• Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2610

Świadome odżywianie

Zdrowa dieta w naszym życiu jest kluczowym elementem, jeśli chcemy nie tylko dobrze wyglądać, ale i dobrze się czuć. Jednak czym jest zdrowa dieta, i czy dla każdego jest ona taka sama? Na te i inne pytania odpowie Weronika Bagrowska, dietetyczka i pasjonatka zdrowego stylu życia.

Jak to się stało, że zostałaś dietetyczką? Od zawsze o tym marzyłaś?
– Tak, od dziecka interesowałam się zdrowym odżywianiem i zdrowym stylem życia. Wybrałam kierunek studiów związany z żywieniem na specjalności inżynieria przetwórstwa spożywczego. Dodatkowo ukończyłam kurs dający mi uprawnienia do wykonywania zawodu dietetyk. Stale się doszkalam na specjalistycznych kursach i konferencjach dla dietetyków. Pierwsze kroki w tej dziedzinie stawiałam w 2014 roku otwierając własny gabinet dietetyczny. Po urlopie wychowawczym wracam ze zdwojoną siłą i pełna energii do pracy. Oprócz gabinetu dietetycznego prowadzę zajęcia nordic walking, gdzie razem z innymi szalonymi kobietkami chodzimy po Górze Chełmskiej. Sport i dietetyka pozwalają zachować mi balans w życiu. Od samego początku wiedziałam, że zdrowa dieta, kontakt z naturą, żywienie zawsze było mi bliskie.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2394

Przed pierwszym dzwonkiem

Już niedługo początek roku szkolnego i pierwsze zajęcia w szkolnych ławkach, dlatego też trwają ostatnie przygotowania, w tym kompletowanie wyprawki szkolnej. Co się zmieniło? Jakie gadżety będą królować na przerwach oraz ile wydadzą w tym roku rodziny na wyposażenie dzieci?

Temat wyprawki szkolnej co roku stawia rodziców przed niełatwym wyborem. Oszczędność czy jakość? Moda czy praktyczność? I jak się odnaleźć w tak różnorodnej ofercie? Nie bez znaczenia pozostają też osobiste preferencje dziecka, bo w końcu w szkole, o dziwo, wyprawka może w pewnym stopniu przyczynić się do nawiązania lub pogorszenia relacji społecznych ze znajomymi, i to zwłaszcza wśród pierwszaków…

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2600

Jest lepiej, ale nie idealnie

Single track, czyli leśna, jednokierunkowa trasa rowerowa umiejscowiona na Górze Chełmskiej, jest już oddana do użytku po remoncie. Miasto wydało na ten cel 118 tysięcy złotych. Rowerzyści twierdzą, że jest zdecydowanie lepiej, ale do ideału sporo brakuje.

Przypomnijmy, single track został wybrany do realizacji jako propozycja zgłoszona do Budżetu Obywatelskiego w 2018 roku. Zagłosowało na niego niemal dwa tysiące osób. Rok później trasę zrealizowano. Przetarg wygrała lokalna firma, która nie miała doświadczenia w tego typu realizacjach, ale dała dłuższy termin gwarancji niż doświadczony konkurent. Trasy typu single track powstają najczęściej na południu kraju, w górzystym terenie. Na Pomorzu to prawdziwa rzadkość. Warunki na Górze Chełmskiej są jednak na tyle dobre, że nadaje się ona na ten cel wyśmienicie. Idealny single track, jako że służy głównie do szybkich, agresywnych zjazdów, musi mieć bardzo dobrze wyprofilowane zakręty i porządną, przyczepną nawierzchnię. Oba elementy z czasem się zużywają i potrzebna jest naprawa. Po trzech latach remont nastąpił, ale nie w ramach gwarancji. Wykonawca stwierdził, że stan trasy wynika z użytkowania, a nie uchybień powstałych w trakcie realizacji. Na takie stanowisko przystanął Ratusz i ze środków własnych przeznaczył na poprawę trasy ponad 100 tysięcy złotych. Plac budowy przekazano pod koniec lipca i po trzech tygodniach, przed wyznaczonym terminem, single track został ponownie przekazany do użytkowania.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2103

Festiwal z patriotyczną nutą

14 sierpnia koszaliński amfiteatr stał się miejscem wyjątkowego wydarzenia artystycznego wpisującego się w uroczyste obchody Święta Wojska Polskiego. Były to dziesiąte, a więc jubileuszowe Prezentacje Piosenki Patriotycznej i Wojskowej, odbywające się pod honorowym patronatem wicemarszałka województwa zachodniopomorskiego Tomasza Sobieraja oraz prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego.

Święto piosenki wojskowej i patriotycznej zostało zorganizowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego w Szczecinie, Centrum Kultury 105 w Koszalinie oraz koszalińskie Stowarzyszenie Śpiewacze „Śródmieście”. Warto podkreślić, że właśnie to stowarzyszenie zainicjowało w 2011 roku przegląd pieśni i piosenek z patriotyczną nutką.
– Bardzo się cieszę, że po tylu latach nasz festiwal cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem i popularnością – powiedziała Regina Woźniak ze stowarzyszenia „Śródmieście”. – Warto dodać, że piosenki patriotyczne i wojskowe są stałym elementem repertuaru zespołów śpiewaczych i ludowych. To utwory bardzo lubiane i chętne słuchane, więc naprawdę warto je przypominać szerokiej publiczności. Są piękne, melodyjne i bardzo wzruszające.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 8771

W świecie urzędnika

Mogłoby nam się wydawać, że praca urzędnika jest monotonna, a każdy dzień, zaczynający się o 7.15 i trwający do 15.15, wygląda tak samo. Jednak nic bardziej mylnego. O pracy w Urzędzie Stanu Cywilnego i o zaskakujących wnioskach składanych przez klientów opowie Katarzyna Bassel – kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Koszalinie.

Jakiś czas temu „Rzeczpospolita” w jednym ze swoich artykułów pisała, że ,,co trzeci młody człowiek, choć chce trwałego związku, to jednak nie zamierza brać ślubu, ani kościelnego, ani świeckiego”. Czy zauważa pani taki właśnie trend?
– Od jakiegoś czasu rzeczywiście widać tendencję spadkową. Może to być podyktowane wieloma czynnikami, zmieniającymi się na przestrzeni lat. Nowe, inne podejście do tradycji spowodowało, że młodzi ludzie nie podejmują tak ważnej decyzji, jaką jest małżeństwo, aby uniknąć konsekwencji prawnych, jakie ono powoduje. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że od kilku sezonów dostrzegam wzrost liczby ślubów w lipcu. Kiedy 18 lat temu zaczynałam pracę w USC, lipiec nie był tak oblegany, jak teraz. Wtedy było to pięć, góra sześć ślubów miesięcznie. Teraz mamy tyle w ciągu jednej soboty, a w tym roku w lipcu odbyło się ponad 50 uroczystości zaślubin. Prawdziwy boom na śluby odczuliśmy w czerwcu 2021, tuż po zniesieniu ograniczeń związanych z pandemią wywołaną koronawirusem COVID-19. Kiedy okazało się, że nie ma już ograniczeń związanych z liczbą zapraszanych gości, pary młode – można rzec – masowo odwiedzały USC w celu rejestracji związku małżeńskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że rocznie ślubów odbywa się mniej niż jeszcze kilka lat temu.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 3030

Wakacji czar, czyli jak wypoczywano w PRL-u

O swoich wspomnieniach związanych z wakacjami w minionej epoce, opowiada nam prof. Tadeusz Bohdal, rektor Politechniki Koszalińskiej w latach 2012-2020, inżynier i nauczyciel akademicki.

Patrząc z perspektywy czasy, czy wakacje w PRL-u były fajne?
– Wakacje zawsze są fajne. I to jest prawda obiektywna. Jest to czas wolny od nauki, brak zajęć w szkołach, pełny luz. Nie ważne, czy spędzamy je w domu, na podwórku, u babci czy na koloniach. Dzieci zawsze lubiły i lubią wakacje. W moim przypadku lata dzieciństwa to były czasy powojenne. W PRL-u ogólnie był niski poziom życia, społeczeństwo było ubogie. Czas Gomułki to okres równowagi rynkowej, ale przy niskiej stopie życiowej. Niskie zarobki pozwalały zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe ludności, ale na zbytki nie pozostawało wiele. Tym niemniej dzieci zawsze cieszyły się z tego, co było. Najważniejsze to radość młodości, czułość rodziców i poczucie bezpieczeństwa. Nie znaliśmy wtedy współczesnych wynalazków. Nie było telefonów komórkowych, smartfonów, internetu itp. Raczkowała telewizja. Dlatego wszyscy mieliśmy więcej czasu, szczególnie dla siebie. Dzieci spędzały czas na świeżym powietrzu, co było bardzo korzystne zdrowotnie. Do późnej nocy były harce w zapomniane już gry i zabawy podwórkowe.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2972

Przyjazny, życzliwy i piękny Różany Zakątek

Już ponad rok na osiedlu Lechitów w Koszalinie działa Klub Różany Zakątek „Senior+”, współfinansowany przez Rządowy Program Wieloletni „Senior+” na lata 2015-2020 i 2021-2025. Od początku swojej działalności miejsce to cieszy się ogromną sympatią i zainteresowaniem, a odwiedzający placówkę seniorzy nazywają ją swoim drugim domem.

Trudno się dziwić, że podsumowanie rocznej działalności tak pięknie nazwanego klubu jest bardzo pozytywne. Na seniorów czekają bowiem nie tylko elegancko i nowocześnie wyposażone pomieszczenia, nie tylko bardzo bogata i atrakcyjna oferta wspólnego spędzania wolnego czasu, ale także niezwykle życzliwe i kompetentne panie, które w Różanym Zakątku zapewniają swoim gościom profesjonalną opiekę i emocjonalne wsparcie. Magdalena Niżyńska, kierownik klubu, Agnieszka Balcerzak, terapeutka zajęciowa, i opiekunka Anna Romecka z wielkim zaangażowaniem otwierają przed seniorami świat twórczej aktywności, w którym mogą realizować swoje zainteresowania i artystyczne pasje.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 30608

Noworodek kontra śmiertelna choroba

Badania przesiewowe, jakie wykonano w szczecińskim szpitalu, miały być rutynową kontrolą po urodzeniu córki – Nadii. Jak się jednak okazało, wyniki tych badań zmieniły całe dotychczasowe życie rodziny Gebauer.

Rdzeniowy zanik mięśni – taką diagnozę usłyszeli rodzice kilkudniowej Nadii. – Dostaliśmy telefon ze szpitala, że mamy przyjechać z córką, bo ma złe wyniki krwi. Byliśmy zaskoczeni, bo Nadia urodziła się zdrowa, w 39. miesiącu ciąży. W najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, jak bardzo się pomyliliśmy. Pojechaliśmy do Szczecina i okazało się, że córka choruje na SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni. Czas się dla nas wtedy zatrzymał. Pojawiła się bezradność, pustka, strach, które od tamtego momentu towarzyszą nam każdego dnia – mówi tata Nadii.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2741

Chcemy, aby to miejsce nadal służyło mieszkańcom

Rozmowa z Krzysztofem Kouyoumdjianem z biura prasowego spółki Van Pur, będącej właścicielem browaru w Koszalinie

 Jakie są główne powody podjęcia decyzji o zamknięciu browaru w Koszalinie?
– Ta trudna decyzja była spowodowana dwoma głównymi czynnikami. Pierwszy to sama lokalizacja browaru. Jak wszyscy mieszkańcy Koszalina wiedzą, jest on położony w centrum miasta. W części budynki browaru są zabytkowe. Ta zabudowa nie sprzyja rozbudowie zakładu. To też kwestia położenia magazynu, który de facto musiał znajdować się poza miastem (magazyn znajdował się w Kretominie i został zamknięty kilka miesięcy temu – przyp. red.). Były też głosy od mieszkańców, głównie sąsiadów browaru. Skarżyli się oni na uciążliwość związaną z produkcją przemysłową. Zakład, na tyle, na ile można, był przystosowany do pracy w XXI wieku, ale trzeba mieć świadomość, że jego korzenie są w wieku XIX. Świat się zmienił. Obecnie tego typu produkcje przenoszone są głównie na obrzeża miasta, do stref ekonomicznych. Drugi czynnik, który dołożył się do tej decyzji to koniunktura, która dotknęła znaczne obszary naszej gospodarki, w tym także branżę piwną. Raporty przewidują kolejne spadki sprzedaży. Najwięksi gracze na rynku odnotowują spadki. Jeden z liderów branży zanotował w pierwszej połowie roku trzykrotny spadek zysku netto. Spada produkcja także ze względów na rosnące koszty, głównie surowców oraz mediów takich jak gaz i prąd. Spółka Van Pur do końca liczyła, że koniunktura się odwróci. Jeszcze w pierwszej połowie roku była nadzieja, że sezon letni trochę pomoże. Już wiemy, że tak się nie stanie. Te dwa główne czynniki sprawiły, że firma postanowiła, iż nie jest w stanie dłużej utrzymywać produkcji w Koszalinie.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2550

Co dalej z Ukrainą?

Rozmowa z profesorem Jackiem Knopkiem, kierownikiem Katedry Nauk o Polityce na Wydziale Humanistycznym Politechniki Koszalińskiej

Nadal trwa wojna w Ukrainie. Jakie są możliwe dalsze scenariusze tego konfliktu?
– Już właściwie od marca na froncie rosyjsko-ukraińskim występuje pewnego rodzaju status quo. Strona rosyjska, mimo nagrodzenia znaczących sił i środków, nie zdołała zrealizować swoich dalekosiężnych celów operacyjnych, dlatego musiała przejść do założeń podstawowych. Stało się tak mimo znacznego zaangażowania geopolitycznego i geostrategicznego. Uruchomiono bowiem trzy fronty – białoruski, rosyjski z donbaskim oraz krymski. Do wykorzystania jest też kolejny front – czarnomorski, który miał nie tylko blokować porty ukraińskie przed wywozem zboża i stali oraz nie dopuścić do przysyłania uzbrojenia drogą morską, ale nękać stronę ukraińską pociskami woda-ziemia oraz absorbować swoimi ruchami część wojsk przeciwnika i w miarę możliwości przeprowadzić desant na porty Morza Czarnego, głównie Odessę, i go ochronić. Przy takim zaangażowaniu strategicznym większość planistów uznawała, że rosyjskim dowódcom wystarczy 7-10 dni na rozbicie armii ukraińskiej, a później dobijanie jej elitarnych i patriotycznych części jak ten obraz, który pojawił się w Mariupolu, przez kolejne dwa-trzy tygodnie. Tymczasem dziś, mimo mocarstwowej pozycji, przynajmniej polityczno-militarnej, Rosja znalazła się w bardzo trudnym położeniu międzynarodowym. Wszystko, co związane w tej chwili z wojną rosyjsko-ukraińską, zależne jest od uczestników zewnętrznych. Bez pomocy militarnej i finansowej USA, Kanady i UE Ukraina przestałaby funkcjonować w ciągu dwóch tygodni. Podobnie Rosja uzależniona jest od tego środowiska, w szczególności od Chin, dlatego tak bardzo zależy jej na wsparciu ze strony Pekinu. Podobnie Pekin jest aktywizowany przez świat zachodni, szczególnie USA, albowiem jego dostawy do Rosji mogą zdecydować o wygaszeniu tego konfliktu. I właśnie Chiny będę uznawał za główny czynnik rozgrywający w tej machinie. Natomiast Chiny, jak znaczna część Azji Wschodniej, są pragmatyczne, nie spieszą się ze swoimi decyzjami, kto da więcej, co się będzie bardziej opłacało to też taka będzie retoryka Pekinu. Widać ją zresztą na każdym kroku, ostatnio ponownie w kwestii tajwańskiej, gdzie Pekin daje o sobie znać.

  • Alicja Tułnowska
  • Kategoria: News
  • Odsłony: 2704

Antywizytówka osiedla Wańkowicza

Mieszkańcy i członkowie Rady Osiedla im. Wańkowicza apelują do prezydenta Koszalina w sprawie uporządkowania terenu po byłej kotłowni. Jak mówią, od lat są zmuszeni do tego, żeby oglądać budynek, który jest w opłakanym stanie, a wokół powstają małe wysypiska śmieci.

Członkowie rady osiedla od blisko ośmiu lat próbują nagłośnić problem. Z prośbą o interwencję zgłaszają się do nich mieszkańcy okolicznych bloków. Skarg jest wiele. – Słyszymy, że pojawiają się tam szczury i koty. Jest nieporządek. Czasem siedzą też panowie i spożywają alkohol. Ogólnie jest nieciekawie – wskazuje Irena Grelewska i dodaje: – Dbamy o nasze osiedle. W miarę możliwości remontujemy chodniki. Mamy ładne place zabaw i zielone zakątki, a ten obiekt po prostu tu nie pasuje.

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.