- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 1658
Dyskusja nad sytuacją w szpitalu w Koszalinie
Podczas wtorkowej nadzwyczajnej sesji rady miasta koszalińscy radni rozmawiali o trudnej sytuacji Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Według niektórych radnych trudna sytuacja finansowa szpitala wynika ze złego zarządzania placówką. Kierownictwo szpitala tłumaczy, że problemy wynikają ze zbyt małych kwot przelewanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Szpital Wojewódzki w Koszalinie jest jedynym szpitalem wielospecjalistycznym w tej części województwa. W Szczecinie – dla porównania – takich szpitali jest siedem. – Stwierdziliśmy, że nad tematem szpitala powinna się pochylić Rada Miejska w Koszalinie, stąd odpowiadając na pewne potrzeby związane z tym, jak funkcjonuje szpital czy też jak traktowani są pacjenci i pracownicy szpitala, uznaliśmy, że taka sesja nadzwyczajna powinna się odbyć. Wysłaliśmy za pośrednictwem biura rady zaproszenia do różnych stron: do NFZ, dyrekcji szpitala, do marszałka województwa, tak aby każda z osób, która uważa, że powinna coś powiedzieć, żeby mogła znaleźć pole do dyskusji – tłumaczył radny Błażej Papiernik z klubu Wspólny Koszalin. – Szpital jest w bardzo trudnej sytuacji. Niestety, ale KO i pan przewodniczący Gawłowski razem z panem Geblewiczem mówią o jednostronnej winie ze strony NFZ, nie dostrzegają z tego, że Szpital Wojewódzki podlega pod jednostkę samorządu terytorialnego województwa, czyli pod Zarząd Województwa Zachodniopomorskiego. Takie zrzucanie problemów wyłącznie w jedną stronę jest po prostu błędne. Tych problemów związanych z funkcjonowaniem szpitala jest bardzo dużo. Ta najbardziej głośna sprawa dotyczy braku wynagrodzeń, ograniczonych podwyżek dla pracowników szpitala, są to sprawy dotyczące zamykania oddziałów, dotyczące braku finansowania ze strony samorządu województwa. I tych tematów można mnożyć. A zrzucanie winy na kilka instytucji uważamy za niedopuszczalne, zwłaszcza że nie ma żadnych propozycji ze strony samorządu województwa, by problem funkcjonowania szpitala rozwiązać.
Od kilku miesięcy w koszalińskim szpitalu część personelu, zwłaszcza pielęgniarki, domagają się podwyżek przysługujących im na mocy ustawy, która weszła w życie 1 lipca br. Magdalena Sikora, wicedyrektor szpitala, tłumaczyła na sesji, że szpital otrzymuje z NFZ zbyt mało pieniędzy na ten cel. – Nie możemy wydawać więcej, niż otrzymujemy. Na 590 szpitali aż 173 szpitale otrzymało źle wyliczony kontrakt z Narodowego Funduszu Zdrowia. I koszaliński szpital jest właśnie wśród tych szpitali – mówiła.
– Niedobór szpitala to ok. 10 milionów złotych. To jest niedobór, który wprost powoduje, że nie ma pieniędzy na to, żeby wypłacić podwyżki i żeby pokryć dzisiaj wyższe koszty funkcjonowania tego szpitala. To są większe koszty związane z energią elektryczną, gazem, ze wszystkimi innymi niezbędnymi rzeczami do tego, by szpital mógł funkcjonować – opowiadał Tomasz Sobieraj, wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego. Wicemarszałek wspomniał również, że sytuacja szpitala jest o tyle trudna, że do ogłoszonego przetargu na energię elektryczną spółka państwowa Energa w ogóle nie przystąpiła, tłumacząc się tym, że NFZ nie płaci, a sytuacja finansowa jest niestabilna. – Chciałbym powiedzieć, że nieprawdą jest, że urząd marszałkowski nie wspiera szpitala. W ostatnich latach nakłady inwestycyjne na rzecz placówki, m.in. z budżetu województwa i środków unijnych przekroczyły 200 milionów złotych. Zgodnie z ustawą nie możemy wprost finansować bieżącej działalności szpitala i wynagrodzeń. Inwestujemy natomiast gigantyczne pieniądze, aby ten szpital był nowoczesny i wyspecjalizowany – dodał wicemarszałek.
Województwo, jak i miasto Koszalin ogranicza ustawa, która wprost zabrania finansowania bieżącej działalności szpitala. Wicemarszałek wskazał, że większy wkład w utrzymanie szpitala powinien mieć koszaliński samorząd. – W ciągu ostatnich 10 lat miasto wsparło szpital kwotą niespełna 4 milionów złotych, jednocześnie inkasując z tytułu podatków ponad 27 milionów złotych – zaznaczył. Prezydent Koszalina Piotr Jedliński odpowiedział, że samorząd wspomaga lecznicę, jednak zakres możliwej pomocy jest ograniczony. – Obowiązuje nas ta sama ustawa, co marszałka. Nawet jeśli stworzymy uchwałę mającą na celu bieżącą pomoc, organy nadzorcze nam ją unieważnią – wyjaśnił.
Monika Kwaśniewska