• Kategoria: News
  • Odsłony: 1616

Dla ratowania życia

Niechętnie decydujemy się na oddanie krwi. Na tle Europejskich państw Polska nadal wypada dość blado. Obawiamy się bólu, jakichś komplikacji. Jak to często bywa, strach ma wielkie oczy, a krwiodawstwo w rzeczywistości nie jest takie przerażające. O kulisach oddawania krwi opowie Tomasz Molesztak, krwiodawca.

 Kiedy po raz pierwszy zacząłeś oddawać krew?
– Po raz pierwszy krew oddałem w 2004 roku podczas edukacji w szkole medycznej w Koszalinie. Tam tak naprawdę większość studentów, słuchaczy tej szkoły – czy to ratownicy, czy pielęgniarki, czy fizjoterapeuci byli do tego zachęcani. Moje pierwsze oddanie krwi było bardzo specyficzne. Pamiętam je bardzo dobrze i czuję, że to wspomnienie zostanie ze mną na zawsze. Po donacji pojawiło się u mnie bardzo złe samopoczucie, prawie zemdlałem. Teraz już, po czasie, wiem, że była to moja reakcja emocjonalna na nową sytuację. Podczas pierwszego krwiodawstwa byłem bardzo zestresowany i w ten właśnie sposób mój organizm zareagował na tak dużą ilość kortyzolu (emocji), który pojawił się u mnie wtedy.

Skoro miałeś tak złe doświadczenie z pierwszą donacją, to skąd pomysł na drugą?
– Po pierwszym razie z oddawaniem krwi bardzo długo bałem się być krwiodawcą ponownie. Jednak ta satysfakcja po donacji okazała się dużo silniejsza niż strach i postanowiłem, że pójdę raz jeszcze. Gdy oddawałem krew po raz drugi, to myślałem, że lepiej się przygotuję do tego, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Miałem ze sobą napój energetyczny, w razie gdybym był słaby, butelkę wody, tabliczkę czekolady. Okazało się to totalnie bez sensu, ponieważ za drugim razem moje samopoczucie było rewelacyjne. Zresztą nie tylko za drugim tak było. Oprócz tego jednego, pierwszego razu, wszystkie inne przechodziłem podobnie – czyli wspaniale. Stąd też wiem, że to moje złe samopoczucie za pierwszym razem było głównie spowodowane stresem (emocjami).

Wielu ludzi nie oddaje krwi, bo strach ich paraliżuje.
– Igły, które są używanie do wkłuwania w krwiodawstwie są grubsze niż te, których używają pielęgniarki podczas rutynowych badań. Są osoby, które bardzo źle reagują na igły i musimy to głośno powiedzieć. Według mnie takie osoby nie powinny budować sobie traumy związanej z donacją krwi. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że nie każdy nadaje się na bycie krwiodawcą i nie ma w tym nic złego. Ważne w tym całym strachu jest to, by umieć odróżnić lęk od zwykłych obaw. Ludzką rzeczą jest czuć niepewność, obawy do nowych, nieznanych rzeczy. Dlatego zachęcam osoby, które posiadają obawy, aby poszły na pierwsze oddanie krwi z kimś, kto już wcześniej był krwiodawcą. Pozwoli to przełamać lody, ale też psychicznie wesprze tę osobę, w tej trudnej i nowej dla niej chwili. To towarzystwo drugiej, doświadczonej osoby może działać kojąco na osobę, która po raz pierwszy oddaje krew.

Oddajesz krew regularnie?
– Staram się oddawać regularnie, to znaczy ilekroć mogę. Mężczyźni mogą oddawać krew co 56 dni, czyli załóżmy, że co dwa miesiące. Kobiety ze względu na cykl miesiączkowy krew mogą oddawać co trzy miesiące. Ja staram się oddawać regularnie, czy mi się to udaje? Nie zawsze. Czasem jakiś zabieg stomatologiczny mnie wykluczy, czasem jakaś choroba, przeziębienie. Swego czasu miałem bardzo długą przerwę ok. ośmioletnią, gdy pracowałem w pogotowiu ratunkowym. Wtedy myślałem sobie, że skoro na co dzień mam kontakt z krwią poszkodowanych, to jestem w grupie ryzyka (potencjalnie łatwo mogło dojść do jakiegoś zakażenia krwi). W pewnym momencie olśniło mnie, że właśnie powinienem oddawać krew, dlatego że podczas donacji jest ona badana bardzo dokładnie i regularnie. W razie jakiegokolwiek zagrożenia z mojej strony ta krew nie zostanie podana nikomu, a ja dowiem się o tym. Kiedy zmieniło się moje myślenie, to regularnie zacząłem oddawać krew.

Czyli zanim oddamy krew, jest ona szczegółowo badana, dzięki czemu możemy się dowiedzieć, czy nie mamy żadnych ukrytych chorób?
– Tak. Pamiętajmy, że krwiodawca zawsze może poprosić o wynik badania krwi. Dodatkowo, jeśli pełnimy zawód wyższego ryzyka (lekarz, strażak, pielęgniarka, ratownik medyczny itp.), to badania są jeszcze bardziej rozszerzone. Uważam, że to jest taki super „plusik” dla nas krwiodawców.

Tych plusów jest chyba trochę więcej?
– Oczywiście. Najlepszym motywatorem i plusem jest satysfakcja, że rzeczywiście uratowaliśmy komuś życie. Przy tym nie musieliśmy być żadnym ratownikiem medycznym czy kimś podobnym. Uratować życie innej osobie może każdy z nas. Tak naprawdę, według mnie, nie powinniśmy się motywować niczym innym. Jednak jest szereg uprawnień, które krwiodawca uzyskuje. Na samym początku ścieżki krwiodawcy, jeśli jest to pierwsza, druga, trzecia, czwarta donacja, to dostaje się pudełko czekolad, moja ulubiona to kokosowa, polecam (śmiech). Dostaje się również dzień wolny od pracy. Jeśli zakład pracy nie daje dnia wolnego, to często zdarza się, że wypłaca nadgodziny za donację. Po uzyskaniu legitymacji honorowego, zasłużonego dawcy krwi, taka osoba ma szereg uprawnień, jak zniżki w aptekach, pierwszeństwo w kolejce, szybsze terminy przyjęć do specjalistów, lekarzy czy na badania. Są różne benefity za oddanie krwi, zależą one od władz miasta. Uważam, że to wszystko to są takie dodatki, ale najważniejszym plusem oddawania krwi jest ta satysfakcja, że uratowałem komuś życie.

Niestety, nie każdy może być krwiodawcą, kto jest wykluczony?
– Wykluczone na pewno będą osoby, które ważą poniżej 50kg. Donacja krwi to 450 ml, my tej krwi mamy w naszym organizmie ograniczoną ilość, każdy z nas ma inną, to jest bardzo indywidualne i zależne od masy ciała. Więc jeśli ktoś jest osobą ważącą poniżej 50 kg, to tej krwi jest na tyle mało, że upuszczenie tych 450 ml byłoby bardzo niebezpieczne dla tej osoby. Zdyskwalifikowane są również osoby z szeregiem chorób. Ich listę z łatwością można znaleźć w internecie. Przed donacją krwi wypełnia się bardzo szczegółową ankietę, dotyczącą swojego stanu zdrowia. Bardzo ważne jest to, by podczas jej uzupełniania być szczerym. Lekarz prowadzący w krwiodawstwie może nie dopuścić nas do donacji. Tak jak wspomniałem wcześniej, przed oddaniem krwi wykonuje się jej badanie, które również może nas zdyskwalifikować. Mamy szereg wykluczeń np. operacje chirurgiczne, przeziębienie, wykonanie tatuażu itd. Niektóre z nich są czasowe, a niektóre trwałe.

Jak dobrze przygotować się do oddania krwi?
– Zacząć się przygotowywania powinniśmy dobę przed oddaniem krwi. Na pewno nie wolno spożywać alkoholu, środków odurzających. Powinniśmy również ograniczyć palenie papierosów, a tuż przed samym zabiegiem nie palić. Ważne jest to, że na krwiodawstwo nie idziemy na czczo. Zaleca się, aby zjeść lekkie śniadanie. Trzeba również dobrze nawodnić organizm i dobrze się wyspać.

Czy w Koszalinie na co dzień gdzieś możemy oddać krew?
– Stacjonarny punkt krwiodawczy jest przy Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie przy ul. Chałubińskiego 7. Jest też krwiobus. Dość regularnie akcję krwiodawstwa prowadzi Liceum Ogólnokształcące nr 2 w Koszalinie. Grupa zapaleńców prowadzona pod okiem nauczycielki pani Małgorzaty Kulig dość regularnie w odstępach dwóch, trzech miesięcy ściąga krwiobus. Raz do roku również Centrum Usług Społecznych organizuję taką akcję.

Rozmawiała Monika Kwaśniewska

Fot. Archiwum prywatne

 

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.