Wakacji czar, czyli jak wypoczywano w PRL-u
O swoich wspomnieniach związanych z wakacjami w minionej epoce, opowiada nam prof. Tadeusz Bohdal, rektor Politechniki Koszalińskiej w latach 2012-2020, inżynier i nauczyciel akademicki.
Patrząc z perspektywy czasy, czy wakacje w PRL-u były fajne?
– Wakacje zawsze są fajne. I to jest prawda obiektywna. Jest to czas wolny od nauki, brak zajęć w szkołach, pełny luz. Nie ważne, czy spędzamy je w domu, na podwórku, u babci czy na koloniach. Dzieci zawsze lubiły i lubią wakacje. W moim przypadku lata dzieciństwa to były czasy powojenne. W PRL-u ogólnie był niski poziom życia, społeczeństwo było ubogie. Czas Gomułki to okres równowagi rynkowej, ale przy niskiej stopie życiowej. Niskie zarobki pozwalały zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe ludności, ale na zbytki nie pozostawało wiele. Tym niemniej dzieci zawsze cieszyły się z tego, co było. Najważniejsze to radość młodości, czułość rodziców i poczucie bezpieczeństwa. Nie znaliśmy wtedy współczesnych wynalazków. Nie było telefonów komórkowych, smartfonów, internetu itp. Raczkowała telewizja. Dlatego wszyscy mieliśmy więcej czasu, szczególnie dla siebie. Dzieci spędzały czas na świeżym powietrzu, co było bardzo korzystne zdrowotnie. Do późnej nocy były harce w zapomniane już gry i zabawy podwórkowe.