- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 1892
Co dekadę znika miasto
Na świecie co trzy sekundy podejmowana jest próba samobójcza. Co 40 sekund ktoś skutecznie odbiera sobie życie. Samobójstwo, choć często kojarzone jest z chorobami psychicznymi, może dotknąć każdego, kto np. znalazł się w trudnej sytuacji. Niestety, z roku na rok w Polsce coraz więcej osób postanawia odebrać sobie życie. O szerzącym się problemie opowie Wojciech Gliński, psycholog, który na co dzień pracuje w Centrum Zdrowia Psychicznego MEDiSON.
W kwestii samobójstw statystyki są przerażające, pokazują, że z roku na rok coraz więcej ludzi postanawia odebrać sobie życie.
– Niestety, liczba samobójstw rokrocznie zwiększa się o 5%. Jeśli spojrzymy na to w skali lat, to naprawdę jest to bardzo poważny problem. Przez samobójstwa ginie więcej osób niż w wypadkach samochodowych (przyp. red. w Polsce ponad dwa razy więcej osób popełniło samobójstwo, niż zginęło w wypadkach drogowych w 2021 r. W wypadkach drogowych śmierć poniosło 2.245 osób, natomiast aż 5.201 osób popełniło samobójstwo w 2021 r.). Problem może być większy, ponieważ nie wszystkie samobójstwa są identyfikowane. Policjanci zwracają uwagę na to, że niektóre wypadki samochodowe mogą być również samobójstwami. Jeśli spojrzymy na to w szerszej perspektywie, to tak, jakby raz na dekadę zniknęło miasto w Polsce. Dlatego też samobójstwa są ogromnym problemem społecznym, któremu trzeba przeciwdziałać.
Mam poczucie, że my jako społeczeństwo nadal trochę wstydzimy się rozmawiać na tematy zaburzeń psychicznych, które mogą prowadzić do samobójstwa.
– Trochę tak, ale na pewno jest lepiej niż kilka lat temu. Na przykładzie Centrum Zdrowia Psychicznego w Koszalinie, w którym na co dzień pracuję, zauważam, że zgłasza się do nas coraz więcej ludzi w kryzysie życiowym, np. po starcie bliskiej osoby, z powodu rozstania, rozwodu, długów, mobbingu w pracy itp. Przychodzą do nas osoby, które nie wymagają leczenia, które po prostu potrzebują rozmowy ze specjalistą, czy to z psychologiem, czy z psychiatrą, czy z psychoterapeutą. Ten rok jest rekordowy, jeśli chodzi o liczbę zgłoszeń – i bardzo dobrze. Cieszy nas to, że przychodzą do nas osoby, które po prostu nie radzą sobie z emocjami, nie wiedzą, jak postąpić w danej sytuacji. To pokazuje, że coraz więcej ludzi otwiera się na temat problemu psychicznego i na nas, specjalistów. A to wróży dobrze w przyszłości, bo jeśli ludzie przychodzą w kryzysie życiowym, to z dużą pewnością przyjdą również w kryzysie psychicznym.
Często słyszy się głosy, szczególnie od ludzi starszej daty, że kiedyś ludzie nie chorowali na depresję, nie mieli tylu problemów psychicznych, czy to prawda? Czy depresja jest chorobą naszych, współczesnych czasów?
– Odpowiedź nie jest taka jednoznaczna, ale od początku. Rzeczywiście w czasach naszych dziadków, czyli kilkadziesiąt lat temu, nie mówiło się tak otwarcie o chorobach psychicznych, co nie oznacza, że ich w ogóle nie było. Będąc jeszcze na studiach, w podręczniku przeczytałem badanie, z którego wynikało, że od lat 70. zauważa się gwałtowny skok zachorowalności na depresję. Z tego badania wynika jasno, że depresja już kilkadziesiąt lat temu istniała, nie była aż tak widoczna lecz i dostęp do specjalistów, którzy mogli zbadać/ocenić stan pacjenta był bardzo ograniczony. Jednak wracając do współczesności i do dużej liczby zachorowalności na depresję, to nie da się ukryć, że obecnie obserwujemy bardzo duży wzrost ludzi chorych psychicznie. Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć jednoznacznie, dlaczego tak dużo ludzi choruje na depresję, jednak myślę, że można wymienić kilka takich czynników. Przede wszystkim w dzisiejszych czasach żyjemy szybciej niż kilkadziesiąt lat temu, dużo pracujemy, a w dodatku, w pewnym sensie, żyjemy w izolacji, bo pozornie żyjemy wśród tysiąca ludzi na platformach społecznościowych, a tak naprawdę z tymi ludźmi w ogóle się nie widzimy. W dodatku bardzo porównujemy się w mediach społecznościowych, zazdrościmy innym, no właśnie czego? Tego, co na zdjęciach, ale zdjęcia nierzadko przedstawiają tylko ułamek czyjegoś życia. Nie da się ukryć, że żyjemy w trochę skomplikowanym świecie, który na dodatek cały czas negatywnie zaskakuje: wojna, inflacja, kryzys ekonomiczny. Na co dzień dostajemy mnóstwo bodźców negatywnych, które nie pozostają obojętne dla naszej psychiki.
Niestety, coraz częściej młodzież decyduje się na próby samobójcze.
– Rzeczywiście, próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży rosną. Problem polega na tym, że mamy za mało placówek, do których można by wysyłać chorych np. na depresję niepełnoletnich, a jeśli już są, to są przepełnione. Nie da się ukryć, że brakuje psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów, którzy pracowaliby na kontrakty z NFZ dla dzieci. Poza tym jest za mała wiedza wśród rodziców na temat tego, jak diagnozować symptomy. Według mnie współcześnie rodziny za mało ze sobą rozmawiają. Zbyt dużo czasu poświęcamy na swoje sprawy, a za mało na nasze dzieci, które często zmagają się z poważnymi problemami bez naszej wiedzy.
Na jakie sygnały powinniśmy zwrócić uwagę?
– Sygnały, jakich byśmy mogli się spodziewać po kimś, kto ma problem psychiczne, nie odzwierciedlają rzeczywistości. Wydaje nam się, że osoba, która przeżywa kryzys psychiczny, będzie głośno i w spektakularny sposób nam to sygnalizować. Niestety, jest to błędne myślenie. Osoby, które chorują na depresję, niezależnie od wieku, wysyłają masę sygnałów, które sygnalizują, że potrzebują one pomocy. Sztuka polega na tym, żebyśmy je znali i potrafili dobrze zinterpretować. Na pewno takim niemym krzykiem jest nagła zmiana zachowania, np. z osoby towarzyskiej staje się sobą bardzo wycofaną, małomówną. Osoba cierpiąca wycofuje się z życia społecznego, ze swoich pasji. Zamyka się w sobie, w pokoju, w domu, mieszkaniu. Często osoby chore na depresję skarżą się na brak energii, różnego rodzaju bóle somatyczne np. głowy, brzucha. Osoba cierpiąca nie zawsze nam powie, że czuje się źle psychicznie. Dlatego tak ważne jest, żeby nauczyć się rozpoznawać te sygnały i nauczyć się dobrze reagować.
Dobrze reagować, czyli jak?
– Rozmową. Nie bójmy się rozmawiać z osobami w kryzysie psychicznym. Tylko, co warte podkreślenia, rozmawiajmy, ale nie oceniajmy. Kiedy używamy znanych sformułowań typu: ,,co ty możesz mieć za problemy”, ,,inni mają gorzej”, ,,idź, pobiegaj, będzie ci lepiej”, to tylko odsuwamy od siebie osobę chorą. Takimi tekstami dajemy jej do zrozumienia, że nie interesuje nas jej stan. Przez co taka osoba zamknie się jeszcze bardziej w sobie. Nie bójmy się zadawać pytań o stan osoby chorej, o jej samopoczucie, o to, co czuje, jak się czuję. Nie bójmy się zaproponować jej pomocy specjalisty, jeśli widzimy, że osoba jej potrzebuje. Natomiast kiedy widzimy, że osoba chora zagraża swojemu życiu, ale mimo to nie decyduje się pójść po pomoc, nie chce jej, to możemy wezwać karetkę, która weźmie taką osobę do odpowiedniej placówki.
Coraz częściej mówi się o tym, że to mężczyźni znacznie częściej popełniają samobójstwa. Dlaczego?
– Każdego roku w Polsce ponad pięć tysięcy ludzi odbiera sobie życie. Trzykrotnie częściej próby podejmują kobiety, ale ośmiokrotnie więcej zgonów samobójczych jest wśród mężczyzn. W naszym społeczeństwie mężczyzna nie może pozwolić sobie na chwilę słabości, na płacz. Często mężczyźni ukrywają swoje emocje, kryzysy psychiczne. Rzadziej też od kobiet, decydują się na pomoc specjalisty. Co warto zauważyć, to fakt, że mężczyźni w inny sposób odbierają sobie życie. Kobiety bardzo często udaje się uratować po próbach samobójczych, bo ich sposoby są mniej drastyczne. Najczęściej przedawkują leki, potną sobie żyły. Natomiast mężczyźni decydują się na bardziej drastyczne kroki. Bardzo często odbierają sobie życie przez powieszenie, czy zrzucenie się z wieżowca, albo pod pociąg. Mężczyźni bardzo często popełniają samobójstwo pod wpływem alkoholu, który osłabia ich percepcję i sprawia, że hamulce bezpieczeństwa są uśpione.
Zanim dojdzie do samobójstwa, osoba chora często chwilę przed zaczyna porządkować swoje życie, staje się znowu pogodna…
– Tak, ale jest to bardzo mylny obraz. Osoba, która już zdecydowała się na samobójstwo, wybrała datę, bardzo często uporządkowuje swoje życie. Oddaje długi, przeprasza innych, oddaje wszystkie zaległości w pracy. Często też takie osoby stają się pozornie szczęśliwe, co jest bardzo mylące dla bliskich, bo myślą, że już wszystko w porządku u tej osoby.
Gdzie i do kogo w Koszalinie mogą zgłosić się osoby w kryzysie życiowym, psychicznym?
– W Koszalinie od poniedziałku do piątku od godziny 8 do 18 przy ulicy Zwycięstwa 119 i przy ulicy Sarzyńskiej 9 w Centrum Zdrowia Psychicznego dostępni są specjaliści. Każdy dorosły, który potrzebuje przyjść porozmawiać ze specjalistą, może bezpłatnie otrzymać pomoc. Przy ulicy Sarzyńskiej 9 znajduje się również całodobowa izba przyjęć dla ludzi, którzy znaleźli się w trudnym kryzysie psychicznym i potrzebują natychmiastowej pomocy.
Rozmawiała Monika Kwaśniewska
Fot. Joanna Wyrzykowska