• Kategoria: News
  • Odsłony: 1865

W (nie)wdzięcznym świecie nauczyciela

Społeczeństwo coraz bardziej negatywnie podchodzi do zawodu, jakim jest nauczyciel, a przecież to ludzie, którzy mają ogromny wpływ na kształtowanie naszej wiedzy. W mediach co rusz słyszymy doniesienia o nowym strajku, podwyżkach. Obwiniamy za wszystko nauczycieli, zapominając, że Związek Nauczycielstwa Polskiego, robi to z myślą o naszych dzieciach, o przyszłości polskiej oświaty, która od kilku lat zmierza w złą stronę. O negatywnym świetle bycia współcześnie nauczycielem opowie Małgorzata Chyła, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Koszalinie.

Co ZNP sądzi o zmianach, jakie wprowadził minister edukacji Przemysław Czarnek?
– Nie zgadzamy się z tymi zmianami, które zostały wprowadzone od 1 września, a które dotyczą zarówno organizacji zajęć w szkole, jak i zasad zatrudniania nauczycieli. Jeśli chodzi o te zmiany, pozwolę sobie wymienić kilka z nich, są one bardzo obszerne. Po pierwsze jest to tzw. godzina czarnkowa (przyp. red. każdy nauczyciel zatrudniony na co najmniej połowę obowiązkowego wymiaru zajęć będzie musiał spędzić w szkole tygodniowo jedną godzinę więcej, którą przeznaczy na dodatkowe konsultacje z uczniami lub rodzicami, w przypadku pedagogów pracujących w mniejszym wymiarze czasu będzie to natomiast jedna godzina więcej raz na dwa tygodnie), po drugie nowy przedmiot: historia i teraźniejszość, który zastąpi wiedzę o społeczeństwie.

Kolejna zmiana dotyczy modyfikacji ścieżki awansu zawodowego. Zostaną zlikwidowane stopnie awansu nauczyciela stażysty i kontraktowego. Każda osoba rozpoczynająca pracę w szkole otrzyma status nauczyciela początkującego i będzie musiała starać się o uzyskanie stopnia nauczyciela mianowanego. Nie będzie to jednak łatwa droga. Przygotowanie będzie trwało aż trzy lata i dziewięć miesięcy i zakończy się specjalnym egzaminem (przyp. red. oznacza to, że zarówno stażyści, jak i nauczyciele kontraktowi zostaną zrównani statusem z osobami, które dopiero zostają zatrudnione, a co ważne, każdy nauczyciel początkujący pracuje na umowie czasowej). Niestety, przyczyni się to do tego, że coraz mniej młodych nauczycieli będzie chciało podjąć się pracy nauczyciela. Już dziś możemy zobaczyć ten problem. Na razie brak nauczycieli nie jest tak widoczny, bo braki uzupełniają nauczyciele, którzy są już na emeryturach, ale oni kiedyś odejdą. A my wtedy zostaniemy z bardzo poważnym problemem. Następna zmiana dotyczy specjalistów w szkołach i w przedszkolach. Ostatnia dotknęła przedmiotu edukacja dla bezpieczeństwa. Reforma zakłada naukę strzelania na tym przedmiocie. Chciałbym podkreślić, że my, jako ZNP, nie jesteśmy przeciwni wszelkim zmianom. My po prostu uważamy, że każda zmiana dotycząca takiej materii, jaką jest szkoła, powinna być dobrze skonsultowana i przedyskutowana ze środowiskiem ekspertów, wprowadzana sukcesywnie, dlatego że szkoła, dzieci, młodzież to nie jest miejsce, gdzie powinno się eksperymentować. Wprowadzając tak wiele zmian jednocześnie, tym samym zmieniając prawo oświatowe, powoduje się chaos i niepotrzebny zamęt. A przecież wystarczy nam chaosu spowodowanego pandemią czy wojną w Ukrainie. Te dodatkowe zmiany wprowadzane przez ministra Czarnka pokazują, że minister nie rozumie, jak działają szkoły i placówki oświatowe w Polsce.

Mogłoby się wydawać, że skoro nauczyciele mają najbliższy kontakt z uczniami, z edukacją, to więc wiedzą najlepiej, czego uczniowie potrzebują, jakie zmiany byłyby przydatne. A mam poczucie, że nikt państwa zdania w ogóle nie bierze pod uwagę.
– My też mamy takie poczucie. Chciałabym zaznaczyć, że my, jako Związek Nauczycielstwa Polskiego, jesteśmy największą organizacją oświatową w Polsce. Mamy wspaniałe tradycje od 1905 roku. Mamy sprawdzonych ekspertów, którzy służą wiedzą i doświadczeniem przy opiniowaniu różnego rodzaju projektów. Wszystkie nasze opinie dotyczące poszczególnych projektów (oczywiście te opinie są wymagane przez prawo, ale nie są wiążące dla ministerstwa, można je przeczytać na stronie ZNP, w zakładce aktualności) są publikowane po to, by wszyscy nauczyciele i pracownicy oświaty mogli zobaczyć, jakie faktycznie sprawy budzą nasze obawy, budzą negatywne emocje. Chcemy, aby opinia publiczna wiedziała, z czym się nie zgadzamy. Warto podkreślić, że my nie zgadzamy się nie po to, by rzucać kłody pod nogi obecnemu rządowi, tylko są to merytoryczne uwagi i sugestie odnośnie do ustaw proponowanych przez rząd. Poza tym, że opinie związków zawodowych są wymagane, to mam wrażenie, że nikt ich nie czyta albo odkłada je gdzieś na półkę. One są, więc wymogi prawne są spełnione, ale na tym się kończy. Nikt nie bierze pod uwagę tych naszych opinii, chociaż niektóre zostały wzięte pod uwagę, ale ta ilość, biorąc pod uwagę całą ilość uwag, jest naprawdę niewielka. Więc w dalszym stopniu eksperymentuje się na polskiej oświacie.

Skoro nikt tak naprawdę nie zwraca uwagi na te opinie, nie bierze ich pod uwagę, to nic dziwnego, że chcą państwo strajkować.
– Jeśli chodzi o strajk, to bym tak daleko nie wychodziła, z prostej przyczyny. Żeby doszło do strajku takiego, jaki miał miejsce w 2019 roku, potrzebne jest uruchomienie przewidzianych prawem procedur, które trwają ok. trzech miesięcy. Zaczęliśmy więc od uruchomienia pogotowia protestacyjnego. Głównie dlatego, że nawet gdyby prezes ZNP czy my, prezesi oddziałów okręgów, dokonalibyśmy aktu samospalenia, to rząd nic by sobie z tego nie zrobił. Dlatego też strajk przy tym rządzie, w odczuciu wielu moich koleżanek i kolegów prawdopodobnie niewiele by wniósł. Nasze pogotowie protestacyjne ma przede wszystkim uzmysłowić społeczeństwu, jakie zagrożenia niosą za sobą kolejne reformy, w tym reformy tego rządu i tego ministra. Zależy nam również na tym, aby uzmysłowić społeczeństwu, że cały czas wprowadza się celowo opinię publiczną w błąd, chociażby na temat zarobków nauczycieli w oświacie (słynny przykład: wiceminister Dariusz Piontkowski mówił, że nauczyciel mianowany otrzymuje 6800 zł na rękę, co było oczywiście nieprawdą, a później tłumaczył się, że pomyliło mu się brutto z netto, natomiast przeprosiny poszły w eter, a informacja została). Nasze pogotowie protestacyjne polega na akcji informacyjnej skierowanej do społeczeństwa (przede wszystkim do rodziców) i oflagowaniu placówek. Chcemy pokazać, że jesteśmy gotowi do negocjacji i czekamy na to, jakie decyzje podejmie premier. Prezes ZNP proponuje pilne spotkanie z premierem w kwestii naszych zarobków, bo niestety one w dalszym ciągu są nieadekwatne do wymagań. Na razie staramy się przez konferencje prasowe, przez nasze nagłaśnianie w mediach społecznościowych, wywiady w prasie i telewizji nagłaśniać nasze problemy i przede wszystkim odczarowywać to, co mówią o nas, nauczycielach. Z przykrością stwierdzamy, że przynajmniej od kilku lat wobec nauczycieli jest prowadzona kampania nienawiści, co niestety na co dzień się odczuwa. Część rodziców wierzy w te kłamstwa, że my chcemy pieniądze, a mamy tyle wolnego i praktycznie nic nie robimy. My chcielibyśmy, aby społeczeństwo zobaczyło, jak naprawdę wygląda praca w szkole. Stąd też ta nasza akcja.

Nie potrafię zrozumieć tego, że nauczyciele, którzy odpowiadają za edukację naszego społeczeństwa, którzy całe swoje życie muszą poświęcić nauce, by uczyć następne pokolenia, zarabiają tak niewielkie pieniądze i bardzo często muszą szukać innych dodatkowych prac, bo nie starcza im od pierwszego do pierwszego.
– Społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy, że dobrze wynagradzany nauczyciel, to nauczyciel, który może w pełni oddać się swojej pracy i swoim uczniom. To nauczyciel, który nie musi się stresować, czym wykarmi rodzinę, czym zapłaci za ogrzewanie. To nauczyciel, który może pracować w jednej szkole i nie musi udzielać korepetycji. Niestety, ludzie widzą tylko tyle, że ,,my chcemy pieniądze za nic”. Prawda jest jednak inna. Całe nasze życie poświęcamy na to, aby uczyć i kształtować pokolenia. Każdy z nas w swoim życiu potrzebuje nauczycieli. Nie ma takiego zawodu, który by tego nie wymagał. Przekazujemy wiedzę następnym pokoleniom. Gdy kiedyś nas zabraknie, a niestety na razie takie są prognozy, to kto będzie kształcił dzieci? Niestety, tak jak wspominałam wcześniej, już dziś w wielu szkołach brakuje nauczycieli, zaczyna grozić nam prywatyzacja oświaty, co dla nikogo nie skończy się dobrze. Minister edukacji powinien stać murem za nauczycielami.

Jak kształtuje się przyszłość polskiej oświaty?
– Czeka nas trudna przyszłość. Boję się tego, co będzie za kilka lat, kiedy ci emeryci, którzy dziś ratują polską szkołę, odejdą, to oświatę czeka wilka zapaść. O tym nie tylko my mówimy, mówią o tym również eksperci. Będzie ogromna zapaść, jeśli pan minister i rząd nadal będą tak traktować nauczycieli. Niedawno usłyszeliśmy, że nie będzie dla nas pieniędzy, bo to zwiększy inflację. Jednak nie chciałabym wybiegać aż tak daleko, bo nigdy nie wiadomo, co po drodze może się zdarzyć. Najbliższa przyszłość, czyli jesień i zima tego roku, będzie wyzwaniem dla wielu szkół, bo trzeba będzie ogrzać szkoły. Co nas czeka, tego nikt niestety do końca nie jest w stanie przewidzieć. Jednak to, co jesteśmy w stanie powiedzieć dziś, to to, że jeżeli sytuacja się nie zmieni, to czeka nas katastrofa w systemie oświatowym.

Rozmawiała Monika Kwaśniewska

Fot. Magda Pater

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.