- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2436
Para buch, koła w ruch
Prawdziwy, zabytkowy parowóz już wkrótce wyjedzie na tory Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej. Remont się przedłużał, ale maszyna jest już w pełni odrestaurowana. Trwają ostatnie szlify. Pierwszy kurs do Rosnowa zaplanowany jest na początek czerwca.
To było marzenie wszystkich zaangażowanych członków Towarzystwa Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej. W końcu parowozy to pojazdy w zasadzie nieistniejące już jako czynne maszyny. W większości stoją gdzieś w muzeach lub jako pomniki i niszczeją. Jeżdżących parowozów w Polsce jest kilka. Niebawem swój będzie miał Koszalin. Droga do realizacji tego marzenia była długa. Najpierw trzeba było znaleźć i posiąść maszynę. Udało się to dzięki Muzeum Narodowemu w Szczecinie. Px48 stał i niszczał. Wiadomym było, że w Koszalinie czeka go tylko lepsza przyszłość. Udało się go pozyskać, ale jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Rdza, korozja, ząb czasu – trzeba było działać.
Remont to jednak ogromne koszty, którym nie mogli sprostać społecznicy i miłośnicy działający w towarzystwie. Tu z odsieczą przyszedł Koszaliński Budżet Obywatelski. Z pomocą mieszkańców, którzy projekt wybrali, można było zlecić remont. Zadowolenia nie kryją władze stowarzyszenia. – To jest dla nas bardzo duży krok – mówi Paweł Gajdzica, prezes Towarzystwa Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej. – Przed nami już detale takie jak testy, stosowne odbiory i… będzie można jechać – dodaje.
Długi remont
Dzięki pieniądzom z budżetu obywatelskiego można było wyremontować parowóz. Wybrano firmę i dano termin realizacji do końca czerwca 2020 roku. Z powodu pandemii i problemów z dostępnością części termin ten przedłużono o rok. Podwozie i tender (wagon znajdujący się bezpośrednio za parowozem, który przewozi węgiel i wodę) restaurowano na miejscu, czyli w lokomotywowni przy ulicy Lechickiej. Kocioł, czyli serce parowozu, był remontowany daleko poza miastem. Na początku tygodnia przywieziono go na ciężarówce, a dźwig przeniósł go na specjalną platformę. Teraz wszystkie części trzeba będzie połączyć. Kocioł położyć na podwozie, a z tyłu podpiąć tender. Do tego kocioł trzeba będzie zalakierować. Emocji nie brakowało także nieco wcześniej. – 29 kwietnia odbyła się próba wodna kotła i wtedy po raz pierwszy od 25 lat manometr pokazał ciśnienie w maszynie – mówi Paweł Ruksza z firmy, która zajęła się remontem parowozu. – Przed nami próba parowa. Za jakieś trzy tygodnie nad Koszalinem będzie można usłyszeć pierwszy gwizd parowozu – dodaje.
Atrakcja turystyczna
Koszalińska Kolej Wąskotorowa już jest atrakcją turystyczną. Wozi podróżnych do Rosnowa i z powrotem. To samo w sobie jest wielką przygodą, mimo że skład ciągnie jednostka spalinowa. Kiedy będzie to maszyna parowa, wartość turystyczna całości wzrośnie jeszcze bardziej. W Polsce to rzecz niemal niespotykana. Będziemy w bardzo wąskim gronie kolei wąskotorowych posiadających sprawny parowóz. Nadziei na ruch turystyczny nie kryje prezydent Koszalina Piotr Jedliński: – To otwiera możliwości zwiedzania południowych terenów od Koszalina, a nie samego pasa nadmorskiego – komentuje. – To duże ułatwienie dla turystów i wielka atrakcja w postaci żywego pomnika techniki – dodaje. Należy w tym miejscu dodać, że od tego roku Koszalińska Kolej Wąskotorowa honoruje wszystkie ulgi ustawowe, co daje oszczędności m.in. rodzinom z dziećmi.
Plany
Sezon wakacyjny za pasem i wszystko wskazuje na to, że kursy będą realizowane tak jak założono. W pandemicznym roku 2020 nie zawsze było to możliwe. Już w sobotę, 15 maja, z okazji Nocy Muzeów starują specjalne składy, w tym jeden nocny. Będą to kursy realizowane jeszcze przez lokomotywę spalinową. Wkrótce jednak się to zmieni. Planowo z początkiem czerwca. Pewnie nie wszystkie kursy będzie obsługiwał parowóz, ale sam fakt, że jest on stanie i chodzie, może być dumą nie tylko dla miłośników kolei wąskotorowej ale i koszalinian ogólnie. To między innymi dzięki ich głosom mogło dojść do remontu zabytkowej i zniszczonej przez korozję maszyny. To mieszkańcy wybrali ten pomysł w głosowaniu. Teraz wystarczy wybrać dzień, kupić bilet i udać się w wielką przygodę.
Mateusz Prus
Fot. Marcin Torbiński