- Kategoria: News
- Alicja Tułnowska
- Odsłony: 2137
Gdy nastanie ciemność
W okresie jesienno-zimowym bardziej niż zwykle jesteśmy wyczuleni na ilość światła w ciągu dnia. A jest go coraz mniej. Gdy wstajemy, jest ciemno, niewiele też możemy skorzystać ze słońca w ciągu dnia, więc jeszcze więcej niż zwykle korzystamy z energii elektrycznej, wydaje się nam wręcz niezbędna. A co, gdyby nagle jej zabrakło i to na nieokreślony czas?
Mielibyśmy wtedy do czynienia z tzw. blackoutem, czyli nagłą, rozległą awarią elektroenergetyczną. Jak informuje na Facebooku polskie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, nawet chwilowa przerwa w dostawie prądu może nie tylko całkowicie zdezorganizować warunki życia ludności, ale też mieć wpływ na bezpieczeństwo obywateli i państwa. Co więcej, choć można wyróżnić wiele przyczyn potencjalnego blackoutu, to nie istnieje jeden pewny sposób zabezpieczenia sieci, jednak przestrzeganie standardów technicznych czy praktyk miałoby się przyczynić do zmniejszenia ryzyka jego pojawienia się. Czy to jednak wystarczy?
Oficjalne ostrzeżenia o możliwym blackoucie pojawiły się już m.in. w Austrii, w Niemczech, w Szwajcarii czy w Hiszpanii. Kraje te podjęły już nawet pewne działania prewencyjne. A to budzi niepokój.
Czarna wizja
Co stałoby się w razie kryzysu? Wielu z nas miałoby problem, by coś podgrzać czy ugotować. Przestałyby działać lodówki. Musielibyśmy korzystać ze studenckich, choć nie zawsze sprawdzonych, sposobów. Piwnica, balkon, parapet okienny – tam przechowywalibyśmy żywność, nie mając pewności, czy na pewno nazajutrz będzie dobra. Wzrosłoby też zapewne zużycie gazu, bo z mikrofali już nie skorzystamy, podobnie jak z piekarnika (w zdecydowanej większości przypadków elektrycznego). Wyjątkowego pecha mieliby również ci, którzy korzystają jedynie z kuchenki elektrycznej. Co więcej, pojawiłby się problem z ogrzewaniem, także z centralnym (przestałyby działać m.in. kotły, pompy obiegowe). A to nie koniec dramatu.
Brak elektryczności to też brak internetu, co w wyjątkowy sposób zabolałoby przede wszystkim młodsze pokolenia. Przestałyby działać komputery czy smartfony (po wyczerpaniu baterii). Byłby też problem z płatnościami, ponieważ pandemia przyzwyczaiła większość z nas do płacenia kartą, a bankomaty… na gaz nie są.
Pojawiłby się też problem w transporcie – wystarczy wspomnieć choćby pociągi czy z tramwaje oraz samochody elektryczne. Dodatkowo, stacje benzynowe byłyby nieczynne. Utrudniony byłby również ruch uliczny przez niedziałającą sygnalizację świetlną.
Nie możemy też zapomnieć o zwykłym oświetleniu... To jednak zaledwie zalążek problemów.
Taktyka państw europejskich
Pewne europejskie państwa podjęły już na większą skalę różnego rodzaju akcje, których celem jest zabezpieczenie i przygotowanie się do potencjalnego zagrożenia spowodowanego blackoutem.
To od minister obrony Austrii Klaudii Tanner zaczęła się globalna dyskusja o możliwości długotrwałych przerw w dostawie prądu. Według niej w Europie wielki blackout wystąpi między 2022 a 2025 r. – Kwestią nie jest to, czy dojdzie do wielkiego blackoutu, ale kiedy – stwierdziła. Nie podała jednak konkretnej przyczyny. Czy więc rzeczywiście zagrożenie jest tak duże?
Idąc za ciosem, Austriacy zorganizowali specjalne ćwiczenia pn. „Energie 21” 12 listopada br. Wzięli w nich udział pracownicy administracji oraz dostawcy energii, a ich zadaniem było sprawdzenie sposobów i scenariuszy działania w razie możliwości wystąpienia blackoutu w kraju. Ich celem, według idealnego planu, jest zminimalizowanie zagrożenia odcięcia dostaw prądu do mieszkańców (zostaliby pozbawieni energii elektrycznej jako ostatni i tylko w razie konieczności, bardzo poważnej awarii prowadzącej do całkowitego blackoutu). Ponadto, rząd austriacki zamieścił w sieci krótki film edukacyjny w serwisie YouTube (https://www.youtube.com/watch?v=mHWcOQ_7Y-U).
Na reakcję innych krajów nie trzeba było czekać długo. Podeszły do problemu na poważnie. Przykładowo, Niemcy również postawiły na działania edukacyjne. Zorganizowano w tym celu Dzień Wsparcia w Sytuacjach Kryzysowych pn. „Blackout: co robić, gdy nic nie działa”, podczas którego zalecono mieszkańcom, by przygotowali dla każdego członka rodziny plecak z odzieżą na pięć dni i przydatne produkty pierwszej potrzeby (m.in. żywność z długim terminem, środki pierwszej pomocy oraz artykuły higieniczne). Hiszpanie zaczęli natomiast gromadzić zapasy i szkolić się w sztuce przetrwania. Czy jednak Polacy mają się czego obawiać?
Polska rzeczywistość
Jak podaje serwis money.pl, 2 grudnia br. polskie elektrownie pracowały z najwyższym obciążeniem w historii, które niekiedy przekraczało 27,5 GW, natomiast rezerwy spadły poniżej wymogów. Tego samego dnia RCB opublikowało komunikat, że Polska obecnie nie jest zagrożona blackoutem. Kiedy zatem jesteśmy zagrożeni awariami w naszym kraju? – Najczęściej występują w okresie zimowym i na terenie słabo zurbanizowanym – wyjaśnia w oficjalnym komunikacie RCB.
Warto zwrócić uwagę, że zwiększone zapotrzebowanie na energię elektryczną mogłoby nastąpić w przypadku np. niewystarczających dostaw gazu, co skutkowałoby w wielu przypadkach m.in. z ogrzewaniem elektrycznym domostw.
Co ciekawe, w przeszłości mieliśmy już do czynienia niejednokrotnie z blackoutem, a najpoważniejszy wydarzył się całkiem niedaleko, bo… w Szczecinie i jego okolicach. 8 kwietnia 2008 r. pół miliona mieszkańców zostało pozbawionych energii elektrycznej na ok. 15 godzin. Chodziło o „niewielką” usterkę, która była spowodowana przeciążeniem kabli, przymarzającym, ciężkim śniegiem i silnym wiatrem, które uszkodziły kilka linii wysokiego napięcia.
Największy do tej pory blackout na świecie wydarzył się natomiast Indiach w 2012 r. i pozbawił prądu 650 milionów osób (około 9 procent populacji świata) przez dwa dni. Za jego przyczynę podaje się długotrwałą suszę. Dla porównania – pierwszy blackout miał miejsce w 1965 r. Pozostawił prądu 30 milionów Amerykanów na 12 godzin i był spowodowany przypadkowym przeciążeniem jednej z linii.
Mechanizm dotyczący przeciwdziałania wystąpienia blackoutu w Polsce opisuje Ustawa z 8 grudnia 2017 r. o rynku mocy. Ponadto, Mapę Krajowego Systemu Elektroenergetycznego, prezentującą planowe i chwilowe przepływy mocy, oraz aktualne informacje dotyczące bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej można znaleźć na stronie Polskich Sieci Elektroenergetycznych: www.pse.pl.
Czy tego rodzaju forma kontroli oznacza, że możemy uchronić się przed blackoutem? Okazuje się, że niestety nie. – Nie ma możliwości magazynowania energii elektrycznej, co oznacza, że w każdym momencie ilość energii wytwarzanej w elektrowniach musi być równa energii zużywanej przez odbiorców – informuje RCB. – Obywatel powinien być przygotowany do samodzielnego przetrwania pierwszych 72 godzin od wystąpienia awarii. Z reguły po tym czasie właściwe służby są w stanie zidentyfikować awarię, usunąć jej przyczyny i przywrócić dostawy energii elektrycznej.
Przetrwanie
Zagrożeń wywołanych przez blackout jest bardzo wiele i nie sposób wymienić je wszystkie. Co jednak warto wziąć pod uwagę, chcąc być choć trochę przygotowanym do takiej sytuacji?
Dobrze jest mieć w zanadrzu żywność długoterminową, która nie wymaga przechowywania w lodówce i którą będziemy w stanie przygotować bez udziału energii elektrycznej. Przydadzą się też latarki (z zapasem baterii), a w zanadrzu na wszelki wypadek świece i zapalniczka lub zapałki. Warto mieć także regularnie ładowanego powerbanka. Nie powinniśmy również zapominać o apteczce i rozsądnym zapasie leków. Warto zadbać też o łatwy dla nas dostęp do najważniejszych dokumentów. Ponadto, aby móc śledzić sytuację i różne komunikaty, warto mieć radio tranzystorowe czy nawet takie małe na baterie.
Oczywiście, różne instytucje mają dodatkowe zabezpieczenia, zasilanie awaryjne (generatory), które wspomaga pracę zespołu przy chwilowych kryzysach. A propos dodatkowego źródła energii – tu, w miarę możliwości, dobrze jest zaopatrzyć się w agregat prądotwórczy.
Przy problemach z ogrzewaniem choć w tym minimalnym zakresie wesprą ciepłe koce, choć w uprzywilejowanej pozycji będą tu z pewnością posiadacze kominków czy pieców kaflowych. Gotowanie okaże się łatwiejsze dla osób, które mogą korzystać z kuchenek na butle gazowe, w przeciwnym wypadku dobrym rozwiązaniem może się okazać posiadanie w zanadrzu kuchenki turystycznej. W celu zebrania wody przydadzą się wiadra, aby móc napełnić je wodą z kranu (póki jeszcze będzie dostępna) czy z innego źródła (np. w razie większego kryzysu także deszczówką).
Dobrze jest mieć również przygotowany zapas gotówki, właściwie nie tylko w razie blackoutu. Ile to razy nie mogliśmy zrobić zakupów, bo trafiliśmy na awarię terminali płatniczych? Tutaj nie będzie to chwilowe, a bez pieniędzy nie można dokonać przecież transakcji.
Przydadzą się również artykuły higieniczne pierwszej potrzeby, m.in. papier toaletowy czy chusteczki nawilżające.
Aby nie zwariować i zająć myśli, warto mieć dostęp do książek czy do naładowanego czytnika e-booków (niektóre z nich mają wbudowane oświetlenie, ponadto działają one przez wiele dni, a niekiedy nawet tygodni). Poza tym, w zanadrzu przyda się też źródło tradycyjnej rozrywki np. karty, planszówki czy... krzyżówki. Wiele interesujących sugestii, sposobów na przetrwanie w domowych warunkach podają też podręczniki dla survivalowów.
To zaledwie część propozycji, które mogą uzmysłowić nam, jak bardzo nasze życie uzależnione jest tak od jednego rodzaju energii. Blackout to niewątpliwie duże zagrożenie, które może poważnie sparaliżować sposób funkcjonowania naszego społeczeństwa i wprowadzić chaos. Pamiętajmy, że gdybyśmy jednak kiedyś musieli zmierzyć się z tym wyzwaniem, to będzie ono dotyczyło nie tylko nas, ale również wielu osób wokół. Do sprawy warto zatem podejść ze zdrowym rozsądkiem i mieć przygotowany plan działania. Z pewnością odejmie nam to niepotrzebnego stresu.
Alicja Tułnowska
Fot. Magda Pater