• Kategoria: News
  • Odsłony: 4234

Modny piesek w worku

Trendy mają wpływ nie tylko na zawartość naszych szaf, wybieraną fryzurę czy zakup elektronicznych gadżetów. Okazuje się, że mogą dotyczyć także... naszych milusińskich. A ostatnio prym wiodą tu m.in. cavapoo, cockapoo czy labradoodle. Dlaczego nie warto podążać za trendami promowanymi m.in. przez rodzimych celebrytów, nawet jeśli mamy dobre chęci?

Popularne obecnie nowe odmiany psiaków, jak m.in. cockapoo (połączenie cocker spaniela z pudlem) i labradoodle (połączenie labradora retrievera z pudlem), stanowią trudny temat dla środowiska kynologicznego. Nie są to bowiem czyste rasy, a jedynie krzyżówki, nawet jeśli rodzice miotu prezentują wspaniały rodowód. Nie zmienia tego faktu też już powszechnie używana nazwa dla danej krzyżówki. Dlaczego związek kynologiczny nie popiera pożądanych przez społeczeństwo odmian? Co sprawia, że spór ten nie może zostać rozstrzygnięty na korzyść takich mieszanek? – Rasa powstaje przez wiele pokoleń. Tworzy się ją, żeby uzyskać jakiś bardzo zbliżony wygląd, charakter, predyspozycje behawioralne – tłumaczy Teresa Deik, wiceprzewodnicząca ds. hodowlanych słupskiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce i hodowca z 30-letnim stażem. – Rasę, która dopiero powstaje, związek kynologiczny analizuje i ewentualnie wpisuje w księgę wstępną, co znaczy, że jest już uznana za rasę. Dopiero z czasem powstanie rodowód dla psa.

Rola odpowiedzialnego hodowcy
Ekspertka zaznacza, że charakterystyczną cechą danej rasy jest to, że po połączeniu jej dwóch przedstawicieli uzyskamy psa o konkretnych cechach jej przypisanych, a dzięki ciężkiej pracy świadomego hodowcy będzie on jak najbardziej do tego wzorca zbliżony. Należy jednak podkreślić, że nie ma tu ideałów. – Są prawie ideały – dodaje.
Należy zwrócić uwagę, że o tym, że pies może uchodzić za rasowego świadczy jego rodowód, który wypracowywany jest przez wiele psich pokoleń. I tu widoczne jest, jak duża odpowiedzialność ciąży na hodowcy. – Nie wszystkie osobniki mogą być użyte do hodowli. Dlatego wielką rolę spełnia tu rzetelność, przykładanie się do hodowli, a nie do rozmnażania. Świadomy hodowca łączy tylko egzemplarze, z których spodziewa się uzyskać zbliżonego do ideału psa i będzie dążył do tego, żeby eliminować problemy, niepożądane cechy, które w rasie się pojawiają, a utrwalać pożądane. Nie każdy jest od razu znawcą, żeby widzieć te wady, ale po to są wystawy, sędzia – wyjaśnia Teresa Deik i nawiązuje przy tym do problemu mieszania ras. – Dla mnie jest to nie do przyjęcia, żeby zmarnować ciężką pracę hodowcy, który włożył dużo czasu, pieniędzy, wiedzy w to, żeby stworzyć przepięknego psa i ktoś tego przepięknego psa użyje z drugim przepięknym psem, którego inny hodowca stworzył. To jest zmarnowanie całej hodowlanej pracy wielu ludzi, czasami wielu pokoleń, bo miłość do hodowli przechodzi z pokolenia na pokolenie.
Ekspertka przestrzega przed różnymi podmiotami, które sprzedają zwierzęta z fałszywymi rodowodami czy... tworzą fikcyjne rasy. – Spotkałam się z „rasą” brytan polski – nie wiem, co to jest. Ktoś sobie stworzył kundla i sprzedawał jako brytana polskiego. Pies rasowy to jest tylko ten, który posiada rodowód – mówi pani Teresa i podkreśla, że w rodowodzie wpisanych jest kilka pokoleń psa – jego dziadkowie, pradziadkowie. Co więcej, okazuje się, że w naszym kraju nie wolno sprzedawać psów bez rodowodu, a ten wystawia tylko Związek Kynologiczny w Polsce. I nie jest to zwykły wydruk komputerowy, jak pseudohodowcy wmawiają klientom.

Ryzyko krzyżowania ras
Każda rasa miała przecież swoje początki. Możliwe, że właśnie obserwujemy, jak powstają kolejne. Czy związki kynologiczne nie traktują więc zbyt surowo nowych krzyżówek? – Te nasze psy też powstały z jakichś mieszanek. Jeżeli ktoś ma jakieś założenie, że chciałby stworzyć coś konkretnego i zacznie to robić, to będą to pokolenia. I musi uzyskać egzemplarz, z którego będą się rodziły takie same dzieci. To bardzo długi proces. Mieszając dwie rasy będziemy mieli różnorodność – wyjaśnia Teresa Deik i zwraca uwagę, że za każdym razem, gdy połączymy psy dwóch konkretnych ras (właśnie jak w przypadku cockapoo, czyli cocker spaniel z pudlem), wynik będzie inny. Trudno tu określić, jakie cechy i w jakim stopniu pies odziedziczy po swoich rodzicach.
Przykładowo, co możemy uzyskać z połączenia dwóch przeciwstawnych ras jak łagodny, pełen miłości berneńczyk, który nie potrzebuje zbyt wiele ruchu, i złośliwy terier o skłonnościach myśliwskich? – Gdy połączymy takiego berneńczyka z terierem, to ktoś może pomyśleć, że jak pies będzie podobny do teriera, to będzie miał jego charakter, a on może mieć charakter berneńczyka. W lesie berneńczyk się położy i poczeka. Albo też pies będzie wyglądał jak wielki misio, a będzie wszystkich atakował – zwierzęta, sąsiadów. Dlatego tak bardzo ważny jest szczegółowy wzorzec opisujący psa od nosa po czubek ogona, łącznie z psychiką i z zachowaniem – wyjaśnia ekspertka.
Poza zróżnicowanym charakterem warto również zwrócić uwagę na problem występowania chorób genetycznych, co w oficjalnych hodowlach konkretnych ras może być ściśle kontrolowane. Ryzyko bywa wtedy ograniczane do możliwego minimum. – Hodowca, który widzi jakiś problem, a on nie został jeszcze uznany przez komisje hodowlane jako obowiązkowe dla rasy, będzie robił badania i dążył do tego, aby psy były piękne i zdrowe. Jeżeli natomiast użyjemy dwóch różnych ras – nawet wyjątkowo pięknych egzemplarzy obu ras i wyjątkowo zdrowych, nigdy nie wiemy, co uzyskamy. Te psy będą różne. Nie mamy pewności, co z takiego połączenia wyjdzie ani zdrowotnie, ani eksteriorowo (dot. budowy zewnętrznej). To są takie niespodzianki – opowiada pani Teresa.
Ekspertka za przykład takiej choroby dziedzicznej typowej podaje mielopatię degenracyjną, występującą m.in. u berneńczyków. U wielu zagrożonych przedstawicieli tej rasy nie zdąży się ona jednak objawić ze względu na to, że żyją one zaledwie 9-10 lat. Na szczęście, to, czy dany pies zachoruje, można w dużym stopniu przewidzieć. – Tu jest bardzo proste dziedziczenie. Kiedy zbadamy rodziców i jedno, i drugie jest wolne, to mamy pewność, że dzieci są wolne – wyjaśnia. Inaczej jest natomiast w przypadku dysplazji. Może zostać wykryta dopiero u dorosłego osobnika. Nie sprawdzi się tu badanie genetyczne, a rentgenowskie. – Tutaj nie możemy dać gwarancji, że gdy pokrywamy sukę wolną psem wolnym, po przodkach wolnych, to dzieci będą wolne. To jest akurat sprawa złożona – dodaje pani Teresa. – Nie tylko genetyka, ale również predyspozycje środowiskowe wchodzą w grę. Jeżeli kupujemy psa u dobrego hodowcy, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo zdrowych psów. Kupując od osób, które zajęły się tzw. hodowlą, a właściwie bardziej produkcją – nie mamy pewności.
Skoro krzyżowanie ras może wiązać się z tak dużym ryzykiem, to dlaczego ludzie to robią? – Czasami to jest po prostu fajny, ciekawy piesek, bo inny, i to się będzie ludziom podobało, ale nie ma innego dla mnie wytłumaczenia do łączenia tych ras – mówi Teresa Deik i podkreśla, że w przypadku prowadzonej przez nią hodowli w umowach ma warunek, który dotyczy zakazu łączenia jej psów z innymi rasami. – Mam dużo obostrzeń i kar finansowych związanych z takim działaniem. I nie widzę żadnego wytłumaczenia, pozytywów dla mieszania ras – tylko finansowy. A prawdziwy hodowca na to nie patrzy – dodaje.

Świadomy właściciel
O ile zdecydowanie się na psa o niepewnym, nieutrwalonym wzorcu bywa bardzo ryzykowne, bo nie wiemy, za co płacimy i czego możemy się spodziewać poza wyglądem, to warto wspomnieć tu także o innej kwestii. Teresa Deik, która od ponad 25 lat działa w słupskim oddziale Związku Kynologicznego w Polsce, zwraca uwagę na brak świadomości przyszłych opiekunów co do wybierania pupila. Zwykle kierują się oni nie cechami osobowości, potrzebami psa, a... jego wyglądem, co nierzadko prowadzi do późniejszego rozczarowania. Ekspertka przestrzega także przed podążaniem za trendami wyznaczanymi m.in. przez... filmy. Wystarczy choćby wspomnieć o Beethovenie czy Lassie. – Ludzie kupują tę rasę, ale nie wiedzą, jaki ta rasa ma charakter. Niejednokrotnie się z tym spotykałam, że po jakimś czasie ludzie przychodzili i pytali, co mają teraz z tym psem zrobić, bo jest „głupi”. On nie jest „głupi”, tylko właściciel nie dowiedział się, jaki ten pies ma charakter.
Gdzie więc szukać rzetelnych informacji i stać się świadomym właścicielem? – Jeżeli ktoś chce kupić psa, to najpierw niech się uda do związku kynologicznego, tam uzyska mnóstwo informacji i na pewno uzyska informacje na temat rasy oraz gdzie są hodowle. Taki kierownik sekcji natomiast opowie o rasie, jaka ona naprawdę jest i ten człowiek będzie mógł zdecydować, czy on może się takim psem zająć, czy ma na niego warunki, czas – radzi Teresa Deik.

Alicja Tułnowska

Fot. pixabay

ZWIĄZEK KYNOLOGICZNY W POLSCE
Strona główna związku
Oddział koszaliński
Oddział słupski
Oddział szczeciński
Lista pozostałych oddziałów

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.