Sukcesja w firmie, czyli co dalej?
Zmiany pokoleniowe w firmach to nic nowego. Twórcy, właściciele firm odchodzą na emerytury jak wszyscy i przychodzi ten moment, gdy trzeba zastanowić się, co dalej i komu przekazać firmę. Jeśli jest to przedsiębiorstwo rodzinne, wówczas o znalezienie następcy i sukcesora jest łatwiej. Oczywiście, o ile potomek będzie chciał i nadawał się do tego, by dalej prowadzić firmę. Nie jest to proste, nie bez powodu ukuło się powiedzenie: „Ojciec buduje, syn utrzymuje, wnuczek rujnuje”. Bywa bowiem i tak, że przyszłe pokolenia nie radzą sobie z presją, nie umieją zarządzać lub zbyt lekko traktują pieniądze. Ktoś kiedyś powiedział, że ciężkie czasy kształtują ludzi z charakterem, dobre czasy zaś – słabeuszy. Niestety, świat biznesu jest nieubłagany również w kwestii sukcesji i zmian pokoleniowych.
Oczywiście sukcesja w firmie to zjawisko, które dotyka również koszalińskich firm. Pojawiają się tam już synowie właścicieli, nowe pokolenie menedżerów i prezesów. Warto dodać jako ciekawostkę, że również część dużych firm takich jak Grycan, Mokate, Ochnik – to firmy rodzinne. A najstarszą firmą rodzinną była Kongo Gumi – japońska firma budowlana powstała ponoć w 578 roku i przetrwała do końca 2005 roku. Według badań i analiz przeprowadzonych przez Instytut Biznesu Rodzinnego, drugie pokolenie zarządzające firmą rodzinną to 30% przypadków, zaś trzecie – już tylko 6%. A mimo to aż 36% firm w Polsce jest wyraźnie rodzinnych i świadomych własnej tożsamości. Ich dziełem jest 18% PKB. Sukcesję w przeciągu najbliższych pięciu lat też planuje 57% z nich.