- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2940
Hippisi, wikingowie i Szkoci na mieleńskiej plaży
– Nikt już nie powie, że Mielno nie jest polską stolicą morsów – cieszą się organizatorzy międzynarodowego zlotu miłośników zimnych kąpieli w tym podkoszalińskim miasteczku. Po rocznej przerwie spowodowanej pandemią nad Bałtykiem pojawiło się ich ponad 8,5 tysiąca. – Widać, że ludzie potrzebują takich wydarzeń, że chcą być razem, bawić się. Dwa lata temu mieliśmy 6 tysięcy uczestników.
Władze gminy Mielno postanowiły morsom zrekompensować ubiegłoroczny brak zlotu, dlatego tegoroczna edycja była podwójna. Podwójna była kąpiel w Bałtyku: w sobotę i w niedzielę, ale i innych atrakcji organizatorzy przygotowali więcej niż zwykle.
– Przygotowanie zlotu trwa wiele miesięcy – podkreśla Anna Ledochowicz, dyrektor Centrum Kultury w Mielnie. – To duże, logistyczne przedsięwzięcie. Chodzi nie tylko o dobrą zabawę, ale i o zapewnienie bezpieczeństwa jego uczestnikom. Nasza gmina liczy 5 tysięcy osób, a w tym roku, na podwójny zlot, przyjechało więcej niż drugie tyle.
W tym roku do Mielna zawitało 250 klubów morsów z całej Polski, m.in. z Krakowa, z Opola, z Wrocławia, z Sejn, z Suwałk, z Wasilkowa, z Kędzierzyna-Koźla, ze Żnina i z Pszczyny. Nie zabrakło klubów z naszego regionu: ze Szczecina i ze Szczecinka, z Polic, czy z Wałcza. Widoczny był również koszaliński klub Posejdon, świętujący w tym roku 20-lecie istnienia. Poza morsami z Polski do Bałtyku weszli Niemcy, Węgrzy, Słowacy i Czesi.
Nagrodę za najlepsze przebranie otrzymał klub morsów z Tomaszowa Mazowieckiego (na zdjęciu). Najstarszą panią spośród 8576 uczestników zlotu okazała się 95-letnia Krystyna z Kędzierzyna-Koźla, a najstarszym panem – 80-letni Zygmunt z Szubina.
Każdy zlot ma swoje hasło przewodnie. W tym roku brzmiało ono „Hippisi w Bałtyku” i zgodnie z nim nad morzem pojawiły się dzieci kwiaty w każdym wieku. Niektórzy nieśli pacyfistyczne hasła: „Make love, not war” lub zachęcali do morsowania „Niech zawsze będzie zimno”. Jak zawsze było kolorowo, głośno i wesoło. Poza hippisami, rozpoznawalnymi po długich włosach, okularach typu lennonki, i w spodniach typu dzwony, na zlocie pojawili się Szkoci, wikingowie, żołnierz z czasów Imperium Rzymskiego, kosmici, kwiaty, smoki i inne bajkowe postaci. Nie zabrakło samego Elvisa Presleya, króla rock'n'rolla i Neptuna, króla mórz.
Regeneracja ciała i ducha
Jak zwykle główną i najważniejszą atrakcją kilkudniowego przedsięwzięcia było masowe wejście morsów do Bałtyku. Po rozgrzewce, odegraniu hymnu uczestników zlotu i pod czujnym okiem ratowników, lekarzy i płetwonurków ponad 8 tysięcy raźnym krokiem weszło do morza. Niektórzy wytrzymali w niskiej temperaturze krótką chwilę, inni kilka minut, ale wiele osób zostało w morskiej wodzie znacznie dłużej. Są tacy, którzy wracali do Bałtyku, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia lub po prostu się wykąpać.
– Morsowało się bardzo dobrze, bo woda jest cudowna – przyznaje Anna Piechowska z Kalisza. - Ja już morsowałam wcześniej, ale w tym roku namówiłam męża i razem weszliśmy do wody. Na zlocie oficjalnym jesteśmy pierwszy raz, bo rok temu przyjechaliśmy prywatnie. To jest niesamowita impreza.
– Jest super – zapewniał Artur Piechowski, mąż pani Anny. – Po kilku minutach od wyjścia na plażę wraca czucie w różnych częściach ciała (śmiech). Nie bałem się wejść do zimnej wody, polecam te kąpiele wszystkim. Na pewno przyjedziemy do Mielna za rok.
– Pływam w zimnej wodzie, nawet występuję w zawodach pływackich – przyznaje Marta Roter z Wrocławia. – Tydzień przed zlotem pojechałam z mężem do Głogowa na mistrzostwa świata w pływaniu w zimnej wodzie. Przyjechaliśmy do Mielna, żeby się zrelaksować, ale doznaliśmy bardzo pozytywnego szoku odnośnie atmosfery, jaka tu panuje, więc razem z mężem weszliśmy do Bałtyku.
– To niesamowite uczucie, powoduje duży wyrzut endorfin – wylicza zalety morsowania pan Paweł z Konina. – Szykowałem się do kąpieli w zimnym Bałtyku pięć lat i teraz żałuję, że tak późno to zrobiłem.
– Ja morsuję od dziewięciu lat i namawiam wszystkich do tego, bo morsowanie regeneruje ciało i ducha – dodaje pan Bogdan z Kalisza.
Nie bać się wyziębienia
Jednym z gości 18.i 19. Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie był Valerjan Romanovski, wielokrotny rekordzista Guinnessa i autor książki „Morsowanie. Jak świadomie obcować z zimnem”. Pobił rekord przebywania w zimnej wodzie, przebywając w balii z lodem ponad trzy godziny. Pod jego okiem chętni weszli do balii z zimną wodą, zanurzając się do poziomu szyi.
– Coraz więcej osób w Polsce morsuje i wielu z nich zwraca się do nas, jak to robić bezpiecznie, jak często można wchodzić do zimnej wody, dlatego uczymy tych zasad – wyjaśnia. – Człowiek jest istotą ciekawą i wolną, chce wiedzieć, jakie są granice jego organizmu. Dotyczy to także obcowania z zimnem. My uczymy, jak bezpiecznie wytrzymać w zimnej wodzie, a także wyjść ze stanu hipotermii, czyli wyziębienia bez uszczerbku na zdrowiu. Ten stan może wystąpić o każdej porze roku, w ciągu kilku minut, dlatego dobrze mieć wiedzę, jak pomóc sobie czy innej osobie. Nie straszymy, nie odradzamy wchodzenia do zimnej wody, ale uczymy, jak w niej przebywać, aby sobie nie zaszkodzić i jak się bezpiecznie ogrzać.
Tego rekordu nikt nie odbierze
Olga Roszak-Pezała, burmistrz Mielna, nie kryje radości z tak dużej liczby uczestników podwójnego zlotu”. – Widać, że ludziom bardzo brakowało tego wydarzenia – uważa. – Rok temu indywidualnie przyjechało 3 tysiące osób. A tegoroczna liczba przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Pobiliśmy kolejny rekord pod względem liczby osób, które jednocześnie weszły do zimnego Bałtyku. Nikt nie może powiedzieć, że Mielno nie jest światową stolicą morsów. Bardzo dziękujemy wszystkim uczestnikom zlotu. Wszystko, co robimy w ramach zlotu, robimy dla państwa, ale oczywiście także dla nas, dla mieszkańców naszej gminy. Zloty morsów rozsławiają Mielno na cały kraj, a nawet na cały świat.
Władze gminy już zaczęły przygotowania do przyszłorocznego, jubileuszowego zlotu. Nie zdradzają jeszcze jego tematu przewodniego, ale wiadomo, że morsy pojawią się w Mielnie w dniach 9-12 lutego 2023 r.
Fot. Magda Pater
Ewa Marczak