- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2209
Słońce jednak mocno grzało
Ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zakończyli w Mielnie kolejny sezon wakacyjny nad Bałtykiem. Tradycją jest ich wspólna kąpiel i odsłonięcie tylnych części ciała, czyli tzw. białych delfinów, aby przekonać się, jak mocno w tym roku grzało słońce.
W tym roku w gminie Mielno 22 km plaż strzegło 85 ratowników. To ich największa liczba z dotychczasowych sezonów. Turystów nie brakowało, nawet mimo kiepskiej pogody w sierpniu. Niektórzy ignorowali ostrzeżenia ratowników, wchodząc do morza przy silnym wietrze. Nie brakowało takich, którzy kąpali się na niestrzeżonych plażach i właśnie tam doszło do tragedii, mimo że ratownicy próbowali ratować tonących.
– Doszło, niestety, do trzech utonięć, ale to było daleko od naszych plaż i nie byliśmy w stanie pomóc – przyznaje Leszek Pytel, szef ratowników WOPR gminy Mielno. – Mieliśmy około 200 akcji, przy czym 80 razy szukaliśmy dzieci, w tym, po raz pierwszy, dzieci niemieckich. Niestety, większość z nich nie miała na rękach opasek z danymi kontaktowymi do rodziców lub opiekunów. Za to jedna dziewczynka, która taką opaskę miała, sama się do nas zgłosiła i poprosiła, byśmy zadzwonili do rodziców. Na szczęście, udało się wszystkie dzieci odnaleźć i oddać bliskim. Mały rekordzista doszedł aż do Mielenka, chociaż kiedyś mieliśmy sytuację, gdy dziecko dotarło aż do Sarbinowa.
Wszystkim osobom, które pilnowały bezpieczeństwa kąpiących się, dziękowała burmistrz gminy. Wyraziła też radość z wyjątkowo udanego sezonu turystycznego. Dopisała nie tylko pogoda. Na naszym pasie wybrzeża wypoczywało wielu turystów z Polski i z zagranicy.
Rok temu straty, teraz zyski
– Dla naszej gminy miniony sezon letni był fantastyczny, bo przyjechało naprawdę wielu turystów – cieszy się Olga Roszak-Pezała, burmistrz gminy i miasta Mielno. – Ośrodki wypoczynkowe, które rok temu zanotowały straty finansowe z powodu obostrzeń, w tym roku mają zysk. Zadowolenie z sezonu to zasługa także wspaniałych ratowników, którzy dbali o bezpieczeństwo turystów i dzięki temu na plażach strzeżonych nie doszło do utonięć. Dziękuję im za ich pracę i wytrwałość, którą wykazali w związku z trudnymi warunkami atmosferycznymi, zachowaniami niektórych turystów. Słowami nie oddam wdzięczności za to, co robią na naszych plażach, czyli ratują ludzkie zdrowie i życie, a cóż jest nad to cenniejszego?
Prawie pół wieku nad wodą
Ratownikom dziękowali nie tylko przedstawiciele władz gminy, ale także lokalnych instytucji. – Nikt wam nie odbierze odwagi, ani bycia najlepszymi ratownikami w Polsce – uważa Maciej Goza, dyrektor Mieleńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Podsumowanie sezonu było okazją do podziękowań za pracę Andrzejowi Karczewskiemu, który pełnił służbę ratownika przez 47 lat.
– Moi synowie powiedzieli, że załatwią mi boję na działkę, ustawią mi na niej wieżę ratowniczą i będę mógł sobie z niej gwizdać – zdradził Andrzej Karczewski, żartując, że może jednak nie odejdzie na emeryturę, ale będzie pilnował wypoczywających nad morzem także za rok.
Nie pierwszy sezon, nie ostatni
Po skończonym sezonie ratownicy wrócili do swoich codziennych obowiązków. Wielu z nich w październiku zacznie studia lub będzie je kontynuować. Zapewniają jednak, że wrócą do Mielna za rok.
– Pracowałem w tym roku czwarty sezon i dla mnie był on trudniejszy od poprzednich, bo jednego dnia mieliśmy nawet kilka akcji ratunkowych –wspomina Damian Kamiński, ratownik WOPR. – Turyści często nas nie słuchali, dlatego mieliśmy dużo pracy, ale moim zdaniem, po prostu chcieli się wyszaleć po zeszłorocznych ograniczeniach pandemicznych. Mimo że miałem w tym sezonie dużo akcji, to czuję zadowolenie, bo udało mi się dużo ludzi uratować, a przecież o to w tej pracy chodzi.
– Sezon był trudny ze względu na warunki pogodowe – uważa Mateusz Mallek, ratownik WOPR. – Nawet jeśli mocno wiało, ale świeciło słońce, to turyści i tak wchodzili do wody, mimo naszych zakazów. Szkoda, że sezon nie trwa dłużej, bo nie skorzystaliśmy ze słońca. To był mój drugi sezon, ale na pewno nie ostatni. Ratowanie ludzi i zapobieganie utonięciom, a po to tak naprawdę jesteśmy, staje się moją pasją.
Jak co roku wśród ratowników nie brakowało kobiet.
– Pracowałam na tym stanowisku już trzeci sezon i mogę stwierdzić, że to inne doświadczenie niż bycie ratownikiem na basenie – uważa Joanna Goślińska, ratowniczka WOPR. – To zajęcie inspirujące i ciekawe. Na co dzień studiuję pielęgniarstwo, więc umiejętności ratownika na pewno mi się przydadzą.
Na mieleńskiej plaży i deptaku mimo końca sezonu turystów nie brakuje.
Ewa Marczak
Fot. Magda Pater