- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 1985
Nasz „drogi” rok 2022
Polacy weszli w nowy, 2022 rok. Niestety, w wielu przypadkach z obawami i pesymizmem, zdając sobie sprawę, że obecna rzeczywistość będzie czasem wyrzeczeń i drożyzny. Inflacja, wzrost cen paliwa, prądu i gazu powoduje, że zostawimy więcej pieniędzy podczas codziennych zakupów w sklepie, płacąc za usługi i dokonując innych zakupów. Do tego dochodzi wzrost rat za kredyty przez podniesienie stóp procentowych. Będzie to drogi rok.
Co prawda niedawno weszła w życie ustawa o dodatku osłonowym, która ma pomóc niektórym gospodarstwom domowym w pokryciu części kosztów energii oraz rosnących cen żywności, lecz jest to rozwiązanie na chwilę i nie dla wszystkich. Rachunki za gaz odbiorców domowych w 2022 roku wzrosną o 54 proc. W nowym roku zdrożeją mieszkania, będą podwyżki cen usług hotelarskich, fryzjerskich, alkoholu, papierosów (wyższa akcyza), samochodów. To wszystko dotyczy, co prawda, przeciętnego Kowalskiego jako konsumenta, ale jest elementem większej, gospodarczej całości.
Zmiany, które wchodzą w życie od 1 stycznia 2022 roku dotyczące Nowego Ładu, podwyżki ZUS, droższe paliwo, ceny gazu wyższe o 300%, zwiększone koszty produkcji (komponenty, transport, łańcuch dostaw) to wyzwania, z jakimi się zmaga wiele firm w Polsce. Często są to mali przedsiębiorcy, którzy teraz zmuszeni będą zacisnąć pasa albo podnieść ceny by wyjść na swoje. W Polsce ponad 10 mln osób pracuje w mikroprzedsiębiorstwach, gdzie zatrudnianych jest do 9 osób oraz w jednoosobowych działalnościach gospodarczych. Jak sobie poradzą?
Uderzenie w biznes
Zacznijmy od zmian, jakie niesie ze sobą dla wielu firm Polski Ład. Od 1 stycznia 2022 roku stała kwota wolna od podatku w wysokości 30 000 złotych zostaje wprowadzona dla wszystkich podatników, dla których kwota wolna zależała od dochodów (maksymalna 8000) i malała wraz ze wzrostem dochodów. Stawka podatku 32% będzie obowiązywać od dochodów powyżej 120 000 złotych rocznie. Wraz z początkiem nowego roku zlikwidowane zostało też prawo do odliczenia kwoty składki na ubezpieczenie zdrowotne 7,75% od kwoty należnego podatku dochodowego. Od 2022 r. przy określaniu wysokości ryczałtu, przysługującego pracownikowi z tytułu wykorzystywania samochodu służbowego do celów prywatnych, zamiast pojemności silnika, będzie brana pod uwagę moc silnika, z podziałem na do i powyżej 60 kW. Od nowego roku zmianie ulegają także deklaracje ZUS – DRA i RCA oraz zostaje wycofany raport ZUS RZA. Co więcej, firmy niekorzystające z ulg i płacące „pełen” ZUS, wydadzą więcej – dotychczas płaciły co miesiąc 1075,68 zł, a zapłacą 1211,28 zł. To wzrost o ponad 135 zł.
Polski Ład, zwany przez specjalistów „podatkową rewolucją” spowodował, że zyskają tylko ci pracownicy, którzy zarabiają poniżej 5 tysięcy złotych brutto, czyli ci, których płaca jest niższa niż średnia krajowa. Największą korzyść mają mieć z tego pracownicy otrzymujący pensję minimalną (od stycznia do 3010 zł brutto). Te osoby, dzięki zmianom z Polskiego Ładu, zyskają miesięcznie ok. 150 zł netto. Dlatego firmy szykują się do cięć pensji i planują skonsumować korzystne dla pracowników zmiany Polskiego Ładu. W ten sposób pracodawca oszczędza na obniżonych kosztach jego zatrudnienia – na przykład przy 100 pracownikach oszczędności przedsiębiorcy wyniosą prawie ćwierć miliona złotych, a to kwota niebagatelna.
Pod górkę mają też właściciele sklepów. Obecne przepisy znacznie ograniczają dotychczasowy handel w niedziele. Pozwalają na otwarcie tylko tych sklepów, które świadczą też usługi pocztowe, jednak pod warunkiem że przychody z tej działalności przekroczą 40 proc. przychodów danej placówki. Głównym celem wprowadzonych właśnie przepisów jest to, aby sklepy nie wykorzystywały statusu placówki pocztowej do omijania zakazu handlu w niedziele. Polskie firmy zapłacą więcej za prąd i gaz. O ile? Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził 17 grudnia taryfy na sprzedaż prądu i stawki za prąd wzrosną średnio o 37 proc. Tego samego dnia prezes URE zatwierdził też nowe taryfy na sprzedaż gazu dla PGNiG Obrót Detaliczny. Stawka taryfy za paliwo gazowe rośnie o około 83 procent. Ale wzrost rachunków będzie rozłożony jednak na raty. Wpływ na to będzie miała tak zwana tarcza antyinflacyjna, w ramach której rząd obniżył VAT na prąd i gaz (na okres od 1 stycznia do 31 marca 2022) oraz akcyzę na prąd (od 1 stycznia do 31 maja 2022). Ceny dla firm i samorządów mają charakter rynkowy, a tu koszty dramatycznie rosną.
Podnieść ceny czy zamknąć?
Właściciele małych firm próbują się więc ratować. Jak? Na przykład pani Kinga z Koszalina, która prowadzi salon kosmetyczny, napisała na jednym z portali społecznościowych: „Wychodzę z propozycją do kosmetyczek i stylistek paznokci z Koszalina. W związku z Nowym Ładem i tym, co zafundował nam, przedsiębiorcom, nasz cudowny rząd (podwyżki cen prądu, ZUS-u itd.) podnajmę część lokalu innej osobie prowadzącej daną działalność”. Jeden z zakładów szewskich dostał rachunek za prąd wynoszący blisko 1300 zł, a niejeden zakład fryzjerski w Koszalinie musi zapłacić podobną kwotę. – Na razie nie planuję podwyżek cen usług, ale przy takich kosztach to pewnie kwestia czasu – wyjaśnia właścicielka, pani Dorota. „Wszystko idzie w górę, więc to logiczne, że nas też czekają podwyżki cen” – można usłyszeć w jednej z koszalińskich kawiarni.
Lokale gastronomiczne, salony kosmetyczne, punkty usługowe, sanatoria dostają rachunki za gaz sięgające 300%, 400% podwyżek. To kwoty idące w tysiące. Dla małych jednoosobowych firm, nie do uregulowania. Ale próbują jakoś przetrwać, choćby podwyżkami cen. Więc zapłacą za to ostatecznie klienci korzystający z usług fachowców.
Ceny za wykonywane usługi podnoszą salony tatuażu. To konsekwencja wzrostu ceny komponentów do tatuażu – wynoszący nawet 100%, kosztów ceny rękawiczek nitrylowych, dezynfekcji. – Stoimy przed wyborem: zamknąć salon albo podnieść ceny – można usłyszeć. Czy podwyżki cen, by wyjść na swoje, to dobre rozwiązanie? I czy to wystarczy, by rozwiązać problem drożyzny? W skali ogólnopolskiej ceny o 9% podniosła już IKEA. „Mocno rosnąć będą ceny usług hotelowych czy gastronomicznych, podwyżki cen mają zrekompensować straty związane z pandemią” – takie prognozy snują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Czeka nas też wzrost kosztów usług lekarskich i opieki społecznej, bo „to konsekwencja niedoboru lekarzy i opiekunów”. Według analityków podniosą się też ceny usług rekreacyjnych, fryzjerskich czy tych oferowanych przez salony piękności.
Istotnie, firmy z branży usługowej: salony kosmetyczne, fryzjerskie, warsztaty samochodowe, gabinety stomatologiczne, lekarskie, agencje reklamowe, lokale gastronomiczne oraz firmy remontowo-budowlane działające w Polsce zapowiadają podwyżki wynoszące od 10 do 20%. Mało tego, część z nich otwarcie mówi, że będzie oferować stałym klientom, w celu obniżenia cen, usługi bez rachunku, na czarno, część, że rozważa całkowite przejście do szarej strefy i świadczenie usług w domach klientów. Co dokucza właścicielom tych firm? Wzrost cen energii, prądu i gazu, rosnące obciążenia podatkowe związane z Polskim Ładem, wzrost pensji minimalnych, który spowoduje także podwyżki dla więcej zarabiających pracowników. Dla małych firm kilkaset złotych podwyżki dla pracownika to istotna część miesięcznych zysków. Do tego dochodzą rosnące ceny materiałów i produktów. Jeden z koszalińskich przedsiębiorców z branży budowlanej przyznał wprost, że ceny potrafią podskoczyć z dnia na dzień, w tym samym markecie czy hurtowni wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent. Koszty robocizny i materiałów są ogromne. A mimo to osoby fizyczne i deweloperzy nadal budują.
Problemem dla działalności gospodarczych jest rosnąca inflacja, wśród największych problemów przedsiębiorcy wskazują też brak rąk do pracy. Sięgają więc po pracowników starszych, którzy już powinni być na emeryturze (tu paradoksalnie pomagają podwyżki, bo część emerytów bez dorabiania nie byłaby w stanie opłacić rachunków) oraz pracowników zagranicznych, szczególnie z Ukrainy.
Na wzrost cen usług trzeba spojrzeć również w skali mikro. Dla mieszkańca małego miasta wzrost ceny u fryzjera, szewca, ślusarza o 5, 10 zł to już całkiem spory pieniądz. Tym bardziej że ceny artykułów spożywczych w sklepach też uległy zmianie. Jest po prostu drożej i klienci zaczynają się dwa razy zastanawiać nad tym, co kupić. Podobnie będzie z jedzeniem w lokalach.
A jak się to ma do statystyk? W 2021 r. roku 44 proc. firm podniosło ceny, a 42,5 proc. przedsiębiorstw podwyższyło również marże. W roku obecnym mogą one jeszcze wzrosnąć. Według prognoz Polskiego Instytutu Ekonomicznego w 2022 r. średnioroczna inflacja wyniesie 7,3 proc. Będzie to miało wpływ na działania i plany przedsiębiorstw. W 2021 r. ponad 30% firm utrzymało stawki, a zaledwie co ósma obniżyła ceny produktów i usług. Z podnoszeniem cen najczęściej mieliśmy do czynienia w przemyśle i budownictwie, gdzie ponad połowa przedsiębiorstw podniosła ceny, zaś najrzadziej w usługach. Wśród firm, które oceniały swoją sytuację finansową jako dobrą, niemal połowa podniosła ceny swoich produktów i usług. W wielu przypadkach na podwyżki złożył się rosnący koszt pracy i inflacja, pożerająca zyski.
Co dalej?
Dobre pytanie. Rzecznik rządu Piotr Müller twierdzi, że gabinet Mateusza Morawieckiego przygotowuje „warianty dodatkowych rozwiązań, które mogłyby zrekompensować albo zmniejszyć obciążenia związane z podwyżkami cen energii i gazu”. Liczą na to przedsiębiorcy, bo spirala podwyżek będzie się nakręcać wzrostem cen usług, towarów, nośników energii, inflacją. Czas nagli.
A pieniądze tracą wartość, wydajemy ich coraz więcej, by jakoś żyć. Zamiast grzać się w cieple kaloryferów i piecyków, obyśmy nie mieli powtórki scenariusza z okresu międzywojennego, gdzie ludzie palili w piecach nic nie wartymi pieniędzmi.
Tomasz Wojciechowski
Fot. Magda Pater