„Maluchem” wokół Bałtyku, czyli niezapomniana przygoda
Ponad siedem tysięcy kilometrów w 14 dni. 391 litrów benzyny, niezliczone ilości awarii – tak w wielkim skrócie można podsumować niesamowitą wyprawę „maluchem” Andrzeja Liśniewskiego, pasjonata podróży i posiadacza fiata 126p, który 10 czerwca wyruszył w niezwykłą wyprawę wokół Morza Bałtyckiego i Zatoki Bartnickiej. Jego trasa prowadziła przez Niemcy, Danię, Szwecję, Finlandię, Estonię, Łotwę, Litwę i Norwegię. Andrzej wrócił już do Koszalina i podzielił się swoimi wrażeniami z tej niezapomnianej przygody.
Nie tak dawno rozmawialiśmy przed twoją wyprawą. Opowiadałeś wtedy, że nie możesz zasnąć z tych emocji i stresu. A teraz jesteś już po. Co czujesz teraz, kiedy jesteś po wszystkim?
– Teraz już mogę zasnąć bez najmniejszego problemu. Po powrocie spałem ok. 12 godzin, bo okazało się, że moja wyprawa była bardzo męcząca. Średnio co drugi dzień musiałem mierzyć się z awarią „malucha”. Oczywiście, też sama jazda i spanie w aucie do najprzyjemniejszych nie należały. Jednak mimo tego wszystkiego niczego nie żałuję. Czuję się spełniony. Całe to zmęczenie jest nieważne, bo odwiedziłem tyle pięknych miejsc, że ich widok był wart całego mojego zmęczenia i nerwów.