się przyda – wspomina Anna Ostaszewska, współautorka pomysłu «Od Juniora do Seniora – Rodzinny plac rekreacyjny „Jacek i Agatka”». – Nawierzchnia części placu też jest taka, aby mógł po niej przejechać wózek inwalidzki.
Niestety, z huśtawki dla dzieci z niepełnosprawnościami ruchowymi nie można skorzystać. Urządzenie jest zabezpieczone, aby osoby, które chciałyby z niego skorzystać w niewłaściwy sposób, nie zrobiły sobie krzywdy. Huśtawka bez otwarcia kłódki jest nieruchoma. Kłódkę trzeba otworzyć specjalnym kluczem, który znajduje się w... Dziale Infrastruktury Zarządu Dróg i Transportu. To ta instytucja ma pod opieką wszystkie place zabaw na miejskich terenach. Gdyby jakiś rodzic chciał, aby jego dziecko, poruszające się na wózku inwalidzkim, pobujało się na huśtawce, zaprojektowanej specjalnie dla niego, musi najpierw pojechać na ul. Połczyńskiej 24 po klucz, a potem go tam odwieźć. I to do godz. 15, bo potem ZDiT kończy pracę.
– Mamy u nas tylko jedną osobę, odpowiedzialną za nadzór placów zabaw, więc nie jest możliwe, aby pilnowała cały dzień konkretnego terenu – wyjaśnia Anna Grabuszyńska-Hewelt, dyrektor ZdiT. – Za zachowanie dzieci na placach zabaw odpowiedzialni są rodzice.
To absurdalna sytuacja, szczególnie że najwięcej dzieci na placu zabaw „Jacek i Agatka” pojawia się po tej godzinie. W dodatku z huśtawki można korzystać tylko pod nadzorem osoby dorosłej, tzw. asystenta. Dokładna instrukcja obsługi urządzenia jest na nim umieszczona. Jest też informacja o tym, że mogą z niego korzystać tylko dzieci na wózku inwalidzkim. Mimo to dzieci w pełni sprawne też próbują się na nim bawić, nie wiedząc dokładnie, do czego służy.
Siłownia nie dla kilkulatków
Dorośli zwykle nie ingerują w zabawy dzieci, nie tłumaczą im też, że urządzenia do ćwiczeń są przeznaczone dla osób powyżej 14. roku życia. O tym można się dowiedzieć dopiero po podejściu do każdego z urządzeń, bo informacje o tym oraz instrukcja obsługi danego urządzenia są na małych tabliczkach przybitych do sprzętu. Na drabinkach do street workoutu nie ma żadnych tabliczek z informacją o sposobie użytkowania. Pierwotnie miały one być dostępne w ustawionym kiosku multimedialnym, ale… jego też nie ma. Zabrakło na niego pieniędzy.
– Plac zabaw „Jacek i Agatka” jest bardzo chętnie odwiedzany przez rodziców z dziećmi, młodzież i dorosłych – zaznacza Anna Ostaszewska. – Jednak mam wrażenie, że brakuje nad nim nadzoru, a konkretnie chodzi mi o to, urządzenia nie są chyba regularnie sprawdzane, naprawiane. Ten plac robi wrażenie pozostawionego samemu sobie.
Marcin Lubierski, specjalista z Działu Infrastruktury ZdiT, odpowiedzialny za place zabaw, przyznaje, że usytuowanie huśtawki dla dzieci na wózkach inwalidzkich na miejskim terenie rekreacyjnym nie jest zbyt szczęśliwe.
– Przeważnie takie urządzenia montowane są przy przedszkolach integracyjnych – wyjaśnia. – Na pewno to urządzenie na placu zabaw „Jacek i Agatka” jest zainstalowane sztywno, aby się nie przesunęło, bo w przeciwnym razie mogłoby poważnie uszkodzić bawiące się na nim dziecko.
Gałęzie spadały na drabinki
Troska o bezpieczeństwo dzieci spowodowała, że trzeba było zdemontować większość urządzeń na placu zabaw w parku koło Polikliniki. To miejsce należało do bardzo chętnie uczęszczanych, zwłaszcza latem, ze względu na cień i chłód, które dawały rosnące tam drzewa. Jednak to właśnie one, a konkretnie gałęzie, spadające z nich na urządzenia do zabawy, sprawiły, że huśtawki, drabinki i piaskownicę trzeba było zdemontować. Park jest zabytkowy i drzew nie można tak po prostu wyciąć. ZdiT ma już w planach modernizację i doposażenie tego placu zabaw, ale nie wiadomo, kiedy w budżecie miasta znajdą się na ten cel pieniądze. Na pewno nie stanie się to ani w tym roku, ani w następnym.
Ewa Marczak
Fot. Magda Pater